poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział 4

Dwa dni później

  Zadzwonił budzik ale ja odwróciłam się tylko na drugi bok. Trudno, idę na drugą lekcję, O Boże! Żeby mi się chciał tak, jak mi się nie che.. O, zła ja! I tak przespałam półtorej godziny. Obudziła mnie Olimpia. Trochę pomarudziła ale koniec końców napisała mi usprawiedliwienie. Spokojnie się ubrałam, zjadłam śniadanie i spakowałam się do szkoły. Gdy wreszcie wyszłam z domu byłam spóźniona nawet na drugą lekcję.

Perspektywa Jaśka

  Martyny nie było na pierwszej lekcji ale jakby tego było mało to spóźniła się też na drugą. No cóż, niech robi co chce.. Choć nie ukrywałem mojej dezaprobaty. Emilia z którą przyjaźni się Martyna mówiła mi, ze to taki jej zwyczaj i, że czasem zdarza jej się wagarować. Ola, gdy pokazywała mi przed lekcjami sale mówiła trochę o każdej osobie z klasy i też wspominała o takich poczynaniach Martyny. W sumie, po rozmowie z Olą mogę stwierdzić. że jest całkiem inteligentną i ciekawą osobą. No i ładną Ale staram się na to nie zwracać uwagi. Choć na prawdę jest ładna.. Szare, duże oczy, długie, proste, blond włosy, malinowe usta i długie aż po szyję nogi..

Perspektywa Martyny

  Gdy weszłam spóźniona na lekcję plastyki wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Nienawidzę tego. Niech patrzą się w swoje kartki a nie na mnie.
-Widzę, że księżniczka zdecydowała się nas odwiedzić.- zaskrzeczał Geniusz.
-No widzi pan...
-Czy łaskawie podasz mi powód twojego spóźnienia?
-Nie chciało mi się wstawać. Proszę tu jest usprawiedliwienie.-mówiąc to podałam mu świstek papieru podpisany przez Olimpię.
-Przynajmniej jesteś szczera królewno.. A zadanie domowe masz? -chciał mnie uziemić, on taki po prostu jest.
-Mam- mruknęłam grzebiąc w plecaku. Z satysfakcją podałam mu rysunek.
-Jak zwykle. Estetycznie i nieszablonowo.- uśmiechnął się i schował pracę do teczki po czym po prostu kontynuował lekcję. Wydaje mi się, że mimo wszystko lubi mnie za szczerość.
  Kolejne godziny minęły bez większych sensacji. No, może poza aferą na informatyce. jasiek udowodnił nauczycielce, że umie zrobić to samo tylko, że w lepszy i szybszy sposób a ona wysłała go do dyrektora za "bycie złośliwym i poniżanie nauczyciela". No cóż, chłopak się musi jeszcze wiele nauczyć.

Perspektywa Jaśka

  Co za głupie babsko! Chciałem tylko pomóc tej niedouczonej kobiecie a ona się na mnie wyżywa. Znając życie pokłóciła się z mężem, choć w sumie wątpię żeby ją ktoś chciał. Boże co to jest za szkoła! Jedni mogą sobie wagarować i się spóźniać na lekcje ale inni, biedni  i pokrzywdzeni są wysyłani do dyrektora za próbę pomocy. Jeszcze ten wzrok Martyny! J Rozbawiony i pełen satysfakcji a jednocześnie chyba była zła na panią od informatyki... Na szczęście Ola stanęła w mojej obronie. Dobrze, że mamy kogoś normalnego w klasie. Dyrektora nie było, więc wróciłem do sali. Gdy tłumaczyłem tej kobiecie, że dyrektora nie ma i, że to ona jest głupia a nie ja kłamliwy zadzwonił dzwonek. Chwila przerwy którą spędziłem na rozmowie z Olą i rozpoczął się WF. Ja nie ćwiczyłem bo gdy na basenie wchodziłem na słupek startowy jakiś idiota krzyknął, ja się wystraszyłem i spadłem dotkliwe rozdzierając sobie łydkę. Gdy siedziałem na trybunach wszyscy oddali mi swoje telefony, Nudziło mi się, więc w komórce Martyny zapisałem swój numer pod nazwą "Mój kochany Jaś <3" i zadzwoniłem do siebie aby mieć jej numer, Powiedziałem jej o tym pod koniec lekcji ale ona, nie wiedzieć czemu strasznie się zirytowała.

Perspektywa Martyny

Co za palant! Co on sobie wyobraża!? Tak bezczelnie bawi się moim telefonem i myśli, że ujdzie mu to na sucho! Gdy byliśmy w szatni Emilka starała się mnie uspokoić ale ten chłopak tak strasznie mnie denerwuje. Po skończonej lekcji szybko poszłam do szafki by odłożyć strój do ćwiczeń.
-Martynko, przepraszam ja nie chcia...- próbował przepraszać Jasiek
-Oj, weź daj sobie spokój!- na szczęście, zagadała go Olusia. Szybko wyszłam na podwórko by pożegnać się z Emilką
-Martyna nie przejmuj się tak nim! Na pewno nie chciał być złośliwy, przecież cię lubi. Chłopcy mają takie głupawe poczucie humoru.
-Ale nie grzebie się w swoich rzeczach! Tak się po prostu nie robi! No, kultury trochę! Ech, nie będę się denerwować, lecę. Pa Emka!
-Papa przyjacielu!- uścisnęłyśmy się i niespiesznie odjechałam na desce. Jesienne słońce muskało mnie po twarzy a wiatr jak zawsze plątał mi włosy. Sielanka była zbyt piękna aby mogła trwać długo. Nagle wołanie:
-Martyna! Poczekaj!- oczywiście to Jasiek. Super. Udałam, że go nie słyszę. Założyłam słuchawiki na uczy, włączyłam muzykę i przyspieszyłam. Gdy weszłam do domu jak zwykle powitał mnie Korek, wypuściłam czworonoga na dwór a sama zrobiłam sobie kisiel poziomkowy. Weszłam do pokoju i usiadłam na parapecie aby poczytać dary anioła. Zanurzona w lekturze i jedzeniu kiślu usłyszałam dzwonek do drzwi. Przestraszyłam się bo tata nie mówił, że ktoś do nas przyjdzie. Szybko zbiegłam na dół, odszukałam klucz i otworzyłam drzwi. Przed drzwiami stał Jasiek.



♥♥♥
No, to moi drodzy jest czwarty rozdział :) Ten jest nieco dłuższy od poprzedniego. Mam nadzieję, że się Wam spodobał :D Czekajcie na rozwiniecie akcji! Tymczasem dziękuję za przeczytanie.
Czytasz=komentujesz! Im więcej komentarzy pod postem tym szybciej pojawi się rozdział.
(Tak, tak. Wiem, że się nie specjalnie do tego nie stosuję xD)
Pozdrawiam cieplutko
Miśka

6 komentarzy: