wtorek, 12 maja 2015

Rozdział 59

"-Tobie już dziękujemy bohaterze, wracaj na lekcje.- odesłała go pielęgniarka. Chłopak na odchodnym zdążył jeszcze powiedzieć.
-Zadzwonisz jak wrócisz do domu czy wszystko ok?- popatrzył się na mnie błagalnym wzrokiem.
-Faktycznie, że skręcona. Zatelefonuję do twojego taty.- pielęgniarka kompletnie nie zwracała uwagi na chłopaka.
-Zadzwoń, proszę. Chociaż czy wszystko ok. Zadzwonisz?- ponowił pytanie. Miałam mocno mieszane uczucia. Telefon oznaczałby to, że nie jest mi przykro. Ale czy faktycznie nie jest? Nie odzywa się przez tydzień, przeczytawszy wcześniej mój zeszyt. Ale tęsknię za nim. I on jedyny sam pomógł mi na WF."


-Zobaczymy.- mruknęłam zwracając wzrok na pielęgniarkę.
-No dobra. Mam nadzieję, że oznacza to tak. Trzymaj się.- zamknął za sobą wyciszane drzwi. Pielęgniarka bez słowa zajęła się moja coraz bardziej spuchniętą kostką, po chwili przyjechał mój ojciec. Zabrał mnie do szpitala by zrobili coś z tą przeklętą kostką. Gdy już dotarliśmy lekarz stwierdził, że trzeba ją prześwietlić, więc zabrali mnie do innej sali. 
-Teraz prześwietlimy ci kostkę, więc zdejmij spodnie.- uśmiechnęła się pielęgniarka a ja zamarłam. 
-Nie wstydź się.- ponagliła mnie. Przełknęłam ślinę. Zdjęłam spodnie, pielęgniarka zmierzyła moje nogi przerażonym wzrokiem ale bez słowa podała mi coś w stylu czarnego fartucha. Kazali mi usiąść na stole i zrobili mi zdjęcie. Potem standardowe procedury: założyli mi gips, pocieszyli i wróciłam z tatą do domu. Ojciec przez całą drogę nic się nie odzywał, był widocznie zły a gdy wróciliśmy do domu zaniósł mnie do pokoju. 
-Pogadamy jak wróci Olimpia.- powiedział oschle wychodząc z pokoju. Już wiedziałam, że zanosi się na jakąś grubszą awanturę. 
  I wreszcie stało się to co stać się musiało: zostałam nakryta z moim tatuażem na biodrze (Jak ktoś nie pamięta to tu jest rozdział z tatuażem) i z powrotem do niejedzenia. Trzęsła się ziemia. Nigdy nie widziałam tak złego i załamanego ojca. Nawet Olimpia, która zwykle ratuje mnie z opresji mu przytakiwała. Za dużo kłamstw, ukrytych rzeczy i tajemnic. Zbyt długo czasu trwało to wszystko...Bardzo dobrze wiedziałam, że źle robię dziarając sobie runę na biodrze a jednak nic nikomu nie powiedziałam. Ale chyba najbardziej bolało ich to, że mój problem z wychudzeniem wrócił a ja nic im nie powiedziałam. W sumie: co miałam powiedzieć? "No hej tato! Jestem grubą świnią, więc zaczęłam się odchudzać ale chyba przesadziłam" nie sądzę, że coś takiego by przeszło. Po długim wykładzie i awanturze zostałam nakarmiona i przypilnowana przez tatę. Zjedzenie całego obiadu zajęło mi bite dwie godziny, w między czasie zwymiotowałam. Ojciec oświadczył, że zapisują mnie do psychologa i, że nie mam tu prawa do żadnej dyskusji. Przesadziłam. Grubo przesadziłam. 
  Koniec końców do Janka nie zadzwoniłam. Zmęczona tym wszystkim co dziś się stało zasnęłam. Oczywiście zapłakana. 
  Na drugi dzień zostałam obudzona przez Olimpię, która przyniosła mi śniadanie. 
-Dlaczego?- smutnym wzrokiem zmierzyła moje ciało.
-Bo jestem brzydka. Ola... Z resztą wiesz.- z moich oczu spłynęły łzy a ciałem szarpnęły odruchy wymiotne, które z trudem powstrzymałam.
-Opowiedz mi Martysiu.- zaczęła delikatnie rozplątywać moje rude loki. I znów jej wszystko powiedziałam. O tym, że tęsknię za Emilką. O tym, że czuję się brzydka i gruba a Ola jest taka idealna. O tym, że Florek ma problemy i, że się do mnie nie odzywa. O tym, że Olka rozpuściła plotę o moim "syfie". O tym, że ich ciągle nie ma w domu. Ogólnie o wszystkim. Nie wspomniałam ani słowem o Janku, który przeczytał mój zeszyt. Potem Olimpia wyszła zabierając ze sobą pusty talerzyk. A ja znów zostałam sama. 
  Około szesnastej usłyszałam dzwonek do drzwi. Napisałam do Jaśka żeby wszedł bo jest otwarte. Jeśli to nie on to trudno, nie zejdę po schodach przez stan mojej nogi. Po chwili usłyszałam otwierające się drzwi na dole i  dźwięk wbiegania po schodach. 
-Hej.- na powitanie uśmiechnął się nieśmiało.
-Hej.- odparłam gestem zapraszając go do środka.
-Mogę tu?- kiwnęłam głową a chłopak usiadł obok mnie na łóżku. 
-Czemu wczoraj nie zadzwoniłaś?
-Wczoraj... Miałam awanturę. Przy prześwietleniu kostki zobaczyli, że mam tak chude nogi i, że mam tatuaż...
-Mówiłem, że to nie jest dobry pomysł? Od początku mi się to nie podobało.- prychnął.
-Ale dzięki temu poznaliśmy Florka. Swoją drogą: wiesz co z nim jest? Nie dzwoni, nie odbiera. Kompletnie się urwał.- posmutniałam
-Właśnie też nie wiem. 
-Z Emilką tylko czasem rozmawia ale to i tak szybko, krótko i zwykle z nie swojego numeru. Nie wiem o co chodzi...
-Czyli, że z Emi już normalnie?- kiwnęłam głową. 
-A ten... Jak się czujesz? Jak z kostką? No i ten... jesz już?- wiedział, że wchodzi na niepewny temat. 
-Z kostką... Tak samo jak wczoraj. Tylko, że mniej boli bo nią nie ruszam i mam tabletki. A z jedzeniem... No jem bo muszę. Od wczoraj. I wiesz co? Spróbuję wrócić do normalności.- gdy to powiedziałam w oczach chłopaka zobaczyłam iskierkę pełną nadziei. 
-Na serio? W końcu wracasz do żywych. Tak się martwiłem, kurde Martynko.- rzucił mi się na szyję.
-Janek, spokojnie. Łamiesz mnie.- wykrztusiłam zgnieciona jego zbyt mocnym uściskiem. 
-Ojej, przepraszam. A ja obiecuję, że na prawdę będę lepszy. Postaram się. Na prawdę. Tylko musisz dać mi jeszcze jedną szansę i...
-Przecież już ci dałam!- zaśmialiśmy się. Tęskniłam za tym. Za normalnością, która nareszcie wraca. Zacznę jeść, pomoże mi psycholog i Janek. Relacje z Emi wracają do normy. Rzeżączki też się pozbędę. Może o tym zapomną przez tydzień, w którym mnie nie będzie? Skręcona kostka wcale nie jest taka zła. 
  Przez kolejny tydzień po szkole odwiedzał mnie Janek, dwa razy wpadła Ala z siostrą, którą na prawdę bardzo polubiłam. Za różową otoczką kryła się bardzo bogata i ciekawa osoba, która była na dodatek inteligentna i bardzo odpowiedzialna. Obie siostry takie były. Przez ich trudną przeszłość, która nadal się za nimi ciągnie musiały bardzo szybko dorosnąć. Dużo o tym rozmawiałyśmy gdy dziewczyny do mnie przychodziły. Plotki, które rozsiewała Olka po szkole okazały się prawdziwe (ciekaw czy Oluś o tym wie czy kłamie jak z nut) Rodzicie dziewczyn mieszkają na jakiejś melinie a Alicja niestety z nimi. Dziewczyna musi na siebie i rodziców zarabiać w bardzo... niegodny sposób... Strasznie ją to boli, więc odurza się narkotykami by nie myśleć, nie czuć i nie pamiętać. Załatwiłam siostrom pracę w barze koleżanki mojej macochy, więc mam nadzieję, że Ala wyjdzie na prostą i przestanie robić to co robi. Swoją drogą zbliżyłyśmy się do siebie z Alicją. Nie jesteśmy przyjaciółkami ale wyjątkowo szybko sobie zaufałyśmy. Każdej z nas jest potrzebne wsparcie w postaci koleżanki-przyjaciółki. Odkryłyśmy, że przez nasze problemy jesteśmy do siebie bardzo podobne. Psycholog uświadomiła mi, że anoreksja, na którą niewątpliwie jestem chora jest chorobą psychiczną tak samo jak depresja, którą ma Alicja. Też się u niej leczy o czym nawet nie wiedziałam. Dzięki wizytom u psycholog zbliżyłam się do siebie z tatą. Powoli odbudowywaliśmy wzajemne zaufanie, spędzał ze mną teraz dużo czasu. Bardzo mi głupio, że mogłam być na tyle tępa by wpędzić wszystkie najbliższe mi osoby w poczucie winy z powodu mojego stanu. Tata bardzo przeżył to, że ja, jego córeczka mu nie do końca ufałam i, że o niczym co dla mnie ważne nie mówiłam. Rozmawiając o sprawach nieważnych zapomnieliśmy o tym co w rodzinie najważniejsze: o rozmawianiu o największych problemach i wspieraniu się w pokonywaniu ich. No dobra, ja zapomniałam. Przez skręcona kostkę, anoreksję i tatuaż czyli rzeczy, które są złe poznałam na nowo ludzi, którzy mnie otaczają. 
  Poza relacjami zmieniały się także kartki w kalendarzu, które niestety nie współgrały z aurą panującą za oknem. Mimo tego, że jest luty i zaczęły mi się ferie zimowe (ferie i skręcona kostka to zdecydowanie nie jest dobre połączenie...) nie było ani płatka śniegu. Tylko ciapa i deszcz. I w kółko. Ale i tak nie wychodziłam z domu, więc co mi tam?
  Właśnie siedziałam zagrzebana w pościeli i rysowałam w zeszycie (z którego zdecydowałam się nie wyrywać kartek ze "złego" okresu. Niech będą pamiątką mojej głupoty) gdy zadzwonił telefon. "Mój kochany Jaś <3"  Zaśmiałam się w duchu odbierając telefon od przyjaciela
-Hej Loczek. 
-Hej. Musze ci wymyślić jakaś ksywkę, wiesz?- odparłam zamykając zeszyt.
-No to wymyślaj. Przepraszam, że dziś nie wpadłem ale miałem trening na basenie. A już niedługo zawody i w ogóle. Nie mogłem opuścić.
-I bardzo dobrze. Zabiłabym cię jakbyś zamiast na trening przylazł do mnie. Z resztą ja też potrzebuje spokoju, ej.- żartowałam
-To ja mogę się rozłączyć jak ci przeszkadzam...- wiedziałam, że udaje ale mimo to krzyknęłam
-Nie! Zostań tu i rozmawiaj. Potrzebuję kontaktu.- roześmialiśmy się serdecznie.
-Ale czekaj bo potem zapomnę. Jutro do ciebie przychodzę. Chyba, że umówiłaś się z Maćkiem...- wyczułam niepewną nutkę w jego głosie. Ale co ma do jutrzejszego dnia Maciek?
-Ale czemu miałabym się umawiać z Maćkiem? Dzwonił wczoraj zapytać czy gdzieś z nim wyjdę ale powiedziałam, że nie bardzo bo mam skręcona kostkę. 
-Boże... W jakim ty świecie żyjesz? Jutro są walentynki! I pomyślałem, że skoro obydwoje jesteśmy "forever alone" to sobie posiedzimy razem. Jedząc kaloryczne słodycze z przeceny dla par. Co ty na to?
-Z jedzeniem u mnie cienko...- zachichotałam
-Bardzo śmieszne- burknął.
-Ale posiedzieć razem możemy. Po co mamy marnować dwa domy, które są obok siebie i zużywać konta na telefonie? Bo pewnie i tak i tak rozmawialibyśmy przez telefon. Posiedzimy w jednym domu i pogadamy na żywo. Wszystko na plus.- zawołałam radośnie. 
-Właśnie. To jak już się umówiliśmy to możemy rozmawiać.- i rozmawialiśmy. Do drugiej w nocy. Potem zasnęłam, jak zawsze. On mówił a ja leżałam, bardzo lubię zasypiać słysząc jego głos. 




♥♥♥
Mamy rozdział 59! 
PRZEPRASZAM ZA TO, ŻE SIĘ TAK DRAMATYCZNIE SPÓŹNIŁAM ale mój internet mnie nienawidzi :(((
A rozdział? Jak Wam się podobał? Czy Martyna dobrze zrobiła wybaczając Jankowi? Czy nie będzie przez niego cierpieć? Czemu Florek się nie odzywa? Czy reakcja rodziców nie była zbyt ostra? Piszcie! :D 
I chciałam Wam bardzo podziekować za aż 25 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Wowowo! <3 
Zapraszam na aska Supi ask :D

Serdecznie pozdrawiam
Zwłaszcza mój internet
Miśka

17 komentarzy:

  1. Oo wybaczyła mu rozdział super pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super! Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że mu wybaczyła i jak na razie wszystko idzie w dobrym kierunku <3
    Ostatnie zdanie takie słodkie bardzo <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Super hiper exstra rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miśka zrób na blogu Zapytaj bohatera proszę <3 A co do rozdziału to jak zawsze mega *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Miśka zrób na blogu Zapytaj bohatera proszę <3 A co do rozdziału to jak zawsze mega *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniały, czekam na następnyy ♡♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę że niedługo żadne nie będzie "forever alone" !

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialne, jak zawsze. Czekam na następny rozdział, trzymam kciuki Nadziejo. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Moim zdaniem bardzo dobrze, że poszła do psychologa i odbudowuje relacje z bliskimi. Fajnie, że pogodziła się z Jaskiem. Myśle, że Eskacz chce załatwić sprawy ze swoim ojcem i Emi.Co do reakcji rodziców - nie była za ostra. Gdyby była łagodniejsza wręcz jestem pewna, że Martyna dalej glodzilaby się. To zależy wszystko od Ciebie czy bedzie cierpieć czy nie. Rozdział jest fantastyczny. Jak zwykle zresztą :3 Czekam z niecierpliwoscią na następny rozdział. Pozdrawiam Wredna :3

    Zapraszam na swojego bloga. Nie jest on o Jasiu, ani terefere, ale myślę że się spodoba.

    http://wszystkomnieniszczy.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  11. ''On mówił a ja leżałam, bardzo lubię zasypiać słysząc jego głos. '' - romantycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Super rozdział =)
    Bardzo się cieszę, że dziewczyna zaczyna wracać do normalności. Wydaje mi się, że dobrze zrobiła wybaczając Jankowi. Widać, że mu na niej zależy i już jej nie zrani tak bardzo. Florek pewnie ma sporo spraw do załatwienia. Reakcja rodziców była ok, wreszcie ktoś nią wstrząsnął i przypilnuje żeby zaczęła jeść.

    Pozdrawiam mordko i życzę mniej problemów z internetem <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. I zapraszam do mnie:
      http://przez-muzyke-do-serca.blogspot.com/2015/05/rozdzia-11.html?m=1
      (Trzeba się jakoś promować)

      Usuń