poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Rozdział 42

Ważna notka pod rozdziałem :) Polecam przeczytać :D

"Jaś włożył do bagażnika dziwnie spokojnego psa i niemalże wepchnął mnie na tylne siedzenie. Szybko zamknął za nami drzwi i rzucił do dziewczyny siedzącej za kierownicą.
-Jedź April, szybko!- samochód ruszył z piskim opon, rozpłakałam się.
-O co tu chodzi!?!- wrzasnęłam.
-Zaraz się wszystkiego dowiesz. Spokojnie, już raczej nic ci nie grozi. Dojedziemy na miejsce i powiem ci wszystko ze szczegółami."



-Jak to w swoim czasie? Co ma mi nie grozić?- przerażona ledwo łapałam oddech. 
-Martyna uspokój się. Ja też byłam w szoku, więc rozumiem twoje zdenerwowanie. Ale to nic nie da. Powiedzą ci dopiero w obozie.- usłyszałam spokojny głos dochodzący z przedniego siedzenia. Kojarzyłam go ale nie wiedziałam skąd... Nagle mnie olśniło.
-ARI?!- wykrzyknęłam wychylając się do przodu. Niee, tego było za wiele.
-I ty też o wszystkim wiesz?!- patrzyłam się na nią z niedowierzaniem. 
-Tak to jest Ari, która też o wszystkim wie. Jasiek uspokój ją.- powiedziała dziewczyna kierująca samochodem. Nie widziałam jej twarzy ale miała krótkie, niepoukładane włosy i miała szczupłą lecz silną sylwetkę.
-Właśnie. Loczek siadaj, zapnij się i spokojnie, nie stresuj się aż tak.- Jaś delikatnie popchnął mnie do tyłu, opadłam na fotel. Zapięłam pasy bo jechaliśmy na prawdę szybko. Za szybko. Zdecydowałam się nic nie mówić aby się nie narazić. 
-Loczek? Co to za ksywka? No cóż, nie wnikam. Zwykle nie są aż tak nerwowi.- zaśmiała się dziewczyna. Co ona ma do mojej nerwowości?
-Och April, daj spokój.- chłopak lekko zacisnął pięści ale zachował spokojny ton. Reszta drogi przebiegała w ciszy, gapiłam się w okno. Wyjechaliśmy na autostradę i dochodziła czwarta. Po pewnym czasie skręciliśmy do lasu, aż cała się spięłam. Boże dokąd oni mnie wiozą? Moją głowę zasnuły czarne myśli. 
-Martynko spokojnie.Przecież cię nie zjemy.- Jaś dotknął delikatnie mojego ramiona w geście pocieszenia. 
-Nie mów do mnie Martynko, proszę...- jęknęłam cichutko.
-Ok, przepraszam.- westchnął. Usłyszałam kpiący chichot dobiegający z ust April. Znów zamilkliśmy. Powoli między drzewami zaczęło prześwitywać blade, żółte światło. Dojechaliśmy na miejsce, wszyscy wysiedli, więc ruszyłam za nimi. Ari dała mi smycz do której był przypięty korek. Przeszliśmy kilka metrów i moim oczom ukazał się obóz. Wszędzie było coś na kształt namiotów, gdzieniegdzie paliło się światło ale i tak było ciemno. 
-Ok. Pokażcie Martynie jej namiot, jutro wstajemy o ósmej.- powiedziała władczym tonem April po czym gdzieś poszła. 
-Ok. To ja lecę do siebie.- Ari wskazała kciukiem namiot za sobą i po chwili zniknęła za materiałową ścianką. Odeszliśmy kilka namiotów dalej i stanęliśmy przed jednym z nich.
-Ja mam swój namiot tu, ty na lewo. Jak coś się będzie działo to od razu przychodź, ok?- chłopak przełknął ślinę. 
-Ok, żebyś wiedział, że będę przychodzić...- nadal byłam zestresowana. 
-To... Pa?- uśmiechnął sie niepewnie.
-To pa.- weszłam do siebie. Moim oczom ukazała się lampka, koc i poduszka. Świetnie. Widzę, że na bogato. Westchnęłam i zdjęłam z siebie wierzchnie ciuchy. Owinęłam się szczelnie kocem i położyłam głowę na poduszkę. Umrę tu, na pewno. Zgasiłam lampkę i po chwili poczułam, że Korek kładzie się przy moich nogach. 
-Kochany piesio.- mruknęłam cicho i po chwili obawy zasnęłam.

Rano

-Martyna wstawaj!- poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię. 
-Już wstaję, wstaję.- po chwili przypomniało mi się gdzie jestem. 
-O Boże! Janek!- wykrzyknęłam prostując się i otwierając szeroko oczy.
-No dzień dobry. Ubieraj się, czekam przed namiotem. Zaraz śniadanie.- chłopak wyszedł. Szybko coś na siebie wciągnęłam i wyjrzałam głową z namiotu. 
-A pies? Brać Korka?
-Nie, zostaw go. Dostanie coś później.- poszłam potulnie za Jankiem rozglądając się dookoła. Wszędzie były zniszczone, połatanie namioty i jakieś takie dobudówki z drewna i blachy. Po "uliczkach" a raczej wydeptanych, żwirkowo błotnistych ścieżkach chodzili ludzie, którzy byli opatuleni w jakiekolwiek rzeczy. Gdzieniegdzie były zagrody ze zwierzętami. Najróżniejszymi. 
-Czy to są...?- otworzyłam szerzej oczy wskazując palcem w stronę zwierząt. 
-Tak, to jednorożce. Potem będziesz miała okazję ja lepiej poznać.- jednorożce! Boże, były prześliczne! Śnieżnobiałe, biła od nich jakby delikatna, świetlista łuna. Miały długie, proste rogi, z których osypywało się coś świecącego na kształt drobinek brokatu. Po chwili zobaczyłam duży, porządniejszy namiot, weszliśmy do środka. We wnętrzu stało kilka długich stołów z przyczepionymi ławkami i jeden stół na którym stało jedzenie. Było też kilka palników i garnków. To była najwyraźniej jadalnia w której rogu zobaczyłam April. Nawet stąd można było zobaczyć jej nienormalnie niebieskie oczy. Dosiedliśmy się do niej i do Ari. 
-No hej..- mruknęłam do dziewczyn. 
-Trzy minuty spóźnienia. Co jest przyczyną?- April oschle zwróciła się do Janka.
-Jednorożce.- zaśmiał się. 
-No tak. Dobra, wybaczam. Jedzcie szybko. A ja opowiem w tym czasie Martynie o co tu chodzi.- w końcu coś z sensem. 
-Wiec tak. Od czego zacząć? Może tak. Jesteśmy w obozie zwanym Kresem. Takie Kresy są cztery. Wschodni, zachodni, południowy i północny. Z Kresem północnym mamy.. problemy. Ale o tym za chwilę. W tych obozach mieszkają istoty nadnaturalne. Wróżki, czarodzieje, wampiry, jednorożce, feniksy i inne takie. Ja jestem magiem, Jasiek też. Albo czarodziejem, jak kto woli. Ari też czaruje. A ty? W sumie nie wiemy. No, poza tym, że Korek powinien zacząć gadać niedługo. 
-JAK TO ZACZĄĆ GADAĆ?- wykrzyknęłam oszołomiona.
-No normalnie, ludzkim głosem. Zobaczysz sama, na razie musi się przezwyczaić, zawsze tak jest, że na początku się boją. Ale wracając do rzeczy- nie zważała na moją oszołomioną minę. Janek z Ari po cichu śmiali się ze mnie. 
-Jak już wiesz są cztery Kresy. Ale poza kresami jest jeszcze Arkadia, taka jakby stolica. To wielkie drzewo ukryte głęboko pod ziemią, rośnie w przeogromnej jaskini. Swoimi korzeniami spaja całą ziemię tak by nie rozpadła się gdzieś w kosmos. Ale nasz kochany Kres Północny tego nie rozumie i próbuje podbić Arkadię by zdobyć władzę. My musimy ja obronić. A chyba logiczne jest, że jak zniszczą drzewo to nasz świat się sypnie?- mówiła to tak po prostu, jakby to było normalnie. O Boże. Wielkie drzewa, czarodzieje i wróżki. A to dobiero pierwsze śniadanie. 
-Dobra. Kończcie jeść. Idziemy do łazienek i ja oprowadzam po obozie Ariadnę a ty Jasiek Martynę.- zakończyła władczo April biorąc do ust ostatni łyk herbaty, która była jasnofioletowa. Nawet nie chcę wiedzieć jakie tu maja rośliny. 


♥♥♥
Rozdział 42! I jak Wam się podoba taki obrót sprawy? :D  Trochę sie boję Waszej reakcji ale mam nadzieje, że sie Wam spodoba! :D Od razu zaznaczam: Połączyłam blogi z Ari i jesli chcecie zobaczyć (tak jakby, nie będą si w stu procentach łaczyc) perspektywy to polecam zobaczyć sobie jej FF. Które swoja drogą jest supi ;) FF Ari, której dziękuję za współpracę <3
Mówcie czy się Wam podoba! :D
Tu jak zawsze ask: Tu kliknij, tu! O! :D
Oraz do komentowania rozdziału, bardzo mi zależy na Waszej opinii :D

Pozdrawiam
Miśka

22 komentarze:

  1. Pjerfszy komentarz. Trololo Roman 8)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju :D Ciekawie sie zapowiada. Pisz dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja myślałam, że to jakiś obóz wojenny! A tu nagle z jednorożcami wyjeżdżasz.. jejkuuu! #unicornlover! <3 "Super obrót sprawy! Mega mi się podoba!

    Zapraszam do mnie:
    www.fictionjd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. http://stay-with-me-forever-alien.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wale o co kaman . Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. http://stay-with-me-forever-alien.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział =D
    Ale z tymi jednorożcami itp. to mnie rozwaliłaś w pozytywnym sensie.
    Jestem bardzo ciekaw jak się ta historia dalej potoczy.

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiedz, że to będzie tylko sen? Po pierwsze szok i niedowierzanie. Po drugie Umm kiedy on ją pocałuje? Po trzecie WTF ten blog się zmienia co chwila wut...

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie chce cie obrazić ani nic tylko był lepszy ten zwykły ff bez jednorożców xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział ciekawy a zarazem trochę dziwny czkeam na next

    OdpowiedzUsuń
  11. Wedlug mnie tamten blog byl lepszy :/ Bo wiesz taki jakby to powiedziec...realny bo jednorozce i czarodzieje to jednak nie w moim typie :p

    OdpowiedzUsuń
  12. Wole wersje bez jednorożców itp. hah

    OdpowiedzUsuń
  13. Czy tylko mi ten cały wątek z fantasy się cholernie nie podoba?
    Dziewczyna miała spokojne, poukładane życie i nagle jebs, jakieś obozy i wojna o Bóg wie co...

    No i to połączenie blogów - po co? Po co mieszać i zazębiać dwie różne historie, które do siebie niekoniecznie pasują?

    OdpowiedzUsuń
  14. Moim zdaniem tamte rozdziały byou o wieeeele lepsze

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy martyna się obudzi ....?

    OdpowiedzUsuń
  16. Zdecydowanie wolę bez fantastyki, chociaż gustuję w takich rzeczach. Ale tutaj mi nie pasują i nie będą pasowały. Wolałam ich zwykłą, codzienną rutynę, więc proszę, powiedz, że to tylko sen Loczka?

    OdpowiedzUsuń
  17. Ehhh kolejny gwono-blog, a byl taki fanjy :( prosze. Usun te rozdzialy i pisz tak jak dawniej :( bardzo prosze !!! :( jest mi meega smutno ze taki fajny blog stal sie glupi :(

    OdpowiedzUsuń
  18. A był to taki fajny blog...Na serio, nie pisz ff z tymi jednorożcami...

    OdpowiedzUsuń
  19. Jasiek magiem...juz sie boje.. xdd

    OdpowiedzUsuń
  20. Jednorożce! :D

    http://thankyou-rezi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń