poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 9

-Emilka, stój. Ciśś..- zatrzymałam przyjaciółkę.
-Co? Co jest?
-Cicho. Zobacz kto tam idzie- wskazałam na Jaśka i Olę.
-Ej, a po co ty się chowasz? Nie wolno ci już z domu wyjść?- zakpiła Emilka.
-No.. W sumie to masz rację.
-Ja zawsze mam rację. Chodź i nie wydziwiaj. -złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła. Śmiejąc się poszłyśmy dalej a Olka z Jaśkiem i tak nie zwrócili na nas uwagi. Gdy weszłyśmy do kawiarni zamówiłyśmy sobie gorącą czekoladę i po kawałku ciasta. Wnętrze kafejki było przyjemne i ciepłe. Wszędzie stały stoły i krzesła, do puf i dużych poduszek były mniejsze stoliki. Wszędzie było pełno świeżych kwiatów, pachnących świeczek, zdjęć i mniejszych poduszek.W tle słychać było gwar rozmów i muzykę. Przy barze ludzie pili kawę i herbatę, wieczorem odbywały się tu koncerty i czasem potańcówki. Wtedy chowano wszystkie stoły pod ściany i było tu bardzo dużo miejsca i ludzi. Gdy piłyśmy czekoladę Emi zapytała:
-Co jest? Znów Olka, prawda?- pokiwałam twierdząco głową upijając łyk ciepłego napoju. Nie chcę jej martwić, to bez sensu, tylko się zdenerwuje.
-Mów.- Emilka rozsiadła się wygodniej na poduszce przygotowując się do mojej dłuższej wypowiedzi. Wiedziałam, że nie mam co unikać odpowiedzi bo to i tak nic nie da. Opowiedziałam przyjaciółce co się wczoraj stało. Zaczynając od incydentu pod szafkami, poprzez wizytę w gabinecie dyrektora aż do ciosu wymierzonego w mój policzek ze strony Olki. Emi oczywiście zaczęła się pieklić, że jak Olka tak może i, że dlaczego ja jej nie odpyskuję i, że dlaczego ja się daję tak traktować. Mnie by to już w ogóle nie ruszyło, kwestia przezwyczajenia. Gdyby nie tekst o mamie nic by się nie stało. Emila twierdziła również, że Olka jest zazdrosna o Jaśka. Według mnie to bez sensu bo ja za nim nie przepadam, staram się go unikać. Gadam z nim bo sam podchodzi a ja nie umiem kogoś tak o porostu olać. A nie powiem mu żeby się odczepił bo widziałam jego minę jak wczoraj stwierdziłam żeby się do mnie nie odzywał. I tak nie wziął tego na poważnie..

Poniedziałek

  Nie ćwiczę na WF, więc szkoda, że nie ma Emki. Teraz żałuję, że poszłam do szkoły. Za błędy się płaci bo Jasiek jest w szkole i też nie ćwiczy. Super. Przynajmniej nie zabierze mi telefonu. Usiadłam po drugiej stronie trybun specjalnie żeby się nie przyczepił i żeby nie narazić się Olce. No ale oczywiście MUSIAŁ się przysunąć.
-Siemka. Co tam u ciebie słychać ciekawego?- zagadnął.
-Nic.
-Nadal nie chcesz ze mną gadać, no nie?
-Mówiłam ci już wczoraj.- mruknęłam.
-No dobra.. To ja ci nie przeszkadzam..- wyraźnie posmutniał i odsunął się na drugi koniec ławki. Jejku, nie chcę żeby mu było przykro.. No ale muszę być twarda. Nie mogę tak się wszystkim dawać! Oglądałam jak grają w palanta. Było to dość nużące, wiec pomyślałam, że skoczę po szkicownik i coś sobie pokreślę.
-Proszę pana! Ja idę do szatni!- Krzyknęłam do wuefisty. I pobiegłam przez słabo oświetlony korytarz. Nie lubię tędy przechodzić, panuje tu półmrok i jest dużo drzwi, kojarzy mi się to z jakimś horrorem czy coś. Weszłam do damskiej szatni, podeszłam do mojej torby i zaczęłam grzebać w środku. Słodki Jezu nie ma! Jedna, druga kieszeń plecaka i nadal nic nie znalazłam. Wyrzuciłam wszystko z plecaka, zaczynałam się bać, zrobiło mi się zimno. Na ziemi leżało śniadanie, jakieś zeszyty, piórnik, podręczniki, zepsute długopisy. Ani śladu szkicownika. O Boże. Jak ktoś go znajdzie i przeczyta to koniec, umrę. Byle jak schowałam wszystko z powrotem do torby i musiałam wracać na salę. Gdy siedziałam na ławce dokładnie lustrowałam swoją pamięć. Co ja dziś robiłam? Zeszyt wyciągałam przed biologią ale na sto procent chowałam go do plecaka... Potem wyjęłam go na historię żeby zapisać datę sprawdzianu ale też go chowałam. A co jeśli ktoś mi go zabrał? A jeśli to Ola? Boże. Będzie wiedziała o mnie wszystko. Umrę. Zaczęłam się trząść.. to nie wróżyło nic dobrego... Na przerwach przeszukałam cała szkołę, łącznie ze stołówką na którą nie chodzę. Nic nie znalazłam. Poszłam zgłosić zaginiecie zeszytu do sekretariatu. Jeśli to Olka to już nie żyję.

