czwartek, 30 kwietnia 2015

Rozdział 51

"Telefon zadzwonił znów, auto odjechało. Zaczęłam grzebać w torbie, nie mogłam go znaleźć. Zadzwonił kolejny raz, chyba coś się stało. Szukam w plecaku, nadal go nie ma a to już któreś połączenie. Zestresowałam się na poważne. Po chwili przypomniało mi się, że mam telefon w kurtce. Gdy go wyjęłam zobaczyłam kilka nie odebranych połączeń od Florka, coś musiało się stać bo on nigdy nie dzwoni aż tyle razy."

W końcu udało mi się wyjąć komórkę z kieszeni, szybko wystukałam numer Florka, odebrał od razu. 
-Czemu nie odbierasz? Gdzie jesteś?- był zdenerwowany. 
-Na przystanku, wracam do domu. 
-To się rusz, wpadam po ciebie, jedziemy do Janka, dzwonimy do matki Emilki i umawiamy się z nią. I ja muszę jechać.
-Ale czekaj, spokojnie. Czemu tak nagle? Gdzie musisz jechać? I ja nie mogę tak po prostu wyjść z domu, bez słowa ani niczego! Poza tym jest dopiero wtorek! Co ci się tak śpieszysz?- zasypałam go słowami przyspieszając kroku. 
-Nie ważne. Bez obrazy czy czegoś ale to nie twoja sprawa. I się rusz, jestem za dziesięć minut.- rozłączył się. Szybko szłam do domu aby powiedzieć Olimpii, że wychodzę i zostawić zbędne rzeczy. Jak burza wpadłam przez drzwi wejściowe do przedpokoju i krzyknęłam w głąb domu
-Olimpiaa! Sprawa jest!- przybiegł jedynie Korek. Pogłaskałam go przelotnie po głowie i weszłam do kuchni. Tak jak myślałam na stole leżała karteczka. Widniał na niej napis:
 " Wyszliśmy z tatą. Wybacz, że Ci nie powiedziałam ale ja o niczym nie wiedziałam, tata zrobił mi niespodziankę :) Wrócimy późnym wieczorem, więc nawet nie czekaj. A obiad masz w lodówce, zjedz bo to Twój ulubiony makaron. Jak chcesz wyjść to wychodź ale wróć przed 20 ~Olimpia
-No to super, nawet lepiej!- ucieszyłam się. Spojrzałam z obrzydzeniem na lodówkę. Wyjęłam z niej mój obiad, który znalazł się w woreczku. Woreczek schowałam do pustego opakowania po serku, wyrzuciłam to wszystko do śmieci. Raczej go nie znajdą i nie będzie pretensji, że nie jem. Wiem ile mam jeść. I na pewno powinnam jeść mniej bo jestem gruba. Usłyszałam dźwięk dzwonka, wiec rzuciłam moją torbę w kąt wcześniej wyjmując z niej telefon i pognałam w stronę bramki. 
-Nareszcie! Co tak długo? Właź szybko!- Florek otworzył mi drzwi od samochodu. 
-Przecież dopiero przyjechałeś.- oburzyłam się. Chłopak tylko popatrzył się na mnie spod byka.
-Florian.- zaczęłam pewnie i poważnie zapinając pas.
-Nie ma takiej opcji, nic ci nie powiem.- nawet na mnie nie spojrzał a i tak wiedział co chce powiedzieć.
-Ale dlaczego?!- jęknęłam żałośnie, Florian się zaśmiał.
-Lepiej żebyś nie wiedziała, serio. To dawne towarzystwo... Nie wnikaj, proszę. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.- siedziałam obrażona na fotelu, wiedziałam, że nic od niego nie wyciągnę. Głupie są te jego tajemnice. Wydaje mi się, że to może mieć jakiś związek z wczorajszym pomyleniem Janka z Kamilem, szybko wtedy poszliśmy. No cóż. Po chwili podjechaliśmy pod basen, Florek zadzwonił do Jaśka, który po chwili przybiegł do auta/
-Zwariowałeś? Masz mokrą głowę, nie wyschłeś po basenie a po podwórku biegasz! Rozchorujesz się!- okrzyczałam go na wejściu.
