wtorek, 26 maja 2015

Rozdział 5 Sezon II

  Obudził mnie irytujący dźwięk budzika zmieszany z odgłosem deszczu uderzającego o okna. Po co wstawać? Skoro nie mam dla kogo. No niby dla nauki. Ale i tak jest już maj, więc jest jej co raz mniej. Odruchowo spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Myślałam, że jak zwykle pojawi się na ekraniku wiadomość Janka o treści "dobranoc <3" zawsze ją wysyła. Teraz jej nie było. Poczułam ukłucie tęsknoty i pustki gdzieś w środku mnie. Już mi go brakuje. Wstałam i dotknęłam stopami zimnej podłogi. Poszłam się umyć, ubrać i wyjmując zawartość kanapki, którą następnie zjadłam ruszyłam do szkoły. Na pierwszą lekcję weszłam spóźniona i gdy nauczyciel mnie pouczył cicho usiadłam w ławce starannie omijając wzrokiem jedną z osób. Po lekcji odeszłam w nieco spokojniejsze miejsce z dala od ludzi ale znalazła mnie Ola.-Hej papużko. Jak tam?- usadowiła się na ławce obok mnie.
-Nic ciekawego.- mruknęłam cicho.
-Mam coś dla ciebie!- klasnęła w ręce i wyjęła coś ze swojej białej, drogiej torby.
-Proszę.- uśmiechnęła się ciepło.
-Co to?- wzięłam przedmiot. Był to dość duży batonik, chyba z Chin lub Japonii opakowany w ładny, czerwony papierek.
-Batonik odchudzający. Z Tokio, sprowadzam je sobie bo są dobre i właśnie poprawiają sylwetkę. Serio działają, widać z resztą chociażby po mnie.- zaśmiała się. Ola dała mi kilka sztuk na próbę i powiedziała, że jeżeli to nie zadziała to spokojnie bo na początku nigdy nie widać efektów. Nie mam pojęcia jak to działa ale nie zaszkodzi spróbować. Zaczęła się kolejna lekcja, pani od fizyki wzięła mnie do tablicy ale ja nic nie umiałam. Nie rozumiem fizyki. Po prostu jej nie rozumiem i nic z tym nie zrobię. Do tej pory wszystko tłumaczył mi Janek i mniej więcej wszystko ogarniałam ale teraz... Zła na siebie i swój debilizm wychodziłam z klasy gdy nagle napadła mnie Alicja.
-Co ty do cholery robisz?- niemalże krzyknęła gdy odeszłyśmy trochę dalej w korytarz.
-No bo ja nie rozumiem tej fizyki i...
-Nie chodzi mi o fizykę! Ty głupia jesteś! Najpierw ta akcja z Jaskiem, co to w ogóle było? A teraz jeszcze bratasz się z wrogiem! Olka, na prawdę? Z nią się będziesz trzymać? Klub byłych Jaśka czy co? Bo wiedzę, że się świetnie razem bawicie. Dobrze, że Jasiek jeszcze nic nie zobaczył bo by się załamał.- wyrzuciła z siebie z prędkością karabinu maszynowego wymierzającego we mnie oskarżenia.
-Ale czekaj. Nie bratam się z nią, sama podchodzi. Z resztą nie będę ci sie tłumaczyć.- prychnęłam.
-Właśnie, że będziesz!- przykleiła mnie do ściany.
-Olka mnie nie obchodzi bo sama się przekonasz, że ona nie jest taka super jak ci się wydaje. I żeby nie było, że nie ostrzegałam. O co chodzi z Jaśkiem? Najpierw oboje zadowoleni, już prawie razem a teraz nawet na niego nie popatrzysz.- wyszarpałam się z jej uścisku i odeszłam parę metrów.
-Zepsułam.- szepnęłam zalewając się płaczem.
-Co? Jak to?- podeszła do mnie znacznie łagodniejąc.
-Zepsułam. Wszystko. Jednym, głupim zawachaniem. A wiesz co jest najgorsze? Że go przez to straciłam. Jestem głupia, to wszystko przeze mnie.- Alicja przytuliłam mnie i zaczęła głaskać po włosach.
-Ej. Nie płacz. Wszystko da się naprawić. On na ciebie czeka, że tak powiem. Nie rozmawialiście tylko jeden dzień, nie przeżywaj tego tak.- odkleiłam się od przyjaciółki.
-Ale ja nie potrafię z nim być. Nigdy nikogo nie miałam. Nigdy. I nie będę umiała go utrzymać przy sobie. Nie chcę zniszczyć związkiem tej przyjaźni. A co jak się pokłócimy i wszystko się sypnie?- czułam ostre pieczenie w gardle i łzy, które wypływały z moich oczu nieopanowanym nurtem. Nie byłam w stanie opanować łkania i oddechu.
-Dziewczyno. Ogarnij się. Nie rycz tylko idź do niego i mu to wszystko powiedz. Poza tym; nie chcesz go stracisz a właśnie to robisz. Nie widzisz tego?- puknęła mnie w czoło. Nienawidzę tego, że nie jest taka ciepła gdy tego potrzebuję. Ale przynajmniej mówi rozsądnie. Właśnie go tracę. W taki sposób odsuwam się od niego. Starając się go za wszelką cenę zatrzymać przy sobie nawet nie zauważyłam gdy zaczął wymykać mi się z rąk.
-Ale teraz?
-Teraz nie. Ogarnij sie tera, przestań płakać. Chodź do toalety, umyj twarz zimną wodą i na miłość Boską przestań płakać!- nie mogąc się uspokoić ruszyłam za Alicją do toalety. Tam kazała mi się wyprostować i gdy tylko odgarnęłam włosy z twarzy z całej siły uderzyła mnie w policzek.
-Za co to?- wrzasnęłam zdziwiona dotykając piekącego śladu po otwartej dłoni.
-No już, nie przeżywaj. Ale przestałaś płakać. Jesteś głupia. Chodź tu.- oszołomiona wykonywałam polecenia. Przyjaciółka odkręciła wodę a ja zaczęłam się nią ochlapywać.
-Mogłabyś być trochę delikatniejsza?- powiedziałam ze złością i wyrzutem.
-Ale na ciebie to nie działa. A teraz przynajmniej nie ryczysz. Musisz się nauczyć panować nad emocjami.
-Działa! I nie musisz mnie od razu lać w twarz!- machnęłam rękami.
-Nie dramatyzuj. Chodź bo zaraz zadzwoni a ty i tak masz zapłakane oczy. No chodź, nic z tym nie zrobisz.- wyszłyśmy z łazienki gdy zadzwonił dzwonek na kolejną lekcję. Przez wszystkie kolejne lekcje ciągle coś mi przeszkadzało: a to pan od plastyki prosił mnie o narysowanie czegoś tam na konkurs, albo pani od fizyki mówiła, że jestem prawie zagrożona i, że mam się zgłosić na najbliższe fakultety albo Ola chciała o czymś porozmawiać. Z kolei pod koniec lekcji zaczepił mnie Maciek.
-Chodź, odprowadzę cię.- uśmiechnął się do mnie promiennie.
-Nie. Czekam na kogoś.- starałam się być stanowcza ale nerwy szarpiące mnie od środka, strach i smutek niekoniecznie mi w tym pomagały.
-Na Janka? On już poszedł, widziałem jak idzie w stronę bramy.- zaskoczył mnie tym. Czy Jaś nie miał czegoś załatwiać pod koniec lekcji? Coś takiego mówiła mi Alicja.
-Pewnie go z kimś pomyliłeś. Ja poczekam jeszcze chwilkę.- posłałam mu nieszczery i nie przyjemy uśmiech po czym usiadłam na ławce.
-To ja z tobą.- westchnęłam ciężko.
-Po co ty mnie męczysz? Ja cię nie lubię mówiąc szczerze.- prychnęłam.
-Bo kiedyś mnie polubisz. A wiesz. Jak już mnie polubisz to zobaczysz, że było warto...- przysunął się bliżej.
-Jesteś...! Nie wiem nawet jak cię nazwać!- wstałam zirytowana. Jasiek nadal nie przyszedł. Chyba pora wracać do domu. Bez słowa minęłam chłopaka i ruszyłam w swoją drogę. Niestety już po chwili mnie dogonił. Gadał ciągle od rzeczy, nawet go nie słuchałam. Gdy doszliśmy do mnie pod dom odwróciłam się aby wejść przez bramkę.
-Czekaj, stój.- złapał mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
-Zostaw.- usiłowałam się wyślizgnąć.
-Dlaczego ty mnie tak odrzucasz? Martyna daj mi szansę.- zrobił krok z moją stronę nadal mocno trzymając mnie za rękę.
-Ale ja nie chcę ci dawać żadnej szansy, odsuń się i zostaw mnie w spokoju. Nie mam nawet jak uciec bo za mną jest płot a przede mną ten chłopak. Zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, uderzyła mnie nagła fala gorąca.
-Maciek zwariowałeś? Zostaw mnie!- usiłowałam go odepchnąć. On jest nienormalny. Przykleił się do mnie swoimi rękami uniemożliwiając mi uskoczenie w bok.
-Zostaw ją!- usłyszałam głos Jaśka wręcz nabrzmiały od gniewu. Odciągnął chłopaka na bok, który zdezorientowany niemal się przewrócił. Przyjaciel stanął przede mną tym samym mnie osłaniając.
-Odwal się, to nie twoja sprawa!
-Ależ moja. Nie masz prawa jej dotknąć. Nie masz!- krzyknął popychając chłopaka w tył. Miał nad nim przewagę wzrostu, masy i siły przez sport jaki uprawiał. Maciek przy nim to wręcz patyk.
-Dobra, dobra. Daj spokój. Po co od razu do bicia?- odsunął się kilka kroków w tył.
-Do niektórych inaczej się nie da. Spieprzaj stąd.- warknął na niego a chłopak niemalże uciekł.
-Wszystko w porządku?- zwrócił się do mnie. Był zmieniony o sto osiemdziesiąt stopni: już nie krzyczał i nie miał takiego głosu jak przedtem. Teraz w jego oczach widziałam ciepłą iskierkę z domieszką troski i czegoś jeszcze.
-Tak. Dzięki, że przyszedłeś. Czekałam na ciebie pod szkołą ale długo nie wychodziłeś i on się przyczepił.- schowałam się za włosami a on jak zwykle uniósł moją brodę do góry.
-Wiesz, że nie cierpię gdy się na mnie nie patrzysz. Nie musisz dziękować. Nikt nie ma prawa cię całować. No prawie nikt.- uśmiechnął się lekko.
-Jak to prawie nikt?- powiedziałam cichutko cała się czerwieniąc.
-Nikt poza mną.- po chwili poczułam jego usta na swoich. Dotknął drugą ręką mojego policzka. Zestresowałam się dramatycznie ale to był najlepszy stres jaki może być, serio.
-Możemy się już do siebie odzywać? Proszę. Mam zamiar być szczery, ok? Chcę żebyś była w moim życiu czy ci się to podoba czy nie.
-Wiesz co?
-Co?
-Mam to samo.- szepnęłam tak by na pewno usłyszał tylko on mimo, że w okół nas nie było absolutnie nikogo.


Rozdział specjalnie z dedykacja dla naszych kochanych mamuś i Agnieszki, która ma dziś urodziny. Taak, o Ciebie chodzi 8))


♥♥♥
Omójborze jaka mraśna i słitaśna końcówka mi wyszła, przepraszam ;-;
Już więcej tak nie będzie, obiecuję XDD Dobra. W ogóle mamy dziś kolejny miesiac bloga! :D Szybko leci, co nie? Dziekuję, że jesteście :D Nie ma co się nad tym roztkliwiać i tak wiecie jak bardzo się cieszę <3
Zapraszam na:
Aska: Ask :D
Grupę: Grupa :D

Cieplutko pozdrawiam
Miśka

23 komentarze:

  1. Aaaaaw jak suodko ��

    OdpowiedzUsuń
  2. Nje lupje cie, brak mi ciepła i słitaśnich tematejszyn.
    XESXESXES. XDDDD
    Tesz cje kocham.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej! Ojeeej! Ojeeeeeej~! <3 Więcej takich słodziaśnych rozdziałów i zakończeń :3
    Miłyyy bardzo rozdział :P Ale pewnie Oluś w następnych znowu nieźle namiesza XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam mraśne końcówki, rób ich więcej :33 XD
    Ja mam tylko nadzieję, że Olka nie dała jej batoników z trucizną, czy coś ;-;
    Wiem, moja wyobraźnia jest dziffna xD

    Pozdrawiam i weny życzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest dobrze aczkolwiek nie tak jak chciałam !
    Supiii czyli są razem ? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki świetny, słodziaśny rozdział =)
    Bardzo się cieszę, że Alicja przemówiła do dziewczyny i pomogła jej się opamiętać.
    Również cieszę się z tej końcówki. Mam nadzieję, że teraz będzie między nimi wszystko dobrze.

    Pozdrawiam mordko <3

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER!!! tylko muszę Ci powiedzieć, że jesteś trochę przewidywalna...Całe ,,batoniki" Oli pewnie roztyją ,,rudą" :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie no, nie mogę z Alicji XD MOJA KREW
    A Janek kłamie, bo to pedał przecież i wcale nie chce być z Martyną, nie. Olka pewnie dała jej jakąś trucizne albo nie wiem co ;-; oby nie działo się nic złego i będzie dobrze :D (ale żeby nie było- ma się dziać źle 8) )
    Supi rozdział i bez pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju jeju jeju koniec rozdziału mnie rozkleił jak cudnie. Heh ja mam dzisiaj urodzinki Haha :* ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzygam tęczą ;-; || Ale rozdział super, tylko tak dalej *klaskKlaskKlask* *DeszczOkejek*

    OdpowiedzUsuń
  11. Awwwww *.* słodkie zakończenie ! Mam nadzieje że ta piepszona Ola już nie będzie się wpierdzielać! Genialny rozdział! Z niecierpliwością czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak sobie czytam te twoje wszystkie rozdziały i stwierdzam, że.. KAŻDY jest zarąbisty!! ^^ Masz talent do pisania :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie :D <3 Masz ten potenszjal lejdej. :D
    Mordki pomocy ! :( wpadnijcie tylko i zobaczcie opis pod ostatnim rozdziałem. Licze na was. :(
    http://cisza-rosnie-dzien-po-dniu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Żeby ta głupia Olka im nie przeszkadzała :(
    http://tylkonienawisc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Jejku myślałam że dla mnie xDD bo miałam 1 czerwca urodziny i myślałam że to 1 czerwca bylo wstawione i jeszcze Agnieszka mam na imię 😂 a co do rozdziału mega xd

    OdpowiedzUsuń
  16. Oooo... *-* a Ola to pusta plastikowa i kłamliwa suka 😒!

    OdpowiedzUsuń
  17. 43 year-old Structural Engineer Phil Siaskowski, hailing from Port McNicoll enjoys watching movies like "Swarm, The" and Flag Football. Took a trip to Royal Exhibition Building and Carlton Gardens and drives a Ferrari 375 MM Spider. sprawdz ten link tutaj teraz

    OdpowiedzUsuń
  18. ./go/anonymouscommentshelp
    javascript:void(0)
    javascript:void(0)

    OdpowiedzUsuń