wtorek, 24 marca 2015

Rozdział 21

-Do widzenia..- powiedziałam do mamy Janka uśmiechając się sztucznie. Widziała, że coś jest nie tak zwłaszcza, że łzy spływały mi po policzkach.
-Co się stało? To przez Jaśka? Mam z nim pomówić?- odłożyła nieskazitelnie białą, lnianą szmatkę i zbliżyła się do mnie.
-Nie, nie przez Jaśka.- skłamałam
-Marcelinko...
-Martyna nie Marcelina...- mruknęłam.
-Przepraszam. To przejęzyczenie. Czy mam mu coś przekazać?
-Nie.. Ale ja muszę już iść, do widzenia..
-No dobrze. Czekaj! Zapnij się dziecinko, przeziębisz się i co będzie? Bardziej bo wieje. No, dobrze. Wiesz, że zawsze możesz się do mnie zwrócić? Zwłaszcza jeśli ci się przypomni, że to przez tego palanta. Nie płacz już.- niepewnie kiwnęłam głową, mama Jasia zamknęła za mną drzwi. Wyszłam z ich ogrodu i zamknęłam bramkę, ogarnęła mnie fala niepohamowanego płaczu. Usiadłam na środku ulicy i kuląc się zaczęłam płakać. Co się właśnie stało? Dlaczego on tak o mnie myśli?  Jak może uważać, że kłamie? Łzy spływały po moich policzkach, zaczynałam się dusić od łkania. Zauważyłam, że nadjeżdża auto. Niech mnie potrąci, byłoby lepiej. Samochód zaczął zwalniać, więc wstałam i podeszłam do bramki. Zamykając ją zauważyłam, że Jaś stoi w oknie, patrzył się na mnie. Dlaczego tak jest? Zaufałam mu, uważałam za przyjaciela a on tak... Jak może myśleć, że chcę żeby zerwał z Olą? Jak? Weszłam do domu i szybko poszłam do siebie.
-Co się stało?- zawołała Olimpia, zignorowałam ją. Weszłam do pokoju i zastawiłam drzwi krzesłem, niestety nie mam w nich zamka. Leżałam na łóżku a z oczu płynęły mi łzy, szloch trząsł całym moim ciałem. Długo patrzyłam się w sufit, nie chciało mi się żyć, nie chciałam myśleć i czuć. Utrata przyjaciela to śmierć najważniejszej części duszy. Śmiało mogłam powiedzieć, że czułam się znacznie gorzej. Z czasem przestałam nawet płakać, nie miałam już na to sił. Po prostu leżałam i martwo patrzyłam się w sufit nad łóżkiem, zaczęło się robić jasno. Przeleżałam tak całą noc? Zadzwonił budzik ale ja zrzuciłam go tylko na podłogę, wyłączył się na dobre. Nie wiem ile godzin minęło ale słońce było już po drugiej stronie horyzontu gdy do pokoju wszedł tata.
-Hej Martysia...- nie odpowiedziałam
-Co się dzieje?- usiadł na łóżku, odpowiedziałam mu ciszą.
-Byłaś w szkole?- pokręciłam głową.
-A wyszłaś w ogóle z łóżka?- znów ten sam gest. Tata westchnął i pogładził moją dłoń.
-Jadłaś coś?- cisza.
-A chcesz coś?- znów bez odpowiedzi.
-Martysiu... Proszę... Eeeh... Jak będziesz czegoś potrzebować to wołaj. Olga zrobiła miodownik, tak jak lubisz. Zjedz go jak będziesz chciała. I połóż się spać, jutro pójdziesz do szkoły.
-Nie.- zamknęłam oczy.
-Nie możesz tyle opuszczać.
-Zmuś mnie.- syknęłam. Ojciec wyszedł z pokoju a ja znów zaczęłam płakać

Perspektywa Jaśka

-Janek co jest z Martyną?- zapytała mnie Emi na przedostatniej przerwie.
-Nie mam pojęcia.- obojętnie wzruszyłem ramionami.
-Coś się stało?
-Nie.- co jej do tego? Emka zmarszczyła czoło.
-Na pewno? Zawsze wiesz dlaczego jej nie ma...
-Tak, na pewno.- warknąłem ostro. Emi podniosła do góry brew i odeszła. Martyny nie było w szkole od dwóch dni. Pewnie dlatego, że jest leniwa. Albo boi się mi spojrzeć w oczy bo z Olą ją rozszyfrowaliśmy. Nigdy bym nie powiedział, że Martyna taka jest. Ola miała rację. W ogóle jak ona może tak myśleć? Ola mnie kocha!  Z resztą w niedzielę odwołała nasze spotkanie bo źle się czuła, bidulka. Niby jak chora miałaby się spotkać z jakimś gościem?  Oluś stała sama pod klasą, wiec do niej podszedłem.
-Hej kochanie.- mruknąłem jej do ucha obejmując ją w tali.
-Hej Marcinku. Tfu! Jasiu! Wybacz, przejęzyczyłam się.- zaśmiała się nerwowo. Jest taka roztrzepana, to urocze.
-Co tam u ciebie?
-Noo... Właśnie muszę iść tam do tej..- nie mogła się wysłowić, chyba była czymś zestresowana.
-Wszystko ok?
-Tak, wszystko w porządku.- odsunęła się ode mnie.
-Może się dziś spotkamy?
-Nie mogę. Mam yyy... tego... no yyy.. dentystę. Właśnie! Mam dentystę!
-Ząb cie boli?- biedna Ola, jej zawsze coś dolega. Jest taka delikatna.
-Nooo. Boli mnie ta... yyy... dziesiątka!- a człowiek nie ma zębów do ósemek? Chyba się przejęzyczyła, nie wnikam. Oluś poszła tam gdzie miała iść, koniec końców nie wiem gdzie. Przez kolejne lekcje  ze sobą nie gadaliśmy. Miałem wrażenie, że mnie unika ale to pewnie ja jestem przewrażliwiony. Po szkole poszedłem na pierwszy trening na basenie po kontuzji. Cieszyłem się jak dziecko. Uwielbiam pływać! Woda obmywająca ciało, poczucie bezpieczeństwa i wolności. Poza tym najwyższy czas na przygotowania przed zawodami. Po udanym treningu szedłem na przystanek, było zimno. Gdy stałem przed przejściem dla pieszych po drugiej stronie skrzyżowania zobaczyłem Olę. Co ona tu robi? Przecież miała być u dentysty. No tak! Przecież do dentysty najpierw trzeba przyjść. Albo od niego wrócić. Krzyknąłbym do niej ale nie usłyszałaby mnie przez jadące samochody. Zobaczyłem, że Ola radośnie do kogoś macha. Kto to był?



♥♥♥
No to jest dwudziesty pierwszy rozdział :) Mam nadzieje, że przypadł Wam do gustu :D
Przypominam Wam o ankiecie ->Klik! I zapraszam Was na aska :) Ask jest supi, ale Wy to wiecie :P
No. Komentujcie, łapkujcie, subskrybujcie! XDD
Cieplutko pozdrawiam
Miśka

10 komentarzy:

  1. Wow! Kurcze. W takim momencie?! Czekam na ciag dalszy

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie można zasubskrybować? :D XD

    OdpowiedzUsuń
  3. I żebyś się teraz palancie sam przekonał, że Martyna nie kłamała.
    A jak już się ogarniesz to przeprosić ją należy i liczyć na to, że Co wybaczy Ty tępa pało.
    Super rozdział tak po za tym.

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Musiałaś?! Serio?! XD Nie no, rozdział genialny, ale czemu skończyłaś w takim momencie? :c Nie mogę się doczekać nexta!
    http://life-is-not-horrible.blogspot.com/2015/03/16-co-on-kombinuje.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział! Jaki on jest tępy, ja mu dam nie wierzyć Martynie!
    Zapraszam do siebie ---------------------------> Mari
    http://cieplowsrodchlodu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam od dziś, pochłonęłam wszystkie twoje rozdziały, bardzo mi się podobają, nie licząc twojego Florka xD. Życzę weny. ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. Ochh. .. tak mi przykro było kiedy Sb wyobrażałam taką załamaną Martyne :c A ten Jasiek taki nieogarnięty nic nie zauważa, noo.... No kochana czekam na następny! Uwielbiam cię! :**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju, ja tak nie lubię Oli xDD świetny rozdział <33

    http://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń