wtorek, 17 marca 2015

Rozdział 16

Tydzień później
Piątek

  Od czytania "Darów Anioła" oderwał mnie dźwięk SMS "Za 2h mamy autobus, bd po cb, bądź gotowa!" nienawidzę tych skrótów w wiadomościach. To wiadomość od Jaśka, Emi też mi o tym pisała tylko, że pół godziny temu. Nie mam pojęcia co im tak zależy. Poszłam do łazienki się odświeżyć, założyłam czarną, fanowską koszulkę zespołu, czarne, podarte spodnie i czarne trampki. Myślę, że nie przesadziłam z ilością kolorów. Rozczesałam włosy, co z tego, że nie widać różnicy? I włożyłam do czarnego plecaka płytę, telefon i portfel. Już nie mogłam się doczekać, więc zeszłam na dół do kuchni.
-A ty na pogrzeb idziesz?- tata puścił do mnie oczko.
-Taaak, na pogrzeb inteligencji Emilki.
-Noo, ona umarła już dawno.- zaśmiał się.
-Tato, pamiętasz, że idę dziś na...
-koncert. Tak, pamiętam. Ciężko zapomnieć, mówisz o tym ciągle od tygodnia.
-Oj, no bo wiesz! Cieszę się! Nawet nie wiesz jak bardzo!- podskoczyłam radośnie, obracając się. Tata zaczął się śmiać.
-Wiem, widzę. Rzadko jesteś taka rozentuzjazmowana. Aż miło popatrzeć!- pogłaskał mnie i jeszcze bardziej rozczochrał mi włosy, zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Ooo! To twój chłopak? Jak on miał... Jan! Jan, prawda?
-Jan. To nie jest mój chłopak! On ma dziewczynę! A żeby było śmieszniej ta dziewczyna to Ola!
-O Boże, bidny chłopak. Idź, otwórz mu, niech nie stoi pod drzwiami.- podbiegłam do drzwi i zaprosiłam Janka do środka.
-Siemka Loczek! Ooo, dzień dobry panu...- stracił rezon w drugim zdaniu.
-Witaj, Janie. Może wejdziesz? Nie stójcie tak w otwartych drzwiach.
-Bardzo chętnie, ale my musimy już iść bo mamy autobus i Emilka na nas czeka i w ogóle..
-Właśnie! Papa tatusiu, wrócę późno, nie czekajcie, jak coś będę dzwonić. Paa!- powiedziałam wciskając szybko bury w trampki, pocałowałam go w drapiący policzek i razem z Jasiem wybiegliśmy z domu. Tata zamknął za nami drzwi i już nas nie było. Gdy biegliśmy na przystanek śmiałam się z chłopaka, że boi się mojego taty. On oczywiście zaprzecza, że nie, że on tak tylko i, że on się musi ośmielić bo nie wie co mój tata o nim myśli. Jaaasne.
-Hej Emi!- zasłoniłam przyjaciółce oczy, aż podskoczyła.
-Durnaś? Wiesz jak się przestraszyłam wariatko?- udawała złą.
-Wiem! O to chodziło!- zaśmiałam się.
-Ej, odsuńcie się od drogi, jedzie.
-Ok, ok, odsuwamy się.- po chwili autobus podjechał. Szybko weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca. Jechaliśmy moment kiedy nagle przypomniało mi się coś ważnego.
-Ej! Nie mamy biletów...
-Ciiiszej! A tu, w autobusie nie można kupić?- zapytał Janek.
-No chyba nie...- odparłam.
-Wyluzujcie się, nic nie będzie! Czuję to.- jechaliśmy dalej, źle się z tym czułam.. Ciągle się rozglądałam w obawie, że ktoś nas złapie. Nagle zobaczyłam kanarkową czapeczkę, gdzieś z tyłu autobusu.
-Kurde, patrzcie!- syknęłam do towarzyszy.
-Szybko, na przód.- szepnęła Emilka.- przepchnęliśmy się pod pierwsze drzwi.
-Zbliża się!- mruknął cicho Jaś.
-Boże, złapie nas!- zaczęliśmy się śmiać, to idiotyczne.
-Ej, spróbujmy się przemknąć obok niego na tył, drugi raz nie sprawdzi!- zasugerowała Emilka. Gdy właściciel czapeczki podszedł do staruszki zaczęliśmy za nim przechodzić. Najpierw Emilka a potem ja. Jasiu już miał iść, gdy nagle kanar się odwrócił. Już widziałam minę Jasia: jednocześnie rozbawioną a jednocześnie przestraszoną. Kanar już szedł w jego stronę, już był blisko! Na szczęście podszedł najpierw do jakiejś dziewczyny. Chłopak niczym nindża przemknął obok niego i szybko do nas podszedł.
-HA! Ja nie zrobię?- zaczęliśmy się śmiać i szybko czmychnęliśmy na drugi koniec autobusu.W czasie dalszej podróży śmialiśmy się z sytuacji i planowaliśmy co zrobimy na koncercie. Po chwili z ulgą wybiegliśmy z autobusu i pomknęliśmy do kawiarenki w której odbywał się koncert, byłyśmy tam ostatnio z Emilką. Teraz było inaczej niż ostatnio. Zaciemniono okna i nie było stolików, które stały pod ścianami. Pochowano wszystkie poduszki i inne bibeloty które zwykle się tam walały. Pośrodku sali stała jasno oświetlona scena. Słychać było głośne rozmowy, piski, krzyki i grupowe wybuchy śmiechu. Po jakiś piętnastu minutach rozpoczął się koncert. Fala muzyki spłynęła na nas a my przepchaliśmy się pod scenę, tańczyliśmy i śpiewaliśmy wraz z zespołem i innymi fanami. Było świetnie, na prawdę! Szkoda tylko, że nie zdobyłam podpisu na płycie.. Śpiewając wyszliśmy z koncertu, w głowie mi szumiało i piszczało, było tak super! Mam nadzieję, że nie ogłuchłam ale nawet jeśli, było warto! Poszliśmy na przystanek ale Emilka wsiadała do innego autobusu niż my bo jechała na jakąś imprezę do koleżanki. Gdy Emi wsiadała do autobusu pomachałam jej ręką, niechcący podwinęła mi się koszulka. Autobus odjechał.
-Co to jest!?- krzyknął Jasiek podciągając mi lekko koszulkę, wskazał na tatuaż.
-Nic co mogłoby cię obchodzić!
-Powiedz, że to jest czymś narysowane, proszę!
-Nie jesteśmy w podstawówce, jeśli nie zauważyłeś!
-Martyna ty zwariowałaś!- wychrypiał.
-To moje ciało! Mogę z nim robić co chcę!
-Ale to wygląda dziwkarsko!
-Dziwkarska to jest twoja dziewczyna!- syknęłam. Jaśkowi pociemniały oczy, otworzył usta jakby chciał coś powiedzieć. Ruszył ręką, zamknęłam oczy. Czekałam na cios. I nagle...! Nic nie nastąpiło. Otworzyłam oczy, zamiast przyjęcia uderzenia usłyszałam męski głos.
-Nie waż się jej tknąć!- zobaczyłam jak jakiś facet łapie Jasia za koszulkę i z całej siły uderza go w twarz. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie: z ust Janka momentalnie trysnęła krew, facet puszcza chłopaka a on upada na beton po drodze uderzając głową o ścianę i o beton. Mężczyzna podbiega do mnie i pyta się, czy wszystko ok.
-JAK OK!? Zabiłeś go!!- zaczęłam piszczeć i płakać, nieznajomy mnie uspokajał.
-Spokojnie, on...
-Co spokojnie!? Dzwoń po karetkę!!! On NIE żyje! Mój Boże, on nie żyje!!! ZABIŁEŚ GO!- facet zaczął szukać po kieszeniach telefon.
-Dziewczyno, już wszystko dobrze, spokojnie!- wyciągnął komórkę, zatelefonował, ja podbiegłam do Janka i łkałam.
-Jasiu! Jasiu, proszę! Jasiu!
-Przepraszam Martynko...



♥♥♥
Oto kolejny rozdział! :D No i mamy nową postać! :D Jak myślicie, kto to jest? Podpowiem, że ktoś z ekipy Terefere ;) Mam nadzieję, że się Wam podobało! :D Zapraszam Was na mojego aska: Tu ask, wejdź! oraz do komentowania!

Cieplutko pozdrawiam mimo, że za oknem coraz przyjemniej,
Miśka

13 komentarzy:

  1. Woooaaa ;o Jaka akcja pod koniec :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. A co do "atakującego" waham się pomiędzy Kiślem a Thorem. Jakoś oni mi do tego najbardziej pasują.

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział,czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  4. NIE ZABIJAJ JAŚKA KOBIETO xc

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo jej. ... czytałam koniec z zapartym tchem, serio! :D Myślę że może to będzie Smak, albo Rembollive. Nwm dlaczego jakoś tak na myśl mi się nasuwa. .. ale ja pewnie jak zawsze źle myślę xD No czekam na next kochana! Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  6. To będzie Thor! Albo..Nie mam więcej pomysłów xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Serce mi szybciej zabiło :oo dawaj szybko następny!

    http://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń