środa, 6 maja 2015

Rozdział 55

  "-To bez sensu... Co my teraz zrobimy Florek? Chcesz nadal ze mną być?- zapytała drżącym głosem moja przyjaciółka.
-Boję się o twoje bezpieczeństwo.- szepnął chłopak.
-Ale ja cię kocham.- zapłakała. Nie wiem co teraz robić. Po prostu nie wiem."


Florian po chwili wstał i pociągną delikatnie Emilkę za rękę.
-Przejdziemy się, dobrze?- spojrzał na nas wszystkich. Przytaknęliśmy i para wyszła. Janek kiwnął do mnie głową i również wyszliśmy nie chcąc przeszkadzać mamie Emi. Wyszliśmy przed zniszczony blok.
-Zdzwonimy się jak będzie po wszystkim? Spotkamy się tu, ok?- zapytałam Eskacza, który kiwnął głową. Poszliśmy z Jaśkiem w prawo, natrafiliśmy na mini park, w którym zajęliśmy ławkę. Brzydko tu. Nawet bardzo... W parku było tylko kilka obdrapanych z kory drzewek, poniszczone i popisane ławki w ścieżce brakowało płyt chodnikowych... Ściany szarych bloków naokoło również pokrywały ohydne napisy.
-Wszystko ok?- zagadnął chłopak.
-Tak! Jest świetnie! Poza tym, że moja przyjaciółka była zastraszona przez gościa, którego podpuścił jej własny ojciec rozprowadzający prochy to świetnie. Wyśmienicie wręcz.- zniecierpliwiona machnęłam rękami. 
-Nie denerwuj się na mnie.- popatrzył się na mnie oczami zbitego psa ale po chwili odzyskał rezon
-Usystematyzujmy to sobie. Tata Emki przyjaźni się z tatą Florka. Tata Florka pilnował go by nie narobił głupot i tata Emki wykorzystał to mówiąc źle o własnej córce. Wtedy ojciec Eskacza zainterweniował i Emka jest teraz w Warszawie. A tata Emki zrobił to bo chciał się zemścić na Florianie za to, że ten wysypał jego grupę dilerów?- chłopak przeczesał ręką włosy.
-No tak. I co dalej?- wzruszyłam ramionami.
-No nic. Chciałem się upewnić czy dobrze rozumiem. Martwię się co z tego wyjdzie. 
-Coś musi. Ja się cieszę, że udało nam się z nią porozmawiać bo myślałam, że nas nie wpuści. Ale to straszne, że jej ojciec się tak zachował... Nie rozumiem jak można mówić takie rzeczy o własnej córce... Na miejscu matki zabiłabym swojego męża za takie słowa. To jest nie ludzkie. Dzieci powinno się kochać a nie wyzywać od nie wiadomo czego...- szepnęłam. Tak bardzo bolało mnie to, że Emilka cierpi przez własnego ojca. Zaczęłam płakać dając ujście wszystkim emocjom, które się we mnie tyle czasu zbierały. Strach, tęsknota, ciągły głód i pustka wyjadały mnie od środka. Poczułam jak przyjaciel przyciąga mnie do siebie i zaczyna kołysać. Bardzo lubię gdy tak robi, czuję się znacznie lepiej.

Perspektywa Janka

Gdy udało mi się uspokoić Martynę stwierdziliśmy, że idziemy się przejść gdzieś dalej bo raczej nie zanosi się na to, że Florek z Emką wrócą szybko. Nie dziwię się, że Loczek zaczął płakać. Nie dość, że jest bardzo wrażliwa to jeszcze te wszystkie rzeczy, które się w okół nagromadziły. Szliśmy obskurną uliczką rozglądając się w około. Niby było tu brzydko ale to wszystko miało swój klimat. Było dość chłodno, nad Warszawą zaczęły zbierać się chmury, które przysłoniły słońce. Mimo to niestrudzenie szliśmy dalej a Martyna z dziką satysfakcją głaskała wszystkie chudziutkie kotki, które były tu dosłownie wszędzie. Gdy mieliśmy dość chodzenia ciągle w tym samym miejscy przejechaliśmy się autobusem, którym dojechaliśmy w ładniejszą część Wawy. Przechadzaliśmy się po parku, który był parkiem a nie skarłowaciałą wersją skweru.
-Kropi. Czujesz?- zapytała Ruda wystawiając przed siebie dłoń.
-Czuję. Wychodźmy z tego barku bo zaraz jak lujnie to będziemy całkiem mokrzy.- zaśmiałem się i ruszyliśmy w powrotną drogę. Po jakiś pięciu minutach lało jak z cebra. Biegnąc wpadliśmy w największą z kałuż na Mazowszu.
-No to super!- zawołała dziewczyna patrząc na swoje przemoczone buty. 
-Nie złość się!- zacząłem się śmiać. Dziewczyna patrzyła na mnie zirytowana. W tym momencie coś we mnie wstąpiło. Podbiegłem do niej i łapiąc ją w talii  uniosłem do góry wirując w około.
-Co ty robisz?- pisnęła próbując się wyrwać. 
-Nie mam pojęcia!- zacząłem się śmiać.
-Jesteś głupi, głupi, głupi, głupiii!- krzyczała ale nie mogła opanować śmiechu.
-Głupi ale twój!- zawołałem i spontanicznie cmoknąłem ją w czubek piegowatego noska. Dziewczynę zatkało, nie szczerze mówiąc też. Uśmiechnąłem się promiennie i gdy wyszedłem z kałuży odstawiłem ją na ziemię. Bez słowa i ucieszeni jak dzieci ruszyliśmy w dalszą drogę. Gdy Martyna złapała mnie za rękę poczułem, że od środka wypełnia mnie delikatne i przyjemne ciepło. Popatrzyłem się na nią, ona na mnie i tym spojrzeniem pokazaliśmy wszystko czego nie umieliśmy ubrać w słowa. Przywiązane, oddanie i z mojej strony także coś więcej... Nie wiem czy Loczek też chciałaby czegoś więcej niż przyjaźń. Ja czuję się jak zakochany i przestraszony szóstoklasista, nie mam pojęcia co robić. 
  Do autobusu weszliśmy gdy przestało padać. Gdy jechaliśmy odezwał się Florek, też wracali. Pod blok Emki dotarli przed nami, więc gdy do nich przybiegliśmy Florek zaczął od razu mówić
-Musimy się zbierać. Zaraz pociąg. Pogadam z nimi i wtedy ci powiem, dobrze. Nie płacz, proszę. Wiesz, że cię kocham, bardzo dobrze to wiesz. Ale chodzi tylko o twoje bezpieczeństwo. Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś ci się stało. Przyjadę za tydzień. I nie płacz, proszę.- Eskacz mocno przytulił swoją dziewczynę. Czyżby zerwali? 
-Emilko... Prawie nie rozmawiałyśmy. Mogę już do ciebie dzwonić? Proszę? Tak bardzo za tobą tęskniłam.- Martyna podbiegła do przyjaciółki i rzuciła się jej na szyję. Ta po krótkim namyśle odwzajemniła uścisk z dwukrotną siłą. 
-Dzwoń. Zobaczymy się niedługo prawda?- zapytała zakładając niebieski kosmyk włosów za ucho.
-Zobaczymy.- uśmiechnęły się do siebie. Teraz ja podszedłem do Emi
-Nie rób już więcej takich głupot i gadaj z nami normalnie, ok?- potargałem jej krótkie włosy.
-Ok.- zaśmiała się.
-A ty dobrze traktuj Martynę bo nie powiem co ci urwę. Widzieliśmy jak się ładnie za rączki trzymaliście.- powiedziała mi na ucho po czym wybuchła śmiechem.
-Aj cichaj kobieto.- roześmiałem się i delikatnie odepchnąłem do tyłu jej twarz.
-Chodźcie już.- powiedział Florek. Był wyraźnie zdołowany. Zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy na pociąg. Obyśmy się nie spóźnili.





♥♥♥
No i jest rozdział :) Wiem, że trochę krótki ale wiecie. Poprawianie ocen ;-; Mam nadzieję, że taki rozwój wydarzeń się Wam podoba! :D Koniecznie piszcie co myślę, potrzebuję opinii :D
Zapraszam na aska: Supi ask :D
Oraz do komentowania posta :D (jak już mówiłam potrzebuję Waszej opinii! :>)

Pozdrawiam cieplutko
Miśka

12 komentarzy:

  1. Mam mieszane uczucia po tym rozdziale, przez to co się wydarzyło.
    Z jednej strony jest mi tak dziwnie przykro przez tą całą sytuację z Emilką.
    A z drugiej strony cieszę się z tego co dzieje się między Martyną i Jankiem.
    Super rozdział i nie mogę się już doczekać kolejnego =D

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Melduje się komentarzem, że przeczytałam ten rozdział *-* Wyszedł Ci super <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super hadjskfgw :33

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow czatam Twojego bloga i nie mogę przestać go czytać! !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Supi c: Czekam na następny. Owowo ^-^

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnee <3
    Niech oni będą razem, plis XD

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wybaczę ci za taki krótki rozdział!
    Co uczyć się nie chciało?
    To teraz widzisz konsekwencje. :p

    OdpowiedzUsuń
  8. Nareszcie dzieje sie cos miedzy Jasiem i Martyna wiecej takich rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział!

    http://przez-muzyke-do-serca.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  10. kròtko ale treściwie... Jak piszesz o uczuciach - to jest To !!

    OdpowiedzUsuń