Siedziałem w oknie i obserwowałem Martynę wygrzewającą się na ciepłym tarasie. Nie widziała mnie. Zaśmiałem się gdy nadbiegł Korek i niemal wskoczył na dziewczynę, która się go przestraszyła. Teraz pies trzymał głowę na jej brzuchu a ona nie ruszając się z miejsca drapała go za uchem, Korek lubi gdy mu się tak robi, więc otworzył pysk i moczył wysuniętym językiem koszulkę Martyny. Usłyszałem, że do domu wróciła moja mama, więc zszedłem na dół by się przywitać.
-Hej Janeczku, pomożesz mi?- trzymała w rękach ciężkie siatki z zakupami, więc wziąłem od niej wszystkie i zaniosłem je do kuchni.
-Co tam u ciebie słychać?- zagadnąłem sprawnie wyjmując zakupy.
-A nic ciekawego. Masz dużo nauki na dziś?- dołączyła się do rozpakowywania siatek.
-Nie, to już koniec roku, więc nie. A co?
-A posadzisz kwiatki? Ja nie mam czasu a przydałoby się już to zrobić.- wskazała na paczkę z nasionami.
-No pewnie. Rozpakuję zakupy i to zrobię.- uśmiechnąłem się.
-A gdzie?
- A gdzie zawsze sadzimy nowe kwiatki? No właśnie tam.- wyszła z kuchni. Nie cierpię gdy nie wyraża się precyzyjnie, zawsze potem coś robię nie tak jak chce i są pretensje. Skończyłem rozpakowywać zakupy, przebrałem koszulkę na "roboczą", wziąłem ze stołu nasiona i wyszedłem przed dom. Zobaczyłem, że Martyna nadal siedzi z Korkiem na tarasie.
-Rudaaa!- krzyknąłem na tyle głośno, że mnie usłyszała.
-Co chcesz?- odkrzyknęła wstając.
-Nie ma leżenia! Chodź to posadzisz ze mną kwiatki!- dziewczyna wzruszyła ramionami i podbiegła do bramki, którą standardowo otworzyła pchnięciem biodrami. Potem sprawnie przeskoczyła mój płot i stanęła przede mną.
-No dobra.- zaśmiała się.
-Chodź tam.- ruszyliśmy w stronę małej komórki na narzędzia ogrodnicze.
-Masz to.- podałem jej szpikulec, którym zrobimy dziurki na nasiona.
-I to.- wręczyłem jej pustą, zieloną konewkę.
-I to też.- dorzuciłem również nasiona. Zadowolony zamknąłem drzwiczki i wskazałem palcem miejsce na kwiatki.
-To ty sadź, zawołaj jak skończysz.- odwróciłem się na pięcie i ruszyłem w stronę domu.
-No ej!- usłyszałem oburzony głos Martyny.
-No co?- odwróciłem się w jej stronę.
-Nie ma tak!- fuknęła ze śmiechem.
-No dobra. Pomogę ci, ciesz się. Znaj łaskę pana!- roześmialiśmy się.
-Łaskę pana. Pf, chyba jak się klockami lego bawisz.- odgryzła się.
-Dobra już cichaj. Zobacz. Tu masz nasionka, robisz dołek, wkładasz nasionko, zasypujesz. Dasz radę?- zademonstrowałem.
-Chyba sobie poradzę.- odparła ironicznie.
-Co to w ogóle są za kwiatki?- podniosłem opakowanie słysząc pytanie dziewczyny.
-Takie.- wzruszyłem ramionami, nie mam pojęcia co to jest.
-Aha. Są perfekcyjne.- sadziliśmy nasionka w milczeniu co chwilę obsypując się "przypadkowo" ziemią. Skończyło się na tym, ze byliśmy cali czarni od ziemi. Gdy nasionka nam się skończyły poszedłem z konewką po wodę aby je trochę podlać.
-Zobaczysz jakie będą piękne!- dziewczyna wskazała na nasze dzieło.
-Ja mam nadzieję, że te, które posadziłaś ty nie uschną.
-No wiesz co? Miło. Co ty taki dziś złośliwy jesteś?
-No przecież to dla żartów!- broniłem się.
-Oj no wiem, wiem!- roześmiała się. Poszedłem po kolejną porcję wody bo jedna konewka nie wystarczyła. W między czasie naszedł mnie głupi pomysł. Wziąłem wąż ogrodowy i podłączyłem go do kurka, z którego zwykle brałem wodę. Jak gdyby nigdy nic wróciłem by podlać kwiatki.
-To po to by nie chodzić w kółko.- wyjaśniłem zamianę konewki na wąż, dziewczyna tylko wzruszyła ramionami.
-Nie przelej ich.- zwróciła mi uwagę. Popatrzyłem się na nią znacząco.
-Nie waż się.- odeszła na krok zasłaniając się rękami. Było już za późno, fala wody już leciała w jej stronę. Dziewczyna wydała z siebie pisk i rzuciła się do ucieczki, wiec ruszyłem za nią. Siłowaliśmy się chwilę na środku ogrodu starając się jak najbardziej pooblewać. Po chwili przerwaliśmy wojnę czując, że jesteśmy całkowicie mokrzy. Wyłączyłem strumień wody i popatrzyłem najpierw na Martynę, potem na siebie. Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Chodź na słońce to wyschniemy.- poszliśmy za domu i usiedliśmy na schodkach tarasu.
-Masz szczęście, że jest tak ciepło!- zaśmiała się wykręcając z włosów wodę.
-A jakby nie było ciepło to co?
-To byśmy się rozchorowali.
-Trafne spostrzeżenie.
-Napijesz się czegoś?- dodałem po chwili.
-Nie, napiłam się już wody jak mnie oblewałeś.- roześmiała się i usiadła obok mnie opierając głowę o moje ramię. Siedzieliśmy tak przez chwilę schnąc na ciepłym, popołudniowym słońcu. Jaskółki latały wszędzie dookoła wyłapując muchy i inne latające owady, inne ptaki śpiewały a parę domów dalej ktoś chyba miał grilla bo pachniało dymem i słychać było wesołe, głośne po lekkiej dawce trunku ludzie głosy.
-Chodźmy na spacer.- zaproponował Loczek. Krzyknąłem mamie, że wychodzę by nie zastanawiała się gdzie się podziałem i poszliśmy na spacer. Szliśmy po rozgrzanym od słońca asfalcie. Mimo, że to połowa maja jest tak gorąco, że wszyscy chodzą ubrani najkrócej i najcieniej jak mogą.
-Zobacz kreda!- zaklaskała w ręce Martyna gdy zobaczyła kilka kawałków kredy zgubionej przez dzieci.
-Coś dla ciebie!- roześmiałem się kucając obok dziewczyny, która już zaczynała coś rysować.
-Tu będzie góra?- dziewczyna przytaknęła, więc zacząłem rysować tęczę.
-Ślicznie się z nią wpasowałeś bo rysuję ciebie. Jeszcze sobie jednorożca dorysuj!- spojrzałem na początek jej rysunku. Kredą nie da się ładnie rysować, zwłaszcza gdy ma się do dyspozycji tylko cztery kolory. Ale jej się udawało, nie wiem jak.
-Jak ty to robisz?- spytałem gdy zobaczyłem z jaką wprawą rysuje moją twarz, która na prawdę wyglądała jak moja twarz.
-Jakoś tak samo wychodzi.- uśmiechnęła się pod nosem.
-Samo wychodzi? Ja tęczy nie umiem narysować normalnie a ty tu takie coś odstawiasz!- wstałem obejrzałem to co nam wyszło. Moja twarz narysowana ładnie, regularnie i normalnie i moja koślawa tęcza dawały dość zabawny efekt.
-Nie jest tak dobrze jak mogłoby być... Ale dobra i tak jak przyjdzie deszcz to wszystko się zmyje.- roześmiała się również wstając.
-Masz nawet twarz kolorową.- dotknąłem jej policzka palcem, który był cały z kredy, wiec zostawiłem na nim zielony ślad.
-Teraz ty też!- również przejechała palcem po mojej twarzy. Prześwietliłem jej oczy wzrokiem na co jak zwykle się spięła.
-No weź się mnie nie bój.- mruknąłem nieco rozżalony. Nie lubię gdy spuszcza wzrok.
-Przepraszam, że nie umiem być taka jakbyś chciał.- powiedziała cichutko. Tego się nie spodziewałem.
-Jesteś nawet lepsza niż bym chciał.- podniosłem jej twarz do góry.
-Na prawdę?- uśmiechnęła się.
-Na prawdę.- odpowiedziałem tym samym.
-Wiesz co Jaś?- spojrzała mi w oczy.
-Hm?
-Kocham cię, serio.- kolejna rzecz, której się nie spodziewałem. W moja twarz uderzyła fala gorąca.
-Ja ciebie też.- odpowiedziałem zdając sobie sprawę z wagi tych słów i z obietnicą, którą wypowiadam razem z nimi.
♥♥♥
Mamy pisany dwa razy rozdział 11. Nienawidzę go, serio. Wybaczcie mi tą obsuwę ale on mi się usunął i pisałam dwa razy XD To z mojej głupoty. Trudno. Jest jaki jest ale mam nadzieję, że Wam się mimo wszystko podoba. Piszcie co myślicie, moim zdaniem nie jest wybitnie ciekawy :P Ale ok <3
Zapraszam na:
Aska Ask <3
Grupę Grupa :D
Pozdrawiam cieplutko
Miśka
Supeer rozdział. Głupoty gadasz on jest ciekawy. Czekam na nexta. ^=^
OdpowiedzUsuńUwielbiam jak piszesz <3 Oby tak dalej ! :*
OdpowiedzUsuńtyle botaników :D <3
OdpowiedzUsuńdlaczego piszesz że go nie lubisz ;-; przecież on jest zaje**sty :) ;)
OdpowiedzUsuńSupi !
OdpowiedzUsuńŚwietny <33 Czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńAwwwwww *.*
OdpowiedzUsuńCzekam.na next ;)
Jasiek ma świetne pomysły na ochłodzenie XD jak czytałam to chłodniej mi się zrobiło :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział mordko =D
OdpowiedzUsuńTa końcówka taka romantyczna =)
Pozdrawiam i weny życzę <3
Ej no u mnie był dziś grill, nie zgapiaj xD
OdpowiedzUsuńPozdro 3 2 0 ^^
Ja nie mogę, ile cukru ;-; ale Janek na 100 pro coś znowu zepsuje XD bo to POWTARZAM pedał i ciota, tak. Ale końcówka taka awwww <3 aż mi się rzygać chciało. Ale ty mnie rozumiesz, nie? Tak, to jest hejt XD na górze róże, na dole coś tam i super poezja XD
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział bla bla i ić spać
Alicja coś tam gorące pośladki
Wspaniały *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńSupi dupi czekam na nexta
OdpowiedzUsuńFajny rozdział. Ciekawy choć spokojny. Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńIleż tu cukru xD
OdpowiedzUsuńI tak wszystko się popsuję, Jaś to zepsuję, czuję to :D
Weny! Czekam na kolejny!
Pozdrawiam! Wpadnij też do mnie http://thankyou-rezi.blogspot.com ! ♥
Jejuniu! To jest tak mega słodkie że awww... <3
OdpowiedzUsuńŚliczny rozdział <3 Jak najbardziej kochany ^.^