czwartek, 19 marca 2015

Rozdział 18

Około jedenastej obudził mnie telefon. Mimo, że był to nieznany numer odebrałam.
-Siema Ruda.- skąd ja wiedziałam, że to Florek? Ach, ta kobieca intuicja.
-Czego chcesz?
-Co tam u was?
-Nie wiem, obudziłeś mnie.
-Aha. No to elo- nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, od razu się rozłączył. Szkoda, że nie zna zasad kultury. No cóż, nie pytam... Wysupłałam się z mojej ulubionej,białej pościeli w brązowe króliczki i zobaczyłam się w lustrze. Wyglądałam jakbym wróciła do domu po sześciomiesięcznej tułaczce a nie po kilku godzinach, w sumie, to było gorsze niż tułaczka. Włosy rozczochrane jeszcze bardziej niż zwykle, lekko rozcięta warga, koszulka poplamiona nieznaną substancja i jeszcze dramatycznie podeptane palce... No cóż, jak się człowiek rzuca w dziki tłum na koncercie to trzeba się z tym liczyć. Aby się obudzić, może raczej zmartwychwstać poszłam pod prysznic. Jezu jakie to było cudowne! Ciepłe strumyczki ogrzały moje ciało, gorąca woda zaparowała szybie na której rysowałam różne głupoty. Ubrałam się w ciepłą piżamkę i wysokie, włochate skarpetki, nie miałam zamiaru ruszyć się z domu na krok. Ogarnąwszy włosy poszłam do pokoju i sprawdziłam telefon, były aż dwie wiadomości. Ktoś umarł? Janek napisał, że będzie za dziesięć minut a Emi, że za trzydzieści. Niech przychodzą, proszę bardzo. Ja się stąd nie ruszam, mi w domu dobrze. Zeszłam na dół i siedząc na blacie piłam jogurt poziomkowy na śniadanie. W domu oczywiście nikogo nie było, po co siedzieć w domu z rodziną w sobotę? Czy nie możemy spędzić razem trochę czasu chociaż w weekendy? Jak widać nie..
-Oto jestem!- usłyszałam otwierające się drzwi i głos Jasia z przedpokoju. Rozpanoszył się u mnie jak u siebie, w sumie, to mi to nie przeszkadza.
-Hej Janek.- wstałam.

Perspektywa Jaśka

-Hej Janek.- Martyna zeskoczyła z kuchennego blatu. Miała dużą, luźną koszulkę i wysokie skarpetki. Wyglądała jakoś tak... fajnie, po prostu fajnie.
-A ty co?
-Ale co "co" ja?
-Fajnie skarpetki- zaśmiałem się.
-Dzięki!- prychnęła.
-Wyglądasz jakbyś ukradła ciuchy z darów dla powodzian.
- Czyli tak jak ty na co dzień.- zaczęła się śmiać.
-Bardzo śmieszne.- mruknąłem, maskując śmiech.
-To co rechoczesz?
-Ty też się śmiejesz!- usiadła na podłodze, opierając się o lodówkę. Usiadłem obok niej.
-Tak w ogóle to po co wy do mnie przychodzicie?
-Umówiliśmy się z Florkiem, chcą się poznać z Emi. Pójdziesz z nami, co nie?
-Szczerze?
-Nie chcesz?- tylko przytaknęła.
-Tak myślałem. Nie przejmuj się, już nie dam się pobić. On mnie wziął tak wiesz, z zaskoczenia, to dlatego. Normalnie bym się nie dał!- parsknęła cichym śmiechem.
-No co?- oburzyłem się.
-Nic, nic.
-Tak w ogóle to się strasznie się wczoraj przejęłaś.
-A ty byś się nie przejął? Wyglądałeś jakbyś nie żył! Nie darowałabym sobie tego. bo nie dość, że jesteś pierwszym chłopakiem któremu zaufałam to cię serio lubię. A ty umierasz.
-Przecież nawet nie zemdlałem.
-Ale upadłeś i leciała ci krew z ust i z głowy i nic nie mówiłeś i wiesz jak ja się przestraszyłam?- aż się spięła.
-Bałaś się o mnie?
-No pewnie! Co ty myślałeś?- martwiła się o mnie! Zrobiło mi się miło, nie spodziewałem się tego.
-Myślałem, że mnie nie lubisz! Nawet nie wiesz jak miło wiedzieć, że kogoś obchodzisz.
-To fajnie.- uśmiechnęła się do mnie.
-Fajnie, że fajnie.- odpowiedziałem i też się do niej uśmiechnąłem. Zapatrzyliśmy się na siebie, dziewczyna lekko się zarumieniła. Zauważyłem, że jeden loczek wysunął się z jej fryzury, delikatnie założyłem go za jej ucho, poczułem, że przeszedł ja dreszcz. Lekko dotknąłem jej karku, nie sądziłem, że jest aż taka wrażliwa. Trwaliśmy tak patrząc się na siebie, zacząłem się stresować. Ona ma tak strasznie zielone oczy, są zielone inaczej niż zwykle.. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi, aż podskoczyliśmy. Jezu ale Emilka mam momenty, na prawdę.. Jeszcze chwila i... Chwila, co?
-Siemka Emi!- przywitała przyjaciółkę Martyna.
-A ty jeszcze nie gotowa?- zapytała. Faktycznie! Przez to wszystko zapomniałem jej powiedzieć, żeby się przebrała...
-Zagadaliśmy się..- spojrzała na mnie wymownie, chyba się zaczerwieniłem. No błagam!
-To idź się ubierać.- mruknąłem i dziewczyna pobiegła na górę.
-O czym GADALIŚCIE, że się tak czerwienisz, hmm?- Emilka popatrzyła się na mnie bardzo wymownie i szturchnęła mnie w bok.
-Ej, przestań. Tylko gadaliśmy.
-Ahaaa, tylko gadaliście, no tak.- posłałem jej mordercze spojrzenie, zachichotała cicho. Martyna zeszła po chwili i ubraliśmy buty i kurtki bo nawet w dzień było zimno.  Wyszliśmy przed dom, stał tam samochód Florka.
-No nareszcie jesteście, wskakujcie!- Martynę zmroziło.
-Mam wejść do jego auta?- pokręciła głową.



♥♥♥
Przepraszam, że rozdział nie opublikował się tak jak powinien :( Nie wiem czemu, wybaczcie! :(
Noo hej Zioomki :D Wiem, ze rozdział chyba trochę krótki, przepraszam :( Ale mimo wszystko mam nadzieję, że się Wam podobał xD Bardzo Wam dziękuję za 100 komentarzy! Wbrew pozorom zawsze wszystkie czytam, nawet po kilka razy! ^^ Dlatego je piszcie, koniecznie! Zapraszam na aska Magiczna Kraina Szczęścia

Pozdrawiam cieplutko,
Miśka

5 komentarzy:

  1. CUUUUUUUDO! ale niech sie w końcu między nimi coś wydarzy, no! :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czekam na love :D ale i tak jest super ❤❤❤
    Zapraszam: www.froncala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Ale czekam kiedy między tą dwójką dojdzie do czegoś więcej =)

    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ohohoho co tam się szykuje? ^^ No juz nie wytrzymuje, kochana wszyscy czekamy aż coś się większego między nimi wydarzy! :D Zrób coś, niech on zostawi tą okropną Olke! Hahah :3 Dawaj mi tu szybciutko następny rozdział! :**

    OdpowiedzUsuń