piątek, 8 maja 2015

Rozdział 56

  Wybiegliśmy z taksówki i pędem rzuciliśmy się w stronę okienka z biletami. -Taaak?- ziewnęła pani z ciasnym koczkiem na głowie.
-Trzy bilety na pociąg, który za cztery minuty odjeżdża. Tylko proszę szybko.- wydyszał Janek.
-Proszę mnie nie pospieszać.- warknęła i z uśmieszkiem na ustach zaczęła powoli podała nam bilety.
-Poproszę...
-Dziękuję, do widzenia!- chłopak wykrzyknął i rzucił kobiecie wyliczoną sumę pieniędzy, popędziliśmy w stronę peronu dziewiątego. Przepychaliśmy się w tłumie ludzi, oczywiście zostawałam z tyłu bo jestem drobna, więc tłum miał przewagę a chłopcy po prostu biegli szybciej. W pewnym momencie całkiem straciłam ich z oczu. O Boże.
-Janek!- krzyknęłam ale tłum i stukot przejeżdżających pociągów mnie zagłuszał. Rozejrzałam dookoła siebie. Nie było ich, zniknęli. Nie widziałam nic przez ludzi bo jestem niska i wszyscy wszystko mi zasłaniają.
-Co ty tu robisz mała?! Rusz się a nie stoisz! Tu się idzie!- warknął w moją stronę jakiś chłopak.
-Ale ja...- skuliłam się w sobie.
-Rusz się!- syknął.
-Zostaw ją!- Janek podszedł i zabił go spojrzeniem, po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą.
-Czemu stałaś w miejscu? Masz szczęście, że pociąg się spóźni bo byśmy tu zostali. Tędy chodź.- prowadził mnie za sobą.
-Za szybko szliście i tłum mnie spychał do tyłu. Jestem dla was za mała. I ja bym została przecież wy byliście już na peronie.
-Sądzisz, że zostawiłbym cię samą?- popatrzył się na mnie.
-No przecież musicie jakoś wrócić do domu.- na te słowa Janek się zatrzymał.
-Głupia jesteś. Wiesz? Już raz zachowałem się jak totalny debil i cię zostawiłem. Drugi raz NIGDY tego nie zrobię, rozumiesz?- zdziwiła mnie jego stanowczość.
-Nie ufasz mi?- posmutniał.
-Ufam! Pewnie, że ufam! Nie darowałabym sobie tego, że byśmy się spóźnili przeze mnie. Ale chodź już!- chłopak westchnął i ruszył dalej trzymając mnie za dłoń bym się nie zgubiła.
-Wrócimy do tego potem.- mruknął. Chyba myślał, że tego nie słyszę. Podbiegliśmy do Florka akurat gdy pociąg wjechał na peron. Wsiedliśmy do pociągu ale długo nie mogliśmy znaleźć miejsca. Przeszliśmy wszystkie przedziały i były wolne tylko pojedyncze fotele.
-Dobra bo nic nie ma. Wy zostańcie tu a ja sobie gdzieś znajdę miejsce.- uśmiechnął się Florian wskazując na dwa wolne miejsca.
-Ale to bez sensu tak osobno.- skrzyżowałam ręce.
-Serio. Bo nic nie znajdziemy.- mruknął Jaś.
-To pa. Jak coś znajdę to was zawołam- zaśmiał się i poszedł. Usiedliśmy z Jankiem, na szczęście obok siebie i przy ścianie. Oparłam się głową o ręce, które ułożyłam na kolanach.
-Wszystko ok?- poczułam rękę Jaśka na plecach.
Tak, tak. Zmęczona tylko jestem. Już dziewiętnasta. Byliśmy na peronie aż pół godziny? I trochę mam żal, że nie pogadałam z Emilią. A nie wiem kiedy będę mogła się z nią zobaczyć.- mruknęłam cicho by nie przeszkadzać osobom, które były z nami w przedziale.
-I zimno mi jest. To jest najgorsze.- dla żartów mruknęłam żałośnie.
-Było mówić od razu- chłopak zdjął swoją bluzę i poczułam jak układa mi ją na ramiona. Pachniała świetnie.
-A z Emką jeszcze się zobaczycie. Mnie bardziej martwi sytuacja Eskacza. Ale to nie jest miejsce na ten temat.
-Wiem. Dlatego o tym nie wspomniałam.- uśmiechnęłam się do niego poprawiając jego szarą bluzę. Potem trochę się nudziliśmy, graliśmy w jakaś grę na telefonie Janka i rozmawialiśmy o wszystkim. O rodzinie, o naszym dzieciństwie (Janek taktownie omijał temat mojej mamy) o planach na przyszłość. Janek chce zostać informatykiem. Ja chcę się pójść w stronę rysowania. Może zacznę robić tatuaże? Nie wiem. Na razie przygotowuję prace na konkurs. Muszę stworzyć pięć prac pięcioma różnymi technikami. Mam już cztery prace gotowe, piątą skończę w tygodniu i przyniosę do szkoły w piątek. To konkurs ogólnopolski... Wiem, że nie wygram ale dlaczego nie spróbować?  W pewnym momencie jakiś pan chrapnął tak, że wszyscy podskoczyliśmy. Jakaś kobitka szturchnęła go w bok, pan przeprosił i wszyscy znów ucichli.
-To może my też pójdziemy spać?- szepnął Janek. ma rację, już dwudziesta druga. A na miejscu będziemy za jakieś dwie godziny, więc można by się przespać. Ale ja nigdy nie zasnę w pociągu.
-Jak chcesz to idź spać. Ja nie zasnę.- odparłam równie cicho.
-Czemu nie zaśniesz?- zadziwił się.
-Nie wiem.. Mam obawy. Wiesz. Obcy ludzie... Nie śmiej się!- delikatnie tyknęłam go palcem w policzek.
-Nie śmieję się. Przecież jestem tu. Nic ci się nie stanie. Poza tym: kto miałby ci coś zrobić?
-No wiem, że to absurdalne. Ale tak mam.- zasłoniłam się włosami. Wiem, że to głupie i dziecinnie. Ale po prostu tak mam. -Loczek nie płacz. Chodź tu.- przyciągnął mnie do siebie.
-Przecież nie płaczę. Po prostu mi głupio. Że się wszystkiego boję.- mruknęłam cichutko.
-No co tyy. Jesteś dziewczyną, wiec możesz. A teraz weź już śpij, nikt cię nie zje.- po tych słowach zamilkliśmy. Czułam ciepło przebijające się przez jego koszulkę,  słyszałam stabilny puls. Wsłuchując się w ten dźwięk i czując jego oddech miziający mnie w policzek zasnęłam. Chłopak obudził mnie gdy byliśmy już na miejscu, poraziło mnie światło wpadające przez okno pociągu. Zaspana wyszłam za chłopakami z wagonu (Florek przyszedł po nas w międzyczasie) poszliśmy do samochodu Eskacza, który zawiózł nas pod nasze bramki. Nie wiem czemu nas tak niańczy ale jest to przydatne i miłe. Pożegnałam się z chłopakami i zmęczeni udaliśmy się do swoich domów.

Perspektywa Jaśka
Poniedziałek

Razem z Martyną wpadliśmy spóźnieni do szkoły. Dostało się nam od naszej Fizyczki ale na szczęście wpisała nam tylko po spóźnieniu. Przez cały dzień nic się nie działo ale pod koniec lekcji zaczepiła mnie Ola. O dziwo była sama.
-No hej Janeczku. Mam coś dla ciebie. Tak jak obiecywałam.
-Czego chcesz?- warknąłem. Nie mam ochoty  z nią gadać.
-Zobacz.- podała mi otwarty zeszyt z kilkoma zakładkami.
-Co to?- wziąłem zeszyt do ręki. Przeczytałem pierwsze kilka linijek "Jestem grubą, głupią świnią. Jestem grubą, głupią świnią" i tak w kółko. Obok był rysunek szczupłej sylwetki i roztytej osoby z głową... Martyny. Obok podpis "jesteś tym co jesz." O mój Boże. To jest zeszyt Martyny.
-CO TY ZROBIŁAŚ?- syknąłem zatrzaskując zeszyt.




♥♥♥
Oto rozdział 56. Mam nadzieje, że się Wam podobał. Wybaczcie, że trochę krótki :(
I wybaczcie, że wczoraj nie było rozdziału. Pisałam o tym na asku.
Zapraszam na aska: Supi Ask
GRUPĘ  Grupa
I do komentowania.
Ciepło pozdrawiam
Miśka

16 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, współczuje Martynie, jak Ola tak mogła?!! Czekam na nexta:p

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział mordko =)
    Bardzo się cieszę, że pomiędzy Jankiem i Martyną wszystko jest ok.
    A ta końcówka, jak ona tak mogła.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału =D

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebisty rozdzial *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  5. supi! Czekam na next ;)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Brak mi słów, supi rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja wale! Ta głupia Ola! Co ona zrobiła?! Nie wierzę! Boże,jestem zła! Kurde xD Kocham jak piszesz.Rozdział meega! Czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie Świetnie! :D Czekam :)
    W tym czasie zapraszam do mnie :)
    http://cisza-rosnie-dzien-po-dniu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Supi sowi rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń