czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 7

Perspektywa Jaśka

  Starałem się zrozumieć co się właśnie stało. Dotknąłem jej policzka, wszystko działo się tak szybko...  Poczułem jej ręce na swoich ramionach, swoje dłonie wplotłem w jej długie, śliczne włosy które miały leciutki kwiatowy zapach. Popatrzyliśmy się na siebie, jej palec musnął mój policzek. Ten pocałunek był inny niż wszystkie... Był taki.. brakowało mi słowa. Zawsze to ja musiałem zaczynać a tym razem to dziewczyna była pierwsza, bardzo mi się to podobało.. Odsunęliśmy się od siebie.
-Na prawdę mi się podobasz, Jaś.- powiedziała Ola. Nic nie odpowiadając mocno ją przytuliłem.

Perspektywa Martyny
Kolejny dzień

  Gdy rano jadłam na śniadanie kanapkę z dżemem poziomkowym Olimpia krzyknęła z przedpokoju
-Ruda! Pospiesz się, Jan na ciebie czeka!- jak to na mnie czeka?! Przecież ja jestem jeszcze w piżamie!
-Hej Martyna, fajna piżamka!- zaśmiał się i puścił do mnie oczko.
Chwila, już się przebieram, moment!- musiałam być cała czerwona. Wrzuciłam szybko talerz do zlewu i pomknęłam na górę. Usłyszałam śmiech Jaśka. Ten to ma pomysły! Szybko zarzuciłam na siebie białą koszulkę, czarna bluzę i czarne spodnie, zbiegłam na dół związując po drodze włosy w kucyk. Olimpia powiedziała, że nas podwiezie do szkoły bo na pewno się spóźnimy. W samochodzie Jasiek strasznie się kręcił i zerkał na mnie co chwilę. Nie wiem co mu się stało, on jest jakiś nadpobudliwy. Gdy wyszliśmy z auta zatrzymał mnie i wydukał:
-Słuchaj, ja muszę ci coś powiedzieć...- wtem usłyszeliśmy śpiewny głos:
-Jasiuuu! Poczekaj na mnie!- Janek nerwowo zagryzł wargę, odwróciliśmy się. Podbiegła do nas Olka.
-Hej Jasiu, kochanie!- o co chodzi? Czy ona go nazwała "Kochaniem"? Olka uwiesiła się mu na szyi i tak po prostu pocałowała. Przytulili się a Jasiek spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem, Ola złapała go za rękę. i pociągnęła za sobą do budynku. Chłopak ruchem głowy zachęcił mnie abym poszła z nimi. Ja jednak stałam jak wryta. Co się przed chwila stało? Aha. CO ona zrobiła? A Jasiek. Aha, no spoko. Co to było?! Zadzwonił dzwonek, wiec musiałam się ruszyć. Gdy byłam już w klasie Jaś zapytał mnie czy wszystko ok. Nie mogłam ochłonąć. Co to było!? Ej, ale żeby on sobie nie pomyślał, że ja coś do niego czuję.. Fakt, że już jest z Olką nieco mnie zaskoczył, dlatego tak dziwnie się zachowuję, Przez kolejne lekcje wraz z Emilką po cichu śmiałyśmy się z Oli. Emi uważa, że ona jest z nim tylko dlatego, że większość dziewczyn jej tego zazdrości. Jednak nie mogłyśmy rozszyfrować Jasia. Myślałam, że jest inny niż większość "obłapiaczy" Olki i, że nie da się tak łatwo omamić. No cóż... Ola z Emilką zawsze rywalizowały w zdobywaniu chłopaków. Różnica jest w tym, że Emi ma swoje resztki godności i zasady których nigdy nie złamie a Ola niestety nie.
  Nadeszła lekcja historii. Musiałam na niej siedzieć z Olą, nauczycielka nas tak usadziła. W pewnym momencie Olka wysyczała do mnie:
- I jak? Masz ból? Zazdro cię skręca, co?- ona myśli, że zależy mi na Janku i, że jestem zazdrosna. No spoko.
-Sorry, nie jestem tobą.- odgryzłam się z uśmiechem.
-Panienki proszę o ciszę!- upomniała nas historyczka.
  Po ostatniej lekcji poszłam do szafki aby zabrać swoje rzeczy. Gdy wyjmowałam mój strój od WF podeszła do mnie Ola.
-Co taka smutna minka? Jasiu cię nie zauważył? No tak, kocha mnie!
-Serio myślisz, że to jest miłość? Znacie się kilka dni!- zaśmiałam się, fukając
-To jest miłość od pierwszego wejrzenia! Z resztą, co ty wiesz o miłości!?
-Tak się składa, że wiem więcej niż myślisz.- zaczęłam się irytować. Czego ona chce?
-Niby od kogo? Od chłopaka, którego nie masz? A może od mamusi? Ach, no tak! Twoja mamusia nie żyje, więc cię nie kocha.- wtedy coś we mnie pękło. Uderzyłam ją w twarz. Olka jakby nie zrozumiała co się stało. Na jej policzku odcisnął się czerwony ślad mojej dłoni. Rozpłakałam się, kilka sekund później usłyszałam krzyk:
-Co wy robicie!? Natychmiast do mnie! Obie! Idziemy do dyrektora, już!- twarz historyczki pulsowała. Olka mruknęła:
-Głupia suka.
-A ja Martyna.- syknęłam
-Jesteś z siebie zadowolona?
-W sumie to tak.- podeszłyśmy do nauczycielki. Znów prawie się rozpłakałam. Jak ona mogła? Usiadłyśmy przed gabinetem dyrektora. Po około dwudziestu minutach przyjechali nasi rodzice. Ciekawe czy wyrzucą mnie ze szkoły? U nas strasznie tępią przemoc, zwłaszcza fizyczną. Mój ojciec mnie zabije! Nawet Olimpia mi nie pomorze. Czemu jestem taka impulsywna? Boże, jaka ona jest okropna. W sumie ma rację...
-Wchodźcie- warknęła historyczka. Dyrektor wysłuchał i mnie i Oli. W gabinecie była też pani pedagog która potem rozmawiała osobno z każdą z nas. Gdy powiedziałam co wykrzyczała do mnie Olka twarz mojego ojca zaczerwieniła się, ale gdy na mnie spojrzał złagodniała. Znów zostałyśmy poproszone o wyjście z sekretariatu. Olka chciała mnie zabić wzrokiem, zaczęła mnie wyzywać pod nosem.
-Możesz się już zamknąć?
-Nie!- prawie krzyknęła.
-Uspokój się, to ja mam problem nie ty.
-Bardzo dobrze! Jesteś głupią szmatą bez matki, zasłużyłaś!- prawie znów ją uderzyłam, krew się we mnie gotowała, ale tylko się rozpłakałam.
-Oj, bidulko, sierotko malutka, nie płakuniaj już...
-ZAMKNIJ SIĘ!- wrzasnęłam.
-Nie drzyj się na mnie!- poczułam jej rękę na swojej twarzy, przewróciłam się. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Minęły kolejne ułamki sekund, ślad na moim policzku dotkliwie mnie piekł.

Perspektywa Jaśka

  Usłyszałem krzyk Martyny, szybko pobiegłem za głosem który dochodził z pod sekretariatu. Zobaczyłem już tylko Olę uderzającą Martynę w twarz i osłupiałą panią pedagog, kazała Oli iść do swojego gabinetu, potem podeszła do Martyny.
-Co się stało?
-Nic.
-No cóż. Aleksandra cię sprowokowała, więc złagodzimy konsekwencje. I jeszcze to co się stało przed chwilą...
-Czy mogę już wrócić do domu?
-Tata zabrał już twoje rzeczy. Idź już do domu.- pedagoczka uśmiechnęła się ciepło.
-Do widzenia.- mruknęła Martyna przez łzy i zbiegła ze schodów. Szybko pobiegłem za nią, wyszedłem przez drzwi przed budynek. Dziewczyna szła i płakała. Matko, czemu one się tak pokłóciły? Czemu Ola ją uderzyła?
-Martynko co się stało? Czemu Olka się tak zachowuje?
-Już się do poniżania przezwycziłam, więc luz.- nawet nie zwróciła uwagi, że wymsknęło mi się "Martynko"
-Nie mów tak. Pogadam z nią i...
-Nic jej nie mów. Nie powinnam z tobą rozmawiać, zostaw mnie samą.- odbiegła płacząc. Mimo to poszedłem za nią. Po chwili stanąłem przed jej bramką. Wejść czy nie wejść?



♥♥♥
Proszę bardzo: siódmy rozdział :) Mam nadzieję, że Wam się podoba :D
Zapraszam na mojego aska  Ask :D Oraz do komentowania :)

Pozdróweczki
Miśka

12 komentarzy:

  1. super ff ♥ Oby rozdziały były jak najdłuższe, bo takie najlepiej się czyta ;)
    P.S popracuj troszeczkę nad ortografią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie widzisz błędy? Jeśli możesz podaj linijkę i wyraz to poprawię! :) (Dziękuję za info, sprawdzę wszystko jeszcze raz)

      Usuń
    2. np : piszesz acha zamiast aha lub zaprał zamiast zabrał :) Cieszę się, że czytasz komentarze i bierzesz je pod uwagę :)

      Usuń
    3. Dzięki za info, myślałam, że pisze się "acha" i "zaprania" xD Nie zauważyłam :O Już poprawione! :)

      Usuń
  2. Świetny rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny.
    I przy okazji zapraszam na mojego bloga http://jednozdarzenie.blogspot.com/.

    OdpowiedzUsuń
  3. kolejny fajny rozdział, oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Olka to suk... suka, po prostu suka. Ja bym jej nie wybaczyla na miejscu Martyny. Liczylabym sie z konsekwencjami ale znajac moją "wyrywnosc" Olka dostałaby ode mnie w twarz. Super rozdzial!

    OdpowiedzUsuń