niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 52

"Zakończył. Odchrząknął i odłożył gitarę na krzesło. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć, więc tylko siedziałam obok niego wpatrzona w jego ciemne, brązowe oczy."

-Podobało się?- zapytał przysuwając się z uśmiechem.
-Bardzo..- zarumieniłam się i wbiłam wzrok w swoje dłonie. Janek westchnął i jedną ręką chwycił mnie za moją dłoń a drugą podniósł mój podbródek do góry.
-Dlaczego na mnie nie patrzysz?- spojrzałam na niego.
-Przecież patrzę.- uśmiechnęłam się niewinnie on tylko pokręcił głową.
-Ale nie patrzyłaś się wcześniej.
-Czy to aż takie ważne?- lekko musnął palcem mój policzek.
-Dla mnie tak.
-Dlaczego?- przekręciłam lekko głowę.
-Po prostu..- odsuną się lekko zniecierpliwiony. 
-Nie denerwuj się na mnie, przepraszam...- zagubiona przykryłam włosami twarz. Nie chciałam żeby się denerwował.
-Nie przepraszaj mnie głupku. I zabierz te kudły z twarzy.- zaśmiał się
-Ty też mam włosy na oczach!- zaperzyłam się.
-Ale wiesz. To specjalnie!
-A ja przypadkowo dałam sobie na twarz połowę włosów, masz rację.- zaczęliśmy się śmiać. Po chwili musiałam wracać do domu, więc zeszliśmy na dół. Zaczęłam zakładać buty i kurtkę, Jasiek otworzył drzwi.
-To pa.- westchnęłam prostując się. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i przytulił.
-No pa przyjaciółko.- zaśmiał się akcentując ostatnie słowo. 
-Co to z tą "przyjaciółką"?- zapytałam lekko rozbawiona
-Zgadnij. Znaczy się... jakoś tak.- wybuchnęłam śmiechem. Pomachałam mu i poszłam do siebie. Usłyszałam odgłos zamykanych drzwi dopiero gdy przeszłam przez swoją bramkę. Ucieszyłam się w duchu, sama nawet nie wiedząc z czego. Gdy weszłam do domu jak zwykle przybiła mnie cisza, nawet Korek spał. Zrzuciłam z siebie okrycie wierzchnie i poszłam do pokoju. Byłam bardzo głodna, nic dziś nie jadłam. Zignorowałam to i poszłam się umyć. Znów zaczęły mi wypadać włosy... Nie gość, że jestem gruba to mam beznadziejne włosy. Hamując płacz wyszłam spod prysznica i zapominając się spojrzałam w lustro. Pilnowałam się od kilku dni by tego nie robić i wszystko zepsułam głupią nieuwagą. Byłam brzydka. Za duży nos, za duże usta. Blada, szarowata cera. I jeszcze piegi. Z moich ohydnych, zapuchniętych oczu pociekły łzy. Owinęłam się białym, miękkim ręcznikiem i pobiegłam do pokoju. Drzwi zastawiłam krzesłem i wciągając na siebie luźną koszulkę (by zakryć to, że jestem gruba) padłam z płaczem na łóżko.
   Miałam zły sen. Śniło mi się, że cała nasza klasa pojechała na basen. No i nie dość, że musiałam wyjść do ludzi w kostiumie kąpielowym to jeszcze musiałam jakoś utrzymać się na powierzchni wody. Nie umiem pływać ani w świecie realnym ani we śnie, więc zaczęłam się topić. Aby uniknąć śmierci szybko wyskoczyłam z wody ale tam wszyscy mnie widzieli i śmiali sie z tego, że jestem gruba. Zaczęłam płakać, niech przestaną! Szybko wskoczyłam do wody aby się jakoś ukryć ale znów zaczęłam się topić. I znów wyszłam z basenu, znów wszyscy się śmiali. I tak wciąż. I w kółko. Aż nie obudziłam się zalana potem. Było chwilę po szóstej, męczył mnie głód. Próbowałam zasnąć ale przez doskwierającą mi pustkę w żołądku nic z tego nie wyszło, zadzwonił budzik w moim telefonie. Zwlokłam się z łóżka i wybrałam sobie najluźniejsze rzeczy z mojej szafy, które następnie szybko na siebie założyłam. Poszam rozczesać włosy i wypić poranną szklankę wody. po czym szybkim krokiem ruszyłam do szkoły. Oczywiście się spóźniłam ale poza tym w szkole nie działo się nic ciekawego. Poza sytuacją po ostatniej lekcji, przy szafkach.
-Hej laleczko.- usłyszałam za sobą słodki głosik Oli.
-Hej śliczna.- mruknęłam siląc się na obojętny ton. Dlaczego ona zawsze mnie nachodzi przy szafkach?
-Jak tam twoja ćpunka?- szepnęła ale tak aby wszyscy naokoło zwrócili na nas uwagę.
-Jaka ćpunka? O czym ty gadasz?- odwróciłam się do niej zamykając szafkę.
-No twoja przyjaciółeczka, Alicja. Myślisz, że dlaczego nie ma jej w szkole? Jest na głodzie.- użyła maksymalnie złośliwego tonu.
-Ona nie ćpa! Zwariowałaś?- popukałam się w czoło. Dziewczyna modelowo zarzuciła włosami.
-No to jeszcze się przekonamy grubasku- tyknęła mnie w mostek. Wiem, że jestem gruba ale niech da sobie spokój. 
-Nie dość, że gruba to jeszcze płaska.- strzeliła ramiączkiem od mojego stanika, które wyjęła spod luźnej koszulki. W moich oczach pokazały się łzy. Tłum, który zebrał się w okół nas szybko się powiększał.
-Nie płacz grubasku. Pokaż nam swój brzuszek.- syknęła podnosząc moja koszulkę, gwałtownie odepchnęłam jej rękę, mimo to zdążyła pokazać mój brzuch.
-Zostaw mnie!- zapłakałam. Ola zaśmiała się, tłum zrobił to samo co ona. Chciałam zniknąć, zapaść się pod ziemię i umrzeć. W tym momencie przez ludzi przebił się Janek.
-Zostaw ją! Popieprzyło cię do końca?!- warknął do Olki.
-Uuuu... Mój drogi, były chłopaczku. Nie możesz mieć mnie, więc rzucasz się na pierwszą lepszą?- pluła jadem.
-Kiedyś rzuciłem się na pierwszą lepszą. A Martynę zostaw w spokoju.- zasłonił mnie całym sobą. 
-Zobaczymy co powiesz jak ci coś pokażę.- uśmiechnęła się złowieszczo. 
-Spieprzaj stąd. Nie chcę widzieć nic od ciebie.- chłopak cały buzował.
-Zobaczymy czy nie chcesz. Pa gruba deseczko, pa kochaniutki.- wyrzuciła z siebie najsłodszym głosikiem na który było ją stać i na odchodne pocałowała Jaśka w policzek. 
-Nie pozwalaj sobie.- syknął.
-Jeszcze będziesz o to prosił- uśmiechnęła się i odeszła kołysząc biodrami, tłum już ją otoczył czekając na jej komentarz. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Martynko...- padłam mu na szyję. Czułam się tak upokorzona, tak zbita psychicznie i bezsilna... Płakałam w szarą bluzę chłopaka. Wróciliśmy razem do domu, wciąż mnie pocieszał i mówił, że Olka jest głupia i, że jeśli myślę, że jestem gruba to jestem głupia. Rzecz w tym, że Ola ma rację, ważę trzydzieści dziewięć kilo. Musze schudnąć jeszcze wiele by jej dorównać. 
  W nocy nie mogłam spać, wiec w środę nie poszłam do szkoły za co bardzo mi się oberwało. Tatę zaczynało denerwować moje nie chodzenie do szkoły. Faktycznie, muszę z tym przystopować. Nie chciałam spinać się jeszcze z Olimpią, więc wyszłam na spacer z Korkiem. Było chłodno, dodatkowo wiał mroźny wiatr. Zdecydowałam się iść w stronę domu Emilki, wiec miałam przed sobą kawałek drogi i dużo czasu na przemyślenia. Pierwszym tematem, który zajmował moją głowę był najbliższy weekend. Mieliśmy jechać aż do Warszawy, do Emilki. Boje się tego co nam powie, czy nas nie wyrzuci. Czy będzie chciała z nami rozmawiać i dalej się przyjaźnić. Bardzo za nią tęsknię, nie wiem co zrobię jeśli stwierdzi, że nie chce już nas widzieć. I ciekawe co ma zamiar Florek, który też zachowuje się dziwnie. Nie wiem co mu jest... Te wszystkie tajemnice, niedomówienia. Nigdy taki nie był. Chyba, że ja nigdy tego nie widziałam. Bardzo się o niego martwię... O to wszystko. Ciągle mówi, że to przez jego dawne towarzystwo... Ale kiedyś powiedział, że już się z tego wylogował. Czyżby znów się w coś wciągnął, uruchomił dawne kontakty? Oby nie... Dodatkowo męczyła mnie jego reakcja na rozmowę z mamą Emki. Mówiła, że nie chce z nami rozmawiać i, że mamy się nie odzywać do jej córki. Florek wtedy powiedział "wiedziałem"... Ale niby co mógł wiedzieć? To tak jakby się czegoś spodziewał. Myślę, że on wie o co chodzi z nagłym nie odzywaniem się Emki ale nie chce nam nic wyjaśnić. 
-Korek!- krzyknęłam gdy pies nagle pociągnął a ja upadłam na ziemię. Co mu przyszło do głowy? Rozejrzałam się. Do domu Emki ktoś wchodził... To była Liwia! Poznałam ją po różowo-fioletowych lokach. Podbiegłam szybko do bramki, dziewczyna się przestraszyła gdy oparłam się o skrzypiącą bramkę.
-Boże! Martyna co ty tu robisz?!- wykrzyknęła zakrywając dłonią usta. Nawet sposób bycia miała uroczy. 
-To dawny dom mojej przyjaciółki, przyszłam zobaczyć co tu słychać. Kupiłyście go?- zaczęłam grzebać butem w mokrym piasku.
-Tak, całkiem niedawno. I nie "My" tylko ja, Ala ze mną nie mieszka. Hmmm... może wejdziesz? Zobaczysz jak to wszystko teraz wygląda?- uśmiechnęła się ukazując szereg równych, białych ząbków. Wszystko było u niej... idealne. Wyglądała jak jedna z tych prześlicznych, japońskich lolitek znanych ze zdjęć. 
-A wiesz, że chętnie wejdę? Tylko, że mam ze sobą psa...- uniosłam smycz do góry.
-To nic! I tak jest bałagan.- machnęła rączką przekrzywiając głowę w prawo. Jej sposób bycia był intrygujący, tak samo jak jej siostry, Mimo, że wyglądały i zachowywały się inaczej to można było w nich rozpoznać siostry, miały w oczach tą sama niepewność. Choć u Alicji była ona dużo większa i towarzyszył jej wieczny strach. Weszłyśmy do domu. Było koszmarnie pusto, wszędzie stały nie rozpakowane kartony. 
-Usiądź sobie na kanapie. Chyba, że chcesz to postój. Innych opcji nie ma bo nie mam jeszcze wszystkich mebli. Napijesz się czegoś? Może być albo woda albo woda. Nic innego nie mam.- zaśmiałyśmy się. 
To może... woda.- odparłam ze śmiechem opadając na ładną, beżową kanapę. 
-Dobra.- nagle śmiech zamarł jej w ustach. Usłyszałam jakiś krzyk i jak coś głucho upada. Następnie rozległy się ciężkie, niereguralne kroki na schodach. 
-O nie...- różowa posturka rzuciła się w stronę schodów a ja wstałam nie wiedząc o co chodzi. Gdy zobaczyłam osobę ledwo schodzącą ze schodów zamarłam. 




♥♥♥
Oto jest rozdział 52! Tak na zakończenie majówki :) Mam nadzieję, że takie zakończenie długiego weekendu się Wam podoba! :D
Chciałam przeprosić za brak piątkowego rozdziału ale wiecie... Wolne jest to nie chce mi sie siedzieć przed kompem :D
Teraz zapraszam na:
Oraz do komentowania :D

Cieplutko pozdrawiam
Miśka

17 komentarzy:

  1. Pierwsza!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Coś tak myślę, że to będzie Ala, ale się zobaczy :p Czekam z niecierpliwością na nexta ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zrobilo sie strasznie na koncu xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu mysle, ze to emi albo florek xd?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mega a wczorajszy rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  6. To duchy !! XDDDD proszę nie głodź jej :ccc Jasiek dobrze postąpił z Ola... A ty dodawaj częściej rozdziały bo ten blog jest świetny *0*

    OdpowiedzUsuń
  7. WoW! <3 Nie glodz jej pilss! :/ Moze to Emilka albo naćpana Ala?

    OdpowiedzUsuń
  8. Szarowata ? Oj , dawno tego nie słyszałem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. aaa, i koniec z głodzeniem , ok ?

    OdpowiedzUsuń