środa, 11 marca 2015

Rozdział 11

Perspektywa Jaśka

-Jasiek na prawdę nie chcę z tobą gadać.- chwila, co? Ja myślałem, że to tylko strach przed Olą. Ale skoro nie chce ze mną gadać to ok, nie zmuszam..
-No cóż, w takim razie sobie pójdę. Chciałem tylko ci to dać.- podałem jej zeszyt. Widać było, że się ucieszyła, jakby ktoś zdjął z jej pleców coś ciężkiego.
-Proszę, znalazłem go na korytarzu. Nic nie czytałem, nie jestem taki za jakiego mnie masz...- teraz już wiem, że mnie nie lubi. Szkoda. Była taka.. normalna, ludzka czy coś w tym stylu. Jako jedyna rzuciła się na mnie gdy przyszedłem do szkoły a wiem, że mnie kojarzyła. Właśnie tą normalność w niej lubiłem.
-I nie płacz więcej, proszę. To pa Martyna. Jak coś to zawsze możesz się odezwać.- nie lubię jak płacze. Ona jest tak emocjonalna, że często jej się to zdarza i chciałbym to zmienić. Ale co ja mogę jak my nie gadamy? Pożegnałem się z jej macochą i poprosiłem żeby mi powiedziała jak coś będzie nie tak. Ubrałem się i wróciłem do domu. Poszedłem od razu do pokoju i położyłem się na łóżku. Zacząłem gadać do żółwia:
-Tadeusz czemu ona mnie tak nienawidzi? Ja się staram żeby było ok i w ogóle a ona jest taka oschła. Przecież ja jej nic nie zrobiłem... Może coś jednak zrobiłem? Albo czegoś nie zrobiłem? Albo coś zrobiłem tylko zrobiłem to źle! Ja wale, nie ogarniam kobiet. A zwłaszcza Martyny, serio. I co ja mam teraz zrobić stary?- ale żółw nie odpowiadał. Stwierdziłem, że pouczę się niemca ale zadzwoniła Ola. Ta to dba o moją karierę naukową.
-Hej Oluś, jak u ciebie?
-Cześć Jasieńku oddałeś już Martynce dziennik?- dzwoni żeby się pokłócić. Nienawidzę tego ale postanowiłem udać idiotę.
-No tak oddałem. A co?
-A to super. Możesz być z siebie dumny..- jejku, niech skończy..
-Ola! Proszę cię. Dziękuję, że mogę być z siebie dumny! Nawet nie wiesz jak Martyna się ucieszyła!
-AAA! To sobie się z nią ciesz, proszę bardzo!- krzyczała do słuchawki.
-Ola skończ. Nie rozumiesz, że tak się nie robi?- dałem się zirytować.
-Wybrałeś ją!- zaczęła płakać..
-Nikogo nie wybrałem! Kocham cię ale niektórych rzeczy się po prostu nie robi! I nikogo nie wybrałem. Teraz muszę kończyć, kocham cię, papa.- i się rozłączyłem. Bardzo dobrze wie, że przegięła i nie mam zamiaru jej przepraszać...

Perspektywa Martyny
Coś koło środka października

  Od mojej ostatniej rozmowy z Jankiem minęły jakieś try tygodnie z hakiem, więc uważam ten rozdział za zamknięty. Olka trochę się ode mnie odczepiła, więc wyszłam na plus. Przez ten czas zostałam trzy razy wezwana do pedagoga za wagarowanie, będę miała obniżone sprawowanie i takie tam. Ale za to oceny mam bardzo dobre, więc nie jest tak źle. Nikt się nie dowiedział o tatuażu ani z mojej strony ani ze strony Emilki. Wszystko się w końcu ułożyło i jest już spokojnie. Wszystko jest tak samo poza pogodą. To wyjątkowo zimny październik, w nocy temperatura potrafi spaść nawet do zera. Drzewa zrzuciły już liście, trawa brzydko zżółkła a niebo stało się szare i deszczowe. Nie lubię takiej pogody, zostaje mi tylko czekać na wiosnę. Noi na śnieżne Święta, rzecz jasna Boże Narodzenie to mój ulubiony czas w roku, zaraz po wakacjach. Zawsze dwa dni przed Wigilią idziemy z Emilką na przedświąteczne zakupy prezentów dla najbliższych. Rynek na który idziemy jest wtedy ładnie udekorowany lampkami, światełkami, choinkami. Wszystko jest takie magiczne. Te zakupy z Emi są moją ulubioną częścią Świąt łącznie z Wigilią.
  Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk przychodzącej wiadomości na komórkę. To SMS od taty:
           "Hej córuś! Jesteśmy już na miejscu. A jak u Ciebie? Radzisz sobie?"
Uśmiechnęłam się do siebie i odpisałam:
           " Tak, radzę sobie. Cieszę się, że podróż już Wam minęła. Właśnie sprzątam :>"
Żeby nie być gołosłowną poszłam wyrzucić śmieci z kuchni. Tata z Olimpią pojechali aż do Czech na coś w stylu "targu ptaków" Nie wiem dokładnie co to jest ale polega to na tym, że co roku zjeżdżają sie tam hodowcy i przywożą różne gatunki ptaków. Pamiętam, że gdy byłam mała ktoś przywiózł flaminga, cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem. Teraz nie jeżdżę już z rodzicami bo po co? Mnie to nie pociąga a będąc w domu mogę karmić kanarki mojego taty. W tym roku chcą kupić drugą parkę ulubionych papug taty. W zeszłym roku przywieźli śliczną, niebiesko różową papużkę. Zeszłam na dół do kuchni i wzięłam z kuchennego worek ze śmieciami. Włożyłam krótkie trampki i cienką kurtkę przeciwwiatrową. Wyszłam z domu a, że było już ciemno widać było wszystkie gwiazdy. Bardzo się cieszę, że mieszkam na wsi bo nie ma tylu świateł i nocą doskonale widać niebo. Idąc z głową zadartą do góry otworzyłam kosz i wrzuciłam do niego śmieci. W tym samym momencie z bramki wybiegł Korek. Co za durny pies! No na prawdę mam momenty na ucieczkę!
-Korek! Korek, idioto durny wracaj tu! Chodź!- ale pies szybko odbiegł. Musiałam iść za nim, przecież to durne jest, wiec na pewno się zgubi.



♥♥♥
Proszę bardzo: rozdział jedenasty :D Wybaczcie, że trochę krótki ale tak jakoś wyszło (czyli w sumie to co zawsze tylko jeszcze gorzej xD) Mimo jego marnej długości mam nadzieję, że się Wam podobał :) I jak zwykle zapraszam Was na saka Ask życia (serio tam coś się dzieje i w ogóle jest super! :D) oraz do komentowania :D To serio motywuje do pisania ;)

PS! Bardzo, bardzo, bardzo chciałam podziękować Hani która zrobiła GENIALNY nagłówek dla bloga! Na prawdę bardzo Ci dziękuję, jesteś wielka! ♥

Cieplutkie pozdrowienia
Miśka

7 komentarzy:

  1. niech Jaś już bedzie z Martyną no :((((((((

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Nie mogę się już doczekać kolejnego =)

    Pozdrawiam =D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super <3
    http://opowiadanie-jdabrowsky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że się nie obrazisz o moją opinię, bo nie robię tego ze złośliwości tylko po to, by dać Ci małe wskazówki.
    Widział drobne błędy, brak dużych liter, literówki (raz nawet chyba brak słowa 'nie') oraz błędy interpunkcyjne, and którymi musisz jeszcze popracować. Pamiętaj również o spacjach przed i po myślniku. Szkoda, że nie ma akapitów (wiem, że na blogspocie to jest wręcz prawie niemożliwe) by ułatwiło to czytanie, ale to raczej wina bloggera, że nie daje takiej możliwości... ;/
    Rozdział faktycznie krótki. Mam nadzieję, że Korek nie ucieknie zbyt daleko i wróci cały oraz zdrowy z Martyną do domu. Szkoda by było pieska :( I przeczuwam, że Martynie coś się przydarzy albo spotka kogoś.
    Życzę weny i pozdrawiam! ^^

    http://dragon-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cenię sobie takie komentarze ;) Wiem, że robię błędy, staram się je korygować ale nie wszystko widzę... Co do interpunkcji to wiem, że robię błędy ale mam dysortografię (wiem, ze to marne tłumaczenie ale jedyne jakie mam xD)

      Usuń
  5. Troche malo sie dzieje miedzy Martyna a Jasiem :/ 5.10

    OdpowiedzUsuń
  6. Martyna jest taka fajna <3

    OdpowiedzUsuń