poniedziałek, 30 marca 2015

Rozdział 26

  Minął kolejny, nudny tydzień szkoły. O dziwo Ola nie wywinęła przez ten czas żadnego numeru. Albo szykuje coś większego albo już się jej znudziło znęcanie się nade mną i zabawa Jankiem... Wszyscy ludzie ze szkoły a zwłaszcza dziewczyny rozmawiali o nadchodzącym balu. Miał on nadejść dopiero w przyszły piątek. Rozmowy wszystkich były pełne cudownych kreacji, świetnych planów i dobrej zabawy. Wszystkich po za naszymi. Nasze rozmowy dotyczyły raczej tajemniczego kolegi Janka, którego Ari miała dopiero poznać. Razem z Emi nieustannie zastanawiałyśmy się kto to jest. Ariadna nie mogła na w tym towarzyszyć bo przecież mieszka nad morzem a poza tym jest dorosła i ma ważniejsze problemy na głowie niż jakiś kolega Janka. Chłopak już ponoć się zgodził, ponoć zareagował bardzo entuzjastycznie. Jednak Jaś, złośliwiec jeden nie chciał nam powiedzieć kto to jest. Miał satysfakcję z tego, że jesteśmy strasznie ciekawe i szukamy tej osoby a nie możemy jej znaleźć. Prosiłyśmy go tyle razy ale on był twardy jak skała, pilnował swego sekretu. Powiedział tylko, że to jest świetny człowiek ale trzeba go poznać. To tylko wzmogło naszą ciekawość.
  Umówiłam się z Jankiem, że w sobotę rano po mnie przyjdzie i razem pójdziemy po jego kuzynkę na peron. Emi nie mogła iść z nami bo szła gdzieś tam z Florkiem. Była już siódma trzydzieści, najwyższy czas by zwlec się z łóżka. Ale ja, jak to ja zrobiłam to o dziesięć minut później, więc ogarnęłam się w zawrotnym tempie i zbiegając ze schodów piłam jogurt w ramach śniadania. Poszłam szybko otworzyć Jaśkowi, który stał pod drzwiami i dzwoniło od kilku minut.
-Jezu, hej, sorry, że tak długo.- sapnęłam zabiegana.
-Elo Loczek. Ale zdążyłaś ze wszystkim?- uśmiechnął się.
-Tak, tak. Ledwo co!- powiedziałam zakładając kurtkę bo w nocy padał już śnieg, mimo, że to dopiero końcówka listopada.
-Ale zjadłaś śniadanie?- spojrzał na mnie badawczo. Pilnował mnie z jedzeniem bo uważał, że się głodzę i, że dlatego jestem taka chuda.
-Tak, tak. Zjadłam, spokojnie. Ale chodź już bo serio nie zdążymy.- wyszliśmy z domu i szybko poszliśmy na przystanek. Autobus oczywiście się spóźnił, więc zdążyliśmy kupić bilety a i tak trochę pomarzliśmy. Po krótkiej podróży dojechaliśmy pod dworzec. Przeszliśmy skrótem i dotarliśmy na peron, było zimno i wszędzie było mnóstwo ludzi. Nie lubię tłoków, na prawdę. Jakimś cudem udało nam się znaleźć wolne miejsca na ławce, do przyjazdu Ari zostało jeszcze jakieś dwadzieścia minut.  Siedzieliśmy w ciszy na ławce i czekaliśmy na przyjazd pociągu. Obserwowałam ludzi. Dokąd oni się tak śpieszą? I po co? Czy nie widzą, że podróż jest najlepszą rzeczą w życiu człowieka? Przecież całe nasze istnienie to podróż. Gonimy za jakimś nieokreślonym celem, za sławą, za pieniędzmi i przez to nie zauważamy najpiękniejszych rzeczy.. Przyjaciół, rodziny, miłości, cudownych drobiazgów przy których warto się na chwilę zatrzymać. Nie czujemy ciepła które dają nam najbliżsi, odczuwamy tylko chłód... Zmarzłam już porządnie, wiec skuliłam się na ławce.
-Zimno ci?- Janek zawiesił wzrok na mojej twarzy.
-Niee, luzik.
-Przecież widzę.
-Ale co z tym zrobisz?- zaśmiałam się.
-Musiałbyś zatrzymać wiatr.- zobaczyłam jak chłopak zdejmuje kurtkę.
-No chyba zwariowałeś! Już, zapinaj to! Bo powiem twojej mamie!
-Dobra, już, przepraszam!- zaśmiał się.
-Ale dam ci swój szalik.
-Niee, co ty! Zimno ci będzie!- zaprotestowałam.
-Masz i nie marudź.- uśmiechnął się do mnie i odwiązał swój bordowy szalik.
-Ale Janek... Nie wygłupiaj się! Przewieje cię, czy coś...
-Nie przewieje mnie. Ale ty masz dużo włosów, jak ty się tym obsługujesz?- usiłował wyplątać z nich palce. Gdy mu się to z moją małą pomocą udało zawiązał mi na szyi szalik.
-No! Od razu lepiej. Swoją drogą bardzo ci w nim ładnie.- popatrzył mi się w oczy.
-Bo ładnemu we wszystkim dobrze!- zaśmiałam się. Leciutko zmrużył oczy i uśmiechnął się.
-W sumie fakt. Teraz już wiem dlaczego zawsze tak ślicznie wyglądasz.- znów się uśmiechnął, tym razem jakby do siebie i odgarnął włosy z mojej twarzy. Zapatrzyliśmy się na siebie. Miałam wrażenie, że jesteśmy całkiem sami, że cały otaczający nas hałas i tłok magicznie zniknął. Patrzyliśmy się sobie w oczy, Janek dotknął delikatnie mojego policzka. Czułam się dziwnie, bezpiecznie ale przede wszystkim cholernie dobrze. Janek lekko zbliżył swoją twarz do mojej i trzymał mój policzek swoją ciepłą dłonią. Pogładził mnie lekko kciukiem po kąciku ust i znów się do mnie przybliżył. Patrzyliśmy się sobie w oczy, ma tak cholernie brązowe tęczówki i wtedy nadjechał pociąg. Tłum ludzi poruszył się gwałtownie, wystraszyłam się. Janek rzucił mi ostatnie spojrzenie i odchrząknął.
-To ten... ymm... Chodźmy poszukać Ari, ok?
-Tak, chodźmy poszukać Ari.- przytaknęłam jakby otumaniona. Czy my prawie właśnie...? Gdy już odnaleźliśmy Ariadnę i się z nią wyściskaliśmy leniwie poszliśmy na przystanek autobusowy.  Jednak ja ciągle byłam myślami gdzie indziej. Ten moment na peronie... Był dziwny. Miałam wrażenie, że Janek patrzy się na mnie inaczej niż zwykle...Teraz już to wróciło do normy, ale wtedy na prawdę czułam się inaczej. To w ogóle było dziwne.  Dotarliśmy do domu Janka, jak tam było cudownie ciepło! Wkrótce dołączył do nas Florek z Emi. My z chłopakami zajęliśmy się gotowaniem a Emka poszła odpicować Ari do łazienki. Florek nakrył do stołu, fajnie mu to wyszło. Ja starałam się nie przypalić makaronu ale Jaś zrobił przepyszny sos. Nigdy nie myślałam, że tak dobrze radzi sobie w kuchni! Florek przyglądał się naszej pracy i pełnił w kuchni raczej rolę dekoracji niż pomocy. Więc postanowił zrobić coś niezwykle potrzebnego, absorbującego i trudnego: zapalił świeczkę na stole. Twierdził, że to wszystko na co go stać i, że jest z siebie dumny. Dziewczyny w końcu wylazły z łazienki. Ari niby wyglądała tak samo jak zwykle ale jakoś lepiej. Miała delikatny makijaż, ładnie upięte włosy i w ogóle jakoś fajnie się prezentowała. Próbowaliśmy wyciągnąć z Janka kto za chwilę do nas przyjdzie ale on nadal nie chciał nic powiedzieć. Wreszcie usłyszeliśmy dzwonek i pukanie. Wszyscy rzuciliśmy się do drzwi. Janek je otworzył i naszym oczom ukazał się uśmiechnięty od ucha do ucha chłopak z różą w ręce.
-A to jest właśnie Kiślu!- zaniemówiłyśmy.



♥♥♥
I oto jest! Rozdział dwudziesty szósty. Wybaczcie, ze się troszkę spóźniłam ale nie miałam przez chwilę internetu :(( Ale mam nadzieje, że rozdział się Wam podobał.
Zapraszam na aska: Kliknij po ciastko i radosć
Oraz do komentowania! :D
Cieplutko pozdrawiam
Miśka

13 komentarzy:

  1. Kiślu? Serio? Mam nadzieję, że chociaż nie będzie jadł przez cały bal. Bo wstyd będzie. Ja się Ari z nim pokaże.
    A Ty Janek co kombinujesz? Tu tak dbasz o dziewczynę ale coś mi nie pasuje w Twoim zachowaniu.
    Podsumowując, świetny rozdział =)

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co Ci nie pasuje w jego zachowaniu? XD Bo mnie to męczy :o

      Usuń
  2. Normalnie wiedziałam że to będzie on xD Świetny rozdział ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Akcja się rozbudowuje. Tak bardzo chciałabym już wiedzieć, co wydarzy się na balu. Masz taką lekkość pisania, że rozdziały czyta się mega szybko i przyjemnie, nawet jeżeli akcja nie jest zbyt miła :) powodzenia w przyszłości i weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam że to będzie Kiślu xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tez do myślałam się ze to będzie kislu :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałam, że to będzie Rembol XD świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. O niee... hahahha. Tak się bałam, że to będzie on! :D Tylko niech ten Kisielek się tam jakoś ładnie zachowa :p Już się boję co będzie na tym balu. . Ali z Kiślem hehe :D A Martynka i Jaś <3 Och.. widać, że się do siebie zbliżają :3 Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Tak się wciągnęłam ,że zapomniałam postawiać komentarzy! xD Czekam na ciąg dalszy <3 I życzę dalszych sukcesów!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahahah Kiślu, o nie XDD Świetnie!
    http://life-is-not-horrible.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń