środa, 22 kwietnia 2015

Rozdział 44

Perspektywa Janka

Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Martyna albo oszalała albo ma strasznego doła, jest trzecia... Usłyszałem dźwięk otwierającego się zamka, w drzwiach stanęła lekko zapłakana Martyna.
-Janek!- płacząc rzuciła mi się na szyję. Zrobiłem krok do przodu i nogą zamknąłem za sobą drzwi. Odgarnąłem włosy dziewczyny za ucho i zapytałem
-Co jest Loczek? Chodzi o Emi?- dziewczyna przytaknęła.
-Pójdziesz ze mną na spacer?- zapytała odchodząc na krok do tyłu.
-Pewnie. Ale się ubierz.- obserwowałem jak powoli zakłada buty i kurtkę Wzięła do ręki klucz i uśmiechając się blado wyszła za drzwi, które potem za mną zamknęła. Przeszliśmy przez podjazd, standardowo otworzyła biodrem bramkę i ruszyliśmy w stronę lasu. Zdecydowałem się przerwać milczenie.
-To powiesz mi co się stało?
-Sen. Miałam sen. Taki... Realistyczny. Nie umiem tego określić. Było jakieś państwo, ty z jakimiś dziewczynami mnie porwałeś, byliście czarodziejami, mieliście jednorożce i inne takie. Bez sensu.- westchnęła patrząc się w ciemną drogę przed nami. Śmieszne było to, że w ogóle się nie bała. Byliśmy w lesie, w środku nocy. Niby nigdy nikogo tu nie było ale sam fakt.
-I to dlatego płakałaś?- spojrzałem na jej twarz. W chwili gdy to powiedziałem przeszył ją smutny grymas.
-Nie, to nie wszystko. Potem ten świat się zaczął sypać, nie pamiętam tego dokładnie. Potem ja byłam w niczym. I szłam. A tam pojawiła się Emi i ona stała na takiej malutkiej wysepce z ziemi, krzyczała, wołała o pomoc. Ale jak chciałam podejść to ona się oddalała. Aż w końcu ta wysepka znikła i Emi spadła w dół. Nic nie mogłam zrobić, nie wiem czemu ja nie spadałam...- znów się rozpłakała. Bez słowa ją objąłem i zacząłem głaskać po włosach. To nie fajne, że już aż tak to przeżywa... To, że Emi wyjeżdża nie oznacza, że przestaną się przyjaźnić. Nie chcę nawet myśleć co będzie przy pożegnaniu skoro jej strata już się Martynie śni...
-Loczek nie płacz tak. Ciesz się, że do końca tygodnia jeszcze tu mieszka. Musisz to dobrze wykorzystać i się nie załamywać. Wychodź z nią codziennie albo siedźcie w domu, byle razem. No i z Florkiem i ze mną bo dla nas ona też jest bardzo ważna. I nie możesz być smutna bo to jeszcze dobije Emi. Ej, no nie płacz.- podniosłem jej głowę do góry i otarłem łzy.
-Nie płacz, proszę.- przeszyłem wzrokiem jej smutne oczy.
-Nie zawsze się da nie płakać. Wyobraź sobie co by się stało jakby ktoś tak strasznie dla ciebie ważny wyprowadzał się tak daleko. Co byś zrobił?- mówiła w miarę spokojne ale z oczu nadal płynęły łzy.
-Ale nie wyjeżdżasz. I nie chce myśleć co bym zrobił. Ale masz mnie. I Eskacza. A Emi nie umiera tylko się przeprowadza. Z resztą zaraz potem wraca.
-Jestem dla ciebie ważna?- czy to nie jest oczywiste?
-Loczek nie zadawaj głupich pytań. Oczywiście, że jesteś- zaśmiałem się.
-To.. Fajnie,- odwróciła wzrok uśmiechając się do siebie.
-A ja dla ciebie jestem? Wiem, że nie zastąpię Emilki ale...
-Pewnie, że jesteś. Emi nie da się zastąpić. Tak samo jak nie dałoby się zastąpić ciebie czy Florka, każdy jest wyjątkowy. To jest jak takie puzzle, każdy element jest ważny i żadnego nie może zabraknąć żeby wszystko się ułożyło. Wiesz o co mi chodzi?- przytaknąłem. Ruszyliśmy w dalszą drogę nie odzywając się do siebie i myśląc. Ja nie wiem jakim cudem żadne z nas się jeszcze nie przewróciło. Było ciemno a droga jak to w lesie do najprostszych nie należała. Usłyszeliśmy trzask gałązki. Najpierw jednaj, potem drugiej i jeszcze kolejnej. Każda pękała bliżej nas. Popatrzyliśmy się na siebie wymownie, widziałem ja dosć dobrze bo moje oczy przezwyczaiły się do mroku. Znów. Trzask, trzask, trzask.
-A jak to nożownik?- szepnęła.
-Nieee no co ty...- odpowiedziałem niepewnie. Trzask, trzask, trzask. Usłyszeliśmy to znacznie bliżej. Coś zaszurało nieco bardziej na lewo. Spojrzeliśmy na siebie jeszcze raz i zaczęliśmy uciekać. Złapałem Martynę za rękę by jej nie zgubić, biegam szybciej od niej.
-Jezu Janek, zabiją nas!- krzyknęła histerycznie i nieco przyspieszyła.
-Cicho! Biegnij i nie oglądaj się za siebie!- odpowiedziałem i biegliśmy dalej. Jak na złość zaczęliśmy się o wszystko potykać. Biegliśmy nadal, Martyna zaczęła słabnąć. Zatrzymałem się.
-Co się stało?- wydyszała patrząc się na mnie niespokojnie.
-Nikt nas nie gonił. Wykrztusiłem patrząc się w stronę lasu.
-Serio?- pokiwałem głową. Zaczęliśmy się śmiać, dostaliśmy wręcz głupawki. Siedzieliśmy na zimnej, mokrej i nieco zmrożonej ziemi i śmialiśmy się z piętnaście minut.
-Ale jesteśmy głupi- wykrztusiła gdy pomagałem jej wstać.
-Ty też. I to przez ciebie! Ty zaczęłaś z tym nożownikiem!- broniłem się ze śmiechem.
-Co nie zmienia faktu, że jesteś głupi.
-Głupi ale twój.- mruknąłem z uśmiechem.
-Mój?- zaczęła się śmiać.
-W pewnym sensie tak.- popatrzyła na mnie, miała wesołe iskierki w oczach. Nareszcie.
-Czyli, że mogę cię sprzedać na targu niewolników jako moją własność?- czy ona zawsze musi podawać tak głupie i skrajnie przypadki?
-Nie zrobiłabyś tego.- popatrzyła na mnie rozbawionym wzrokiem mówiącym "a zakład?"
-No niby masz rację. Ale teoretycznie mogę?
-No możesz, no!- znów zaczęliśmy się śmiać. Po chwili dotarliśmy do naszych bramek.
-Chcesz wejść?- zapytałem.
-Nie mogę. Wiesz, rodzice.- uśmiechnęła się. To ona wyszła tak po prostu z domu, nic nie mówiąc?
-No dobra. No to pa?- uśmiechnąłem się robiąc krok w jej stronę.
-No to pa.- uśmiechnęła się. Zapatrzyliśmy się na siebie. Kolejny raz. I kolejny raz miałem ochotę zrobić coś czego zrobić nie mogę... W sumie kto powiedział, że nie mogę? Martyna nie ma chłopaka, ja nie mam dziewczyny... Nie mogę, nie wiem jak ona zareaguje. Ograniczyłem sie do zmierzwienia jej loków.
-To pa.- zaśmiałem się.
-To pa.- nadal nawet nie odwróciliśmy od siebie wzroku. Martyna westchnęła i powiedziała
-Ej, nie stójmy tak. Zimno.- zacząłem się śmiać.
-No to pa. Serio!- dziewczyna odpowiedziała mi uśmiechem i odeszła do swojej bramki.