Perspektywa Jaśka

Powoli szedłem korytarzem na fizykę. Miałem jakieś pięć minut, więc nie muszę się spieszyć. Mam nadzieję, że nikt mnie nie zaczepi i będę miał spokój. Ola chyba jest w bibliotece ale dziewczyny zwłaszcza z młodszych klas nadal się nie przezwyczaiły do tego, że chodzę z nimi do szkoły. Podchodzą, mówią dwa słowa i uciekają chichrając się. Do tego chyba prześcigają się w liczbie podpisanych przeze mnie kartek.. Na początku mi to nie przeszkadzało ale teraz to się zrobiło trochę męczące i nudne. Sięgnąłem do plecaka aby wyjąć zeszyt od fizyki. No oczywiście. Zabrała mi go Ola, super. No trudno.. Ola ciągle powtarza, że Martyna jest zła i wredna i, że ją dręczy. Nie chce mi się w to wierzyć... Martyna jest taka cicha, gada tylko z Emilką i rysuje w tym swoim zeszycie. No i wręcz boi się Olki, nie chce przez nią ze mną gadać. Siedziałem na ławce i obserwowałem ludzi. Jakiś chłopak których chyba ma na imię Michał podniósł z między plecaków zeszyt i krzyknął:
-Ludzie czyje to?!- mógłby się przestać drzeć? Chwila! To jest zeszyt Martyny. Jakim cudem go zgubiła?
-Hej, mordo to moje! Dzięki, szukałem go!
-Nie ma sprawy, trzymaj.- wziąłem od niego przedmiot. muszę go jej oddać, na milion procent go szuka. Zadzwonił dzwonek na lekcję. Weszliśmy do klasy i wściekła fizyczka żeby się wyżyć zaczęła pytać. Szkolny terror zawsze spoko. Jak ja tego nienawidzę! Maciek wysłał po klasie karteczkę z gotyckim napisem "Szkoła- Twój drugi dom" Trafione, nie powiem. Nauczycielka wzięła do tablicy Martynę... Dziewczyna dostała jedynkę bo kompletnie nie rozumiała tematu. Napisałem na kartce jak zrobić to zadanie z dopiskiem "Nie martw się nic nie czytałem!-Jaś" Włożyłem kartkę na pierwszą stronę notesu. Biedna Martyna, widziałem jej minę, była tak strasznie smutna ale wydaje mi się, że to to nie przez ocenę tylko przez brak zeszytu. W końcu zadzwonił dzwonek na przerwę. Od razu podszedłem do Martyny.
-Wiem, że mamy nie gadać ale posłuchaj mnie.- dziewczyna tylko założyła słuchawki na uszy.
-Martyna, proszę!- złapałem ją za ramię.
-To ja cię proszę żebyś mnie zostawił.- jęknęła.
-Ale to jest ważne, ucieszysz się!
-Trudno, nie mogę z tobą gadać. Dobrze o tym wiesz.- odbiegła i schowała się w damskiej toalecie. No trudno oddam jej ten zeszyt później.
-Jasiuuu- zaćwierkała Ola.
-Tak?
-Skąd to maaasz? Martyna ci to dała?- tego już nie powiedziała tak słodko.
-Nie, znalazłem to. Chcę jej to oddać bo... Ej, czekaj nie otwieraj tego!
-Czemuuu?- zrobiła smutną minkę.
-No przecież to jest Martyny.
-Ale teraz my to mamy.- zaśmiała się i znów zaczęła odpinać klamerkę,
-Ola! No co ty, Martyna nigdy nikomu tego nie pokazuje, więc wątpię żeby chciała żebyś to czytała..- oddała mi zeszyt i odwróciła się na pięcie zarzucając blond włosami.
-Przemyśl to. Jeśli jednak wolisz mnie to przyjdź.- fuknęła i strzeliła focha. No i co ja mam teraz zrobić? Jak jej tego nie pokażę to się obrazi.. Muszę za nią iść. Sam nie wiem...



♥♥♥
Skończony rozdział dziewiąty. Zbliżamy się do okrągłej liczby xD Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba Zioomki ;) (I, że jest wystarczająco długi xD)
Żarty żartami ale chciałam Wam podziękować za 3000 tysięcy wyświetleń :D W każdym poście Wam za coś dziękuję. No cóż, możecie się tylko cieszyć :) Mam nadzieję, że zakładki (strony, jak zwał tak zwał) się Wam podobają i w ogóle, że coś wnoszą na bloga :) Tak jak zwykle zapraszam Was na mojego aska Ask i do komentowania bloga :D
PS! Tu macie e-mail na który możecie pisać (Dominika mi kazała!) : ThanksThatYouAreBlog@interia.pl

Cieplutko Was pozdrawiam
Miśka

7 komentarzy:

  1. Świetny <3 Jejuu, tak bardzo nie lubię Olki...
    http://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. co taki krótki, no :(((((((((((

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Ciekawa jestem czy Jasiek to odda bez zaglądania.
    Pozdrawiam =D

    OdpowiedzUsuń
  4. Aż przypomniały mi się czasy, gdy ja prowadziłam pamiętnik i bałam się, że ktoś go przeczyta... świetna część ;)

    OdpowiedzUsuń