-Jak moja mama. Przywitajmy się a nie na mnie krzyczysz. Hej Martynko, witaj Eskaczu.- zaczęliśmy się śmiać. 
-Dobra. Jakaś kawiarnia w centrum, coś w tym stylu żeby można tam było pogadać?- zapytał Florek.
-No może to na rynku?- zaproponowałam.
-Nie, znają to.- mruknął zastanawiając się. Kto to zna? Te tajemnice, nienawidzę tego.
-To może ta na rogu, wiesz która, co nie?- zapytał Jasiek.
-Dobra, może być.- przytaknął i skręcił w prawo. Chłopcy gadali o grach a mnie nurtowało to, że Florian nie jest z nami do końca szczery, nie jest do końca otwarty.. Zajechaliśmy pod tą kawiarenkę, weszliśmy i wybraliśmy stolik w rogu.
-Czemu nam nic nie mówisz?- zapytałam gdy ściągnęłam kurtkę i usiadłam na krześle.
-Bo nie mogę. Martyna proszę, przestań.- zacisnął szczękę. Nie poruszę wiecej tematu.
-Dobra. To szybko. Martyna dzwoń do mamy Emilii.- zakomenderował Eskacz. Jest władczy i stanowczy, coś się dzieje. Mimo to wykonałam polecenie. Mama Emki po chwili odebrała.
-Halo? Kto to?- zapytała lekko zestresowana.
-Tu Martyna, przyjaciółka Emilki. Chciałabym z panią porozmawiać o...- odpowiedziałam ale kobieta mi przerwała
-Nie dzwoń do nas. Nie możemy z tobą rozmawiać, przepraszam. I zostaw Emilię w spokoju. T i ten twój kolega, jej BYŁY chłopak.- zakończyła ostro i rozłączyła się. Spojrzeliśmy po sobie
-Tak jak myślałem.- mruknął tajemniczo Florian.
-Ale, że co?- zapytałam patrząc mu w oczy. Jedyne co w nich wyczytałam to złość z domieszką strachu.
-Ja muszę pojechać... gdzieś. Mam was odwieźć czy dotrzecie do domu sami?- dodał głośniej wstając z miejsca i nie odpowiadając na moje pytanie.
-Dotrzemy, są autobusy..- odpowiedział zdziwiony Jasiek.
-Wybaczcie, że się tak zachowuję ale na prawdę muszę. A i do Emilki pojedziemy w sobotę, pasuje wam?- zapinał skórzaną kurtkę.
-Tak, pasuje. Ale uważaj na siebie bo to nie brzmi dobrze.- powiedziałam niepewnie.
-Będę uważał. Wy też uważajcie.- szybko wyszedł z kafejki.
-Rozumiesz o co chodzi?- Janek patrzył w stronę zatrzaskujących się drzwi.
-Nie mam pojęcia. Przecież tyle razy bym się go o to wszystko nie pytała. Chodźmy stąd, przejdźmy się bo muszę jakoś ochłonąć. Wiesz jak ja się o niego martwię?- westchnęłam.
-Ja też. Poradzi sobie, jest dojrzały. I ma nas cokolwiek by się nie stało!- uśmiechnął się pokrzepiająco.
-Masz rację! To idziemy gdzieś?- zapytałam gdy zobaczyłam, że wstaje.
-Jak ci to nie przeszkadza to możemy się wybrać do sklepu muzycznego bo chcę sobie kupić jakąś fajną kostkę. jak na razie nie mam czym grać.- zaśmiał się.
-Jak to nie masz czym grać?- zadziwiłam się. Wszystkie jego palce były na swoim miejscu.
-Obgryzam paznokcie, bez nich jest ciężko.- chwyciłam jego rękę i zobaczyłam jego poobgryzane końcówki palców. Nie wiem jak mogłam tego nie zauważyć.
-O Boże! Własnoręcznie zrobię ci tipsy, zobaczysz. To prowadź do tego sklepu.- wyszliśmy na ulicę, było dość zimno. W sumie to styczeń. Ale śniegu oczywiście brak, dobrze, że na Święta był. Szliśmy powoli brukowaną uliczką patrząc w witryny sklepowe upstrzone noworocznymi okazjami i przecenami. 
-Widziałem, że kumplujesz się z nową. Jak ona ma na imię?- zagadnął Janek.
-To Alicja, jest bardzo sympatyczna. Dobra, moze nie sympatyczna ale bardzo ciekawa.- uśmiechnęłam się.
-No dobra, niech ci będzie. Nie powiedział bym tego o niej. Zwłaszcza, że chyba mnie nie lubi.
-Za bardzo patrzysz na wygląd! I nie wiem czy cię lubi. W sumie to gadałyśmy ze sobą tylko kilka razy. Zobacz! Majorka!- zaśmiałam się na widok "super ceny- Majorka" na witrynie jednego z biur podróży.
-Idealna. Teraz nawet nie jest tam tak gorąco.- Jasiek ze śmiechem podrapał się w tył głowy.
-Pojedziesz ze mną na ferie?- zażartowałam.
-Z tobą to ja mogę jechać nawet teraz.- uśmiechnął się znacząco. Zmieszałam się lekko i nie wiedziałam co powiedzieć. Na szczęście weszliśmy do sklepu, w którym chłopak chciał sobie kupić tą kostkę. Ja nie wiem ile czasu można spędzić nad wyborem głupiego trójkącika. Jak widać bardzo dużo. W tym czasie oglądałam różne instrumenty. Szkoda, że na żadnym z nich nie umiem grać...
-To ukulele.- usłyszałam głos chłopaka skierowany wprost do mojego ucha, przestraszyłam się ale przeszedł mnie przyjemy dreszcz.
-Wiem co to jest! Nie jestem tak głupia jak ty! Na tym też umiesz grać?- śmiałam się z chłopaka.
-Umiem. Patrz.- oczywiście musiał się popisywać. Wziął do ręki instrument i zaczął śpiewać na cały sklepik
-Heeeeej! To jaa i moje ukulele nienastruganeee!- dostałam ataku śmiechu.
-Proszę to odłożyć.- zrugał go właściciel. Janek zrobił bardzo smutną minkę i odłożył przedmiot na miejsce.
-Niee, ja w ciebie nie wierzę. Ja stąd wychodzę.- płacząc ze śmiechu pomachałam mu ręką.
-Nie podoba ci się moja sztuka?- usiłował zachować powagę.
-Nie!- wyszliśmy ze sklepu. Poszliśmy prosto na przystanek. Oczywiście spóźniliśmy się na autobus i musieliśmy czekać na drugą nitkę. Przyjechaliśmy na nasz przystanek bez zbędnych przygód i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszych domów. Standardowo zatrzymaliśmy się między naszymi bramkami.
-Wejdziesz?- zapytał chłopak z uśmiechem. W sumie czemu nie? Nie chcę siedzieć sama w domu zaczęłabym za dużo myśleć.
-A nie będę przeszkadzać?
-No co ty! Chodź i nie gadaj.- otworzył przede mną bramkę. Weszliśmy do domu, przywitaliśmy się z jego rodzicami i szybko zwinęliśmy się na górę.
-Hej.- zagadnął do nas jego brat.
-A co ty tu robisz?- zapytał oskarżycielsko Janek.
-Przyjechałem, wieczorem mnie nie ma.- chłopak zatrzasnął się w innym pokoju.
-To brat, nie przejmuj się nim.- weszliśmy do jego pokoju. Od razu rzuciła mi się w oczy nowiutka gitara.
-Jest śliczna!- skomplementowałam obiekt jego dumy. 
-Mi też się podoba. Ma na imię Kamcia.- wypiął dumnie pierś.
-Mam tak na drugie imię!- fajnie, ze tak trafił.
-Wiem.- popatrzył na mnie znacząco.
-Wypróbujmy kostkę, co ty na to?- z uśmiechem podałam mu gitarę. Usiadł na łóżku i wyjął kostkę. Z początku śpiewaliśmy piosenki pokroju "Gdzie strumyk płynie z wolna, rozsiewa zioła maj..." ale po chwili chłopak sobie o czymś przypomniał
-Wiem co ci zaśpiewam. I kiedyś nauczę cię to grać bo lepiej brzmi na dwie gitary w pojedynkę jest tak.. pusto, co ty na to?- uśmiechnął się szeroko
-Dawaj. Ale tylko ty będziesz śpiewał bo ja bardziej wyję. Ok?- zaśmiałam się.
-Ok.- zaśmiał się, odchrząknął i zaczął: (link do piosenki)

"Ty i ja
Jesteśmy jak fajerwerki i symfonie wybuchające na niebie. 
Z tobą czuję, że żyję
Tak jak wszystkie brakujące kawałki mojego serca w końcu się zderzają
Więc zatrzymaj czas tutaj w świetle księżyca
Bo nie chcę zamykać oczu
Bez ciebie czuję się złamany
Jakbym był połową z całości
Bez ciebie nie mam ręki do potrzymania
Bez ciebie czuję się rozdarty
Jak żagiel podczas burzy
Bez ciebie jestem tylko smutną piosenką

Jestem tylko smutną piosenką

Zaczęłam się czerwienić, już to czuję. Chłopak na prawdę ładni grał. Nie wiem czemu jego gra była dla niego "pusta" Głos też miał całkiem nie zły. Znam go już tyle czasu a ciągle mnie czymś zaskakuje.

"Jesteś idealną melodią
Jedyną harmonią
Którą chcę słyszeć
Jesteś moją ulubioną częścią mnie
Z Tobą stojącą obok mnie
Nie mam się czego obawiać."

W tym momencie jestem bardziej niż pewna tego, że moje policzki płoną... Siedziałam i patrzyłam jak sprawnie układa palce na strunach, jak zerka na mnie z szerokim uśmiechem. 

"Bez ciebie czuję się złamany
Jakbym był połową z całości
Bez ciebie nie mam ręki do potrzymania
Bez ciebie czuję się rozdarty
Jak żagiel podczas burzy
Bez ciebie jestem tylko smutną piosenką

Jestem tylko smutną piosenką"

Zakończył. Odchrząknął i odłożył gitarę na krzesło. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, więc tylko siedziałam obok niego wpatrzona w jego ciemne, brązowe oczy.





♥♥♥
Rozdział 51 :D Na poczekaniu trochę zmieniłam koncept specjalnie dla Was! ;) Mam nadzieję, że się Wam podobało. Mimo tego, że rozdział jest dość krótki :/ 
Chciałam podziękować za ponad SZEŚĆSET cudnych komentarzy. Wooo, duża liczba :D
Tymczasem zapraszam na
Grupę, na której macie sie udzielać! :D Tu też czasem jest śmiesznie :P
Oraz do dalszego komentowania postów :D Dobrze Wam idzie, kontynuujcie xD

Cieplutko pozdrawiam
Miśka 

18 komentarzy:

  1. Zgłasza się prawilny Gufniarz 8))

    OdpowiedzUsuń
  2. druga XD A tak serio, to fajny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeeeej <3 Tak słodko Jasiek zaśpiewał *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział supcio. Ciekawe co będzie się działo w następnym. (͡° ͜ʖ ͡°)(͡° ͜ʖ ͡°)(͡° ͜ʖ ͡°)(͡° ͜ʖ ͡°)
    Twoja wierna fanka z cieprkimi stopami. :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział =)
    Zachowanie Florka dało mi sporo do myślenia. On coś ukrywa. Tylko co i czemu? Może chroni przyjaciół. Albo chce pomóc swojej byłej dziewczynie i nie martwić jej znajomych.
    A ta piosenka, wzruszyłam się. Taki zwykły gest ale jaki miły i jak dużo może nieść za sobą.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału =)

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Janek pacanek jest już bardziej Jankiem niż pacankiem xD
    Mega rozdział mordko ... awww i ten koniec 8) Chcę już kolejny !!!

    http://shrek-fanfiction-jdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział jest prześwietny! *.*

    OdpowiedzUsuń
  8. Jejuu <3 Michalina jest świetnie. :D
    Zapraszam do mnie. :)
    http://cisza-rosnie-dzien-po-dniu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znając życie to teraz wyjdę na głupią, ale co tam ^^
      Czemu wszyscy nazywają ją Miachaliną, skoro jej profil to "Nadzieja Gwidosz"??
      Nie ogarniam XDD

      Usuń
    2. Się nie wchodzi w linki :P Mam na imię Michalina, Nadzieja mam na drugie ;) Tak wiesz żeby mnie znajomi nie poznali itd :D

      Usuń
  9. Jest meega ❤ niech teraz Jasiek jej to powie! 8) wiesz o co chodzi 8) xd

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział czekam na next z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
  11. Wowwowo, jak romantycznie :") Ale znając ciebie, przerwiesz w najciekawszym momencie ;-; i dobrze! Nie ma co za szybko wszystkiego rozwijać :D
    Czekam na kolejny, i tradycyjnie bez pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowny rozdział, zresztą jak każdy twój. Pisz szybo następny <3

    http://life-is-tiring.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Imię dla gitary to Zosia , nie Kamcia , no co ty ?

    OdpowiedzUsuń