Perspektywa Martyny

Weszłam do domu i od razu spojrzałam na zegarek. Dochodziła piąta. Stwierdziłam, że nie idę spać i, że nie idę do szkoły, zostanę w domu. Ciekawe czy Janek się zbierze dziś do szkoły... Trochę mi było głupio, że go obudziłam. Nie zdejmując butów poszłam do kuchni i usiadłam na blacie czekając na zrobienie się kawy. Po chwili ekspres dał znak, że "napój jest gotowy" Sączyłam powoli ciepłą kawę i myślałam nad tym wszystkim. Czy na prawdę jestem dla Jaśka ważna czy mówił to tylko po to by mnie pocieszyć? I co miał na myśli mówiąc, że "głupi ale twój" to zdanie nie dawało mi spokoju. I jeszcze Emi wyjeżdża, co ja mam bez niej zrobić? Westchnęłam i zsunęłam się z blatu. Włożyłam kubek do zmywarki i poszłam do pokoju bo dochodziła szósta a nie chciałam spotkać rodziców i mieć rozmowę. Wiem, że mnie to nie ominie ale nie mam teraz na to siły i ochoty. Zastawiłam drzwi krzesłem i zagrzebałam się w poduszkach by czytać "Dary Anioła" Około dziewiątej przyszedł do mnie SMS. "Panienka w szkole? :)" od "Mój kochany Jaś <3" Serio będę musiała to kiedyś zmienić. odpisałam: "haha, bardzo śmieszne. A ty? :)" po chwili otrzymałam odpowiedź: "też nie. Wpadnę po południu, teraz idę spać. Dobranoc :P" zaśmiałam się. Jak on teraz pójdzie spać to wstanie o osiemnastej. Lekko śpiąca przeleżałam w wykuszu kilka godzin. W pewnym momencie usłyszałam pukanie do drzwi. Dziwne, bo rodzice są w pracy, Emi w szkole a Janek śpi. Jak ten ktoś tu wszedł?Czyżbym nie zamknęła drzwi? Lekko wystraszona wstałam aby otworzyć.




♥♥♥
Rozdział 44 :D Chyba mi wyszedł dłuższy, prawda? Powiedzcie, że tak! :D Mam nadzieję, ze sie Wam podobał :D
Nie mam nic szczególnego do powiedzenia, więc:
Oraz do komentowania rozdziału :D

Cieplutko pozdrawiam
Miśka

13 komentarzy:

  1. Ty wredny Polsacie! A tak na serio to najlepszy rozdział jak do tej pory, no i najdłuższy ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Supi! Mega długi i mega fajny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe kto to bedzie.. :D Super.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale długi rozdział :o Jestem z ciebie dumna ^.- Ciekawe kto to przyjdzie... Czyżby Florek? Może jednak rozdział z Prima Aprils będzie wcielony w życie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział długi i jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne <3 Chcę więcej <3 ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział =)
    Ta akcja w lesie, miałam ciarki normalnie. Co Ty robisz ze mną dziewczyno? Taka stara a tak się przejmuje losem bohaterów w opowiadaniu xD
    I mam nadzieję, że to Emi przyszła albo Jasiek.

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ty polsacie!! Czekam na nastepny bo jrstes booska*,*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ty polsacie!! Czekam na nastepny bo jrstes booska*,*

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam cicha nadzieje ze to nozownik c: Moja okropna nadzieja xd

    OdpowiedzUsuń