środa, 8 lipca 2015

Rozdział 25 Sezon II

"-To trzeba zanieść na policję. 
-Skąd ty to masz?- zapytał twardo Florek. 
-Jedno było w mojej szkolnej skrytce, drugie w naszej skrzynce na listy a drugie przed drzwiami, ktoś to wsunął pod nimi.- Emilka przytuliła się do niego.
-Dostałaś coś takiego wcześniej?
-Nie, to pierwszy raz. 
-Zauważyłaś, że ktoś cię obserwuje czy coś? Był ktoś nowy w szkole?
-Nie...- pokręciła głową. 
-To mój ojciec.- warknął zdenerwowany. Odwrócił się, otworzył drzwi i już miał wyjść gdy obie złapałyśmy go za ramiona. 
-Stój! Nie możesz teraz do niego iść!- jęknęłyśmy rozpaczliwie. 
-Sądzisz, że tak to zostawię?- mówił głośno, miał zaciśnięte pięści. Wyszarpał się z naszego uścisku i zaczął zbiegać na dół
-Florek nie!- krzyknęłam i ruszyłam za nim, po chwili Emilka zrobiła to samo. Przecież on go może pobić albo jeszcze gorzej nie mając pewności, że to on"


-Florian do jasnej cholery!- krzyknęła Emilka stając w miejscu. 
-Jeśli mnie kochasz masz w tym momencie wrócić do domu, zamknąć za sobą drzwi i usiąść na kanapie.- powiedziała mocnym, pewnym siebie tonem. Florek zrobił jeszcze trzy kroki do przodu, zacisnął pięści i przeklinając pod nosem wrócił do domu zatrzaskując z impetem drzwi  i jak obrażony pięciolatek usiadł na kanapie. Stałam nieco spłoszona aż do moich uszu dopłynął szept Emki
-Tak właśnie wygląda dobrze wytresowany facet.- zachichotałyśmy i podeszłyśmy do maksymalnie złego chłopaka.
-Uspokój się i pomyśl. Dlaczego to miałby być twój ojciec?
-Bo jest skończonym zerem i myśli, że mi pomoże całkowicie wyniszczając wszystko na czym mi zależy. Komu mówiłaś, że jesteś w ciąży?
-Kilku osobom. Mamie, Martynie, Jankowi i kilku dziewczynom, nie będziesz ich kojarzył.- wzruszyła ramionami. 
-No i to wystarczy by rozpuścić plotkę, o której dowiedział się mój kochany tatuś. Boże jak ja go nienawidzę.- warknął. 
-No to żółwik, ja też nie cierpię mojego ojca.- mruknęłam i zderzyłam się pięściami z Eskaczem.
  Potem zjedliśmy późny obiad i Florek wyszedł z kolegami oglądać mecz. Zostałyśmy same z Emką, która nakazała przebrać mi się w piżamę, której nie miałam, więc pożyczyła mi swoją i stwierdziła, że zrobimy sobie babski wieczór. Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłyśmy gadać. O wszystkim. 
-Ja się tak strasznie boję tego wszystkiego.- po godzinie Emilia zaczęła płakać. 
-Że-e jak dziecko się urodzi to Florek jednak mnie zostawi, ja oboje: i-i dziecko i Florka tak ba-ardzo kocham. I tak sobie myślę, że-e jeśli to będzie dziewczynka to będzie Magda albo Lena. I Florian mówił kiedyś, daaaawno temu, że mu się te imiona podobają.- mówiła nieskładnie lekko łkając. Nasze babskie wieczorki mają trzy etapy: pierwszy to rozpoczęcie- kiedy jest trochę dziwnie i ciężko zacząć, drugi- czyli ten, w którym płaczemy i narzekamy, że nam źle i ostatni, trzeci, w którym zwykle robimy coś głupiego i idziemy spać. 
-A jak be-ędzie chłopiec?- przyznam się, też beczałam. 
-A to nie wiem, może Wiktor. Ale on mi się kojarzy z jakimś rudym, wrednym...
-Dzięki!- wykrzyknęłam uśmiechając się przez łzy. 
-A wiesz co? Ja to bym chciała być pełnoletnia i się wyprowadzić. Bo, bo wiesz. Nie-e cierpię mojego ojcaaa. Brakuje mi Jasia tak ba-ardzo, zrobił dla mnie tyle dobrego a mój tata go nie akce-eptuuje! To Jest takie niesprawiedliwe!- padłyśmy sobie w ramiona i płakałyśmy dalej. 
-Mi mo-oja mama powiedziała, że-e ona nie chce być babcią! I ja nie-e wiem co mam z tym zro-obić!- wytarła oczy chusteczką, którą rzuciła w stronę śmietnika ale nie trafiła i zaczęłyśmy się z tego strasznie śmiać. Chwilę potem Emka przyszła z butelką wina. 
-Nie mogę!- pokręciłam głową.
-Oj no weź! Przecież nic ci nie będzie. A widujemy się raz na ruski rok, trzeba to uczcić! I nie bądź taką abstynentką, do pełnoletności brakuje ci miesiąca!- machnęła rękami.
-No nie mogę, no.
-A chcesz być rebelem czy nie?- popatrzyła się na mnie ze znacznym uśmiechem wiedząc, że wygrała. Ona ma dar przekonywania ludzi, serio. 
-Nic ci nie będzie po jednym kieliszku.- zapewniła. Koło pierwszej trzydzieści nie byłyśmy po jednym kieliszku a po prawie dwóch butelkach. Emi czuła się dobrze bo była wprawiona, natomiast ja... ze mną było gorzej. I wcale nie było tak, że chciałam więcej- to ona mnie namawiała, to przez Emilię przesadziłam. Siedziałyśmy na kanapie i śmiałyśmy się z głupich podtekstów dla żartu szydzących z naszych chłopaków gdy do domu wszedł jeden z nich- Florek. Stanął naprzeciwko nas i powiedział
-To niesamowite, że dziewczyny aż tak lubią sok z kiszonych winogron.- miał rację- wino to sok z kiszonych winogron. No i innych owoców ale w tym przypadku były to głównie winogrona. 
-Floruś, Floruś, Floruś.- mruknęłam z każdym krokiem podchodząc bliżej niego. 
-Co ty wiesz o kobietach!?- obie roześmiałyśmy się z jego zadziwionej miny. 
-Boże! Kochanie coś ty jej zrobiła... A ty Martyna weź stań sobie na balkonie, orzeźwi cię.- otworzył mi drzwi, na które wcześniej nie zwróciłam uwagi. Wyszłam i od razu poczułam na skórze chłodne powietrze. Chłopak staną obok mnie kręcąc głową. Rozłożyłam ręce i zapytałam
-Myślisz, że można zatrzymać wiatr?
-Nie, raczej nie. 
-A ja chcę. I zatrzymam!- krzyknęłam z wiarą w swoje możliwości. 
-No to powodzenia.-potarł dłonią czoło. 
-Zawsze to w tobie lubiłam, wiesz? To wsparcie i bezpośredniość.- po tych słowach chłopak wepchnął mnie z powrotem do domu i kazał nam obydwu iść spać.
-Ale ja cie kochaam!- przytuliła mnie na odchodne przyjaciółka po czym zniknęła w swojej sypialni. Eskacz posprzątał z grubsza syf z kuchni i salonu po czym położył mnie na kanapie i przykrył kocem. 
  Nazajutrz obudziłam się z bólem głowy i kacem moralnym. Wyprostowałam się na czerwonej kanapie i mruknęłam
-O nie.- potarłam oczy i popatrzyłam w stronę kuchni. Stał tam rozbawiony Florek i Emcia, która łapczywie piła kawę. 
-Boże, Boże, Boże jak ja się stoczyłam!- uderzyłam dłońmi w twarz tym samym ją zakrywając i z powrotem opadłam na poduszkę. Usłyszałam z kuchni śmiech i po chwili kroki w moją stronę. 
-Masz, będziesz żyć.- otrzymałam kubek kawy od przyjaciółki. 
-Nie chodzi o to! To pierwszy raz i od razu wrzuciłaś mnie na głęboką wodę, że tak powiem. Siedemnaście lat abstynencji i proszę co ze mną zrobiłaś!- oburzyłam się ale przyjęłam parujący napój. 
-Czyli, że teraz będziesz już grzeczna i przykładna i wrócisz do taty, do domku i do lekcji?- droczył się Florek.
-Nie.- już miał na to coś odpowiedzieć ale go uprzedziłam
-Zamknij się, idę pod prysznic.- zła odstawiłam kubek na stolik i poszłam się umyć. Woda zmyła część złego samopoczucia i wstydu. Nigdy więcej, serio. Wróciłam do przyjaciół, wypiliśmy do końca kawę i nawet zjedliśmy śniadanie. Tym razem to Emilka wychodziła pierwsza, więc dała nam obojgu po buziaku w policzek i wybiegła do szkoły. Eskacz stał w oknie i patrzył jak biegnie na przystanek i wsiada do autobusu. Posłałam mu pytające spojrzenie.
-Po prostu się o nią martwię. - westchnął ciężko. 
-Te pogróżki i tak dalej... Jestem na sto procent pewny, że to mój ojciec. Kto inny mógłby to robić? Może jej tata choć wątpię. Wtedy wykorzystywał mojego ojca do brudnej roboty, więc teraz jeśli macza w tym palce też to robi.- pociągnął łyk zimnej kawy (to już drugi kubek) i mówił ni to do siebie, ni do mnie.
-A co jeśli to jednak nie on? Jeśli to ktoś jeszcze inny?- usiadłam obok niego na blacie. 
-To nie wiem. Ale wątpię, że to ktoś inny. Emcia nie ma wrogów, nie mówiła o tym. W sumie nawet nie musiałaby mówić bo znam ją na tyle dobrze, że na pewno bym coś zauważył.- popatrzył się na mnie przenikliwym wzrokiem. 
-Ty też na siebie uważaj, 
-Co? Czemu?- zmarszczyłam brwi. 
-Bo jeśli to mój ojciec, który chce mnie "chronić" przed "złymi ludźmi" takimi jak Emcia...- poruszał palcami by pokazać cudzysłów. 
-... to może zobaczyć, że się przyjaźnicie, że jesteś mi bliska i tak dalej. No i może to chcieć wykorzystać. Jak coś to mów.- włożył pusty kubek do zlewu i znów na mnie popatrzył. 
-Coś cię gryzie.- zaskoczył mnie tą uwagą. 
-Nie, wydaje ci się. 
-Przecież widzę. Mów ale szczerze. 
-Chodzi o Emilię. Mówiła, że boi się tego wszystkiego co nastąpi. Nie zostawisz jej, prawda?- popatrzył się na mnie jak na idiotkę. 
-Zwariowałaś? Ją miałbym zostawić? