piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 30

"Zastałem tam całkowicie nieogarniętą i zaspana Martynę, która starała się zorientować gdzie jest i usiąść. Chwilę zajęło jej odgarniecie włosów z twarzy. Rozejrzała się zdziwiona i popatrzyła na mnie mierząc mnie od stóp do głów, zbladła, popatrzyła na siebie i zapytała
-Dlaczego ja tu jestem?"


-Bo zasnęłaś.- zaśmiał się Janek.
-Jak to zasnęłam? Przecież muszę wracać do domu! Ojciec nic nie wie i w ogóle!
-Olimpia dzwoniła jak wstałaś, pozwoliłem sobie odebrać i powiedzieć jej, że zasnęłaś.
-To ja muszę iść!- wstałam zbyt gwałtownie zahaczając nogą o kołdrę, spadłam na podłogę a Janek dostał ataku śmiechu
-Co się cieszysz głupku?- zachicotałam i wstałam. 
-Czemu mi nic nie powiedziałeś? Czemu mnie nie obudziłeś?
-Tak słodko spałaś, że sobie odpuściłem.
-Spałeś obok mnie?- czułam jak blednę. 
-Nie, na podłodze.- westchnął.
-Co za ciota.- mruknęłam
-Co?
-Nic, nic. Mówiłam tylko, że masz szczęście.- zeszliśmy na dół, pożegnałam się z Jankiem i pognałam do domu. W sumie daleko nie było, wystarczyło przebiec przez jezdnię. Powitał mnie nieco zły tata, zostałam pouczona i wysłana na górę. W sumie im się nie dziwię, wiedziałam, że tak będzie. Ale w sumie co mogłam poradzić na to, że zasnęłam?
  Tydzień minął bardzo szybko. Janek znów zaczął gadać z Olką od czego go wszyscy odwodziliśmy, oczywiście wiedział lepiej. Ja co raz bardziej lubiłam Ari, gadałam z nią i z Emi godzinami przez Skype. Dziewczyny ciągle mówiły o kupowaniu kiecek na bal, który miał się odbyć już w ten weekend. Emi miała oczywiście ciemnoniebieską sukienkę w cekiny, która nie miała ramiączek. Ari mniej więcej to samo tylko, że jej kreacje była brązowa i dłuższa. Ja stwierdziłam, że nie będę kupować nic nowego, muszę tylko sprawdzić czy to co sobie wymyśliłam nie będzie na mnie za duże. Wyciągnęłam z pod łóżka karton z rzeczami mojej mamy. Jak zwykle tak bardzo pachniał nią... Pokonałam leciutkie rozżalenie i wyciągnęłam jedną z sukienek. Była długa, leciutka i ciemnozielona. Bez zbędnych zdobień z delikatnym, srebrnym paseczkiem. Na szczęście leżała całkiem dobrze.

Sobota, dzień balu, coś koło czternastej.
-O mój BożeBożeBożeBożeeee! Martyna!- piszczała do słuchawki Emilka. 
-A tobie co znów się stało?- zapytałam spokojnie.
-No bo ten bal! Ach... Nie mogę się doczekać! Zwłaszcza, ze będzie Floruś!- westchnęła rozmarzona.
-No to ty się szykuj a nie mi wzdychasz i usychasz przy telefonie. Już czternasta!
-Faktycznie! O BożeBożeBożeBoże! Już lecę! Papa Martysia, do zobaczenia!
-No hej mordko.- rozłączyłyśmy się. Po półgodzinie leniwie wstałam z łóżka i poszłam się wykąpać. Było już dość późno, więc porządnie rozczesałam włosy, które trochę wyprostowałam, tworzyły teraz fale a nie dzikie logi. Utrwaliłam to wszystko odrobiną lakieru i zrobiłam sobie delikatny makijaż. Poszłam do siebie założyć sukienkę.
-Martynko! Jan już przyszedł!- zawołał z dołu tata.
-Idę!- powalczyłam z zamkiem od sukienki, chwyciłam torebkę i zbiegłam na dół. 
-Hej!- zawołałam zakładając buty. Wszyscy milczeli.
-No co?- spojrzałam na nich.
-Wyglądasz prześlicznie. Serio.- wykrztusił Janek. Sam był ubrany w białą koszulę i marynarkę, prezentował się niczego sobie.
-Właśnie. Wyglądasz cudownie... Całkiem jak twoja mama gdy... To jej sukienka i...- tata chyba się lekko rozkleił. Przytulił mnie mocno, znów zapanowała cisza.
-Przepraszam Oli...- westchnął zwracając się do żony.
-Spokojnie, rozumiem. Córeczka dorasta.- przytuliła się do jego dłoni.
-Nie chcę przeszkadzać czy coś... Ale musimy iść...- powiedział niepewnie Jaś. 
-Idźcie. Tylko jej pilnuj!- tata zwrócił się do chłopaka.
-Będę jej pilnował, proszę się nie martwić.
-Pa, kocham was! Jak coś mam telefon.- dałam im po buziaku i wyszliśmy. Pod domem czekał na nas Florek z Emi, siedzieli w samochodzie.
-Ruda! Super wyglądasz!- powitał mnie Eskacz.
-Dzięki.- prychnęła Emilka.
-Ty i tak jesteś najpiękniejsza!- cmoknął ją w policzek, zarumieniła się.
-Dzięki.- obruszyłam się dla żartu.
-Bożeee! Z babami! Żadnej nie dogodzisz!Same problemy z wami, same problemy.- Florian machnął rękami do góry, zaczęliśmy się śmiać i pojechaliśmy. Na miejscu czekała na nas Ariadna i Kiślu. Dziewczyny wyglądały olśniewająco.
  Z początku było trochę sztywno, ludzie dopiero się zbierali. Ale z czasem niektórzy zaczęli tańczyć a reszta albo stała w małych grupkach co jakiś czas wybuchając cichym śmiechem albo siedziała przy sześcioosobowych, okrągłych stolikach przykrytych białymi obrusami. Cała sala była beżowa co ładnie kontrastowało z ciemną podłogą. Gdzieniegdzie były ciemniejsze filary ozdobione białym, swobodnie "spływającym" materiałem. Przy jednej ścianie stał słodki bufet z kawą, herbatą i ponczem a przy przeciwległej była ustawiona orkiestra smyczkowa. Bal trwał w najlepsze gdy nagle podeszła do mnie Ola.
-Jak się bawisz złociutka?- zapytała słodko. O co jej znów chodzi? Postanowiłam udać głupią.
-Świetnie! A ty??- zawołałam wesoło.
-Też wyśmienicie.- stałyśmy w ciszy kiedy zagrała wolniejsza piosenka. Zobaczyłam Jasia zbliżającego się w naszą stronę.
-Idź sobie.- mruknęła.
-Co proszę?
-Jaś do mnie idzie, będziesz nam przeszkadzać.
-Aha.- nie ruszyłam się z miejsca, Olka zawrzała.
-Zatańczysz ze mną?- Janek podał mi dłoń. W tej chwili dałabym wszystko żeby móc zrobić zdjęcie miny Olki i potem rozwiesić je w całej szkole.
-Ale ja nie umiem...- zarumieniłam się.
-To nic trudnego, chodź.- pociągnął mnie leciutko na parkiet.
-Ale ja serio nigdy nie tańczyłam wolnego.
-Co raz bardziej mnie zadziwiasz. Zobacz.- położył moje ręce na swoich ramionach a sam objął mnie w talii. Już czuję jak bardzo się czerwienię.
-Ej, nie bój się mnie. Przytul się, na luzie, spokojnie.- oparłam głowę na jego klatce piersiowej. Miał bardzo szybkie tętno, chyba nie tylko ja się stresuję.
-Widzisz? To nie takie straszne.- przytulił mnie bardziej do siebie, zaczęliśmy się rytmicznie kołysać. Jaś świetnie pachniał i fajnie przytulał i był taki... taki jaki powinien być chłopak. Zamknęłam oczy, czułam jego ciepło i słyszałam jego uspokajający się puls. Błagam niech ta piosenka się nie kończy. Czułam się przy nim tak dobrze i bezpiecznie. 
-Martynkoo?- szepnął mi do ucha.
-Hmm...?
-Strasznie się cieszę, że jesteś. I tutaj i ogólnie.
-Też się cieszę, że jesteś. I tutaj i ogólnie.
-Serio?
-Serio.- tańczyliśmy w ciszy. Niestety piosenka wkrótce się skończyła, odsunęłam się od niego. Janek przytrzymał moją rękę i przyciągnął mnie bliżej siebie.
-Gdzie uciekasz?- spojrzał mi w oczy, przysunął swoją twarz do mojej i delikatnie pocałował wierzch dłoni. 
-Dzięki za taniec.- uśmiechnął się do mnie a ja poczułam, że moje policzki purpurowieją. Co ja się dzisiaj tak rumienię, noo? Ochłonęłam i zaczęłam tańczyć z dziewczynami, które ciagle patrzyły na siebie znacząco. Po kilkunastu minutach chłopcy zawołali nas do stolika, upadłyśmy zmęczone na krzesła.
-Proszę laski! Poncz specjalnie dla was! Spokojnie bo bezalkoholowy, nie upijecie się niepełnoletnie małolaty!- zarechotał Florek.
-Bardzo śmieszne. Rafałku czy mógłbyś mi podać poncz?- Powiedziała Ari.
-Jasne!- Kiślu rzucił się aby podać Ariadnie napój ale kieliszek wypadł mu z ręki i lekko pochlapał sukienkę dziewczyny tłukąc się przy końcu. 
-Ojejku! Przepraaa...!- Kiślu krzyknął, potknął się i zahaczając o obrus zrzucił wszystko ze stołu. Na sali zapanowała cisza. Na szczęście nie ochlapał niczego poza podłogą i końcówką sukienki Ari. 
-Prze-przepraszam.- poślizgnął się na wylanym ponczu i znów przewrócił. Wszyscy gruchnęliśmy śmiechem. Panie pomogły nam to wszystko posprzątać, bal trwał dalej. Koło dwudziestej trzeciej zaczęliśmy się rozchodzić. Stałam na dworze z Jankiem czekając na Eskacza i Emi. 
-Fajnie było.- Jaś uśmiechnął się do mnie.
-Taaak. Bardzo fajnie.- spojrzałam na niego.
-Swoją drogą fajnie się z tobą tańczy.
-Taaak?- zaśmiałam się.
-Tak. Fajnie się przytulasz.- znów się uśmiechnął. I zrobił krok w moją stronę. 
-Jaaaasiuuu! Odprowadzisz mnie?- zaćwierkała słodko Oluś. 




♥♥♥
No to zioomki mamy roztańczony rozdział 30! Mam nadzieję, że sie Wam podobał. Wyszedł trochę długi ale chciałam wszystko dobrze opisać XD No. Cieszę sie, ze to kolejna okrągła liczba w zbiorze rozdziałów! Oby takich więcej :D
Zapraszam na aska: Musisz to być! :D
Oraz do komentowania! :D Starałam się, ej XD

Cieplutko pozdrawiam
Miśka



11 komentarzy:

  1. Jak Jaś się zgodzi Olę odprowadzić to cię znajdę i uduszę!! Jaki mega rozdział mordo. Zazdrosna Ola mnie mega śmieszy hahah Czekam na następny i odgłupiej Jasia proszę :D Pozdrawiam ;*
    http://shrek-fanfiction-jdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo Cie proszę nie pisz nic głupiego nie chce .... Czytać tego jak Janek znowu wraca do Olki....mam prośbę ZROB TAK ZEBY JANEK OLAL OLKE . ZEBY JEJ NIE ODPROWADZAŁ.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu ty tak super piszesz ? ;/ Tez bym tak chciala XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Mega, super mordo brak słów !!

    http://fanfictionjdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział <3 nie mogę z Rafała XDD jejku, tak nienawidzę Olki ;-;

    http://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. "słyszałam jego uspokajający się puls" . Pisz tak dalej !

    OdpowiedzUsuń
  7. No tak pięknie, słodko, aż sama się cieszyłam jak głupia do ekranu telefonu. A tu taka Olka nagle się pojawia... No jak mnie denerwuje to dziewuszysko. Grrr .!! A jak Sb wyobrażałam Rafała, hahhah :'D Oj no i widać, że już coś poruszyło serduszka Martyny i Jasia. Oww..! <3 Rozdział cudny! Do następnego! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Supi rozdział, jak zwykle w sumie XD Podoba mi się, że rozbudowujesz akcję i główni bohaterowie nie byli ze sobą w 3 rozdziale ;)
    /Alicja (będę się podpisywać, żebyś wiedziała o kogo chodzi XD)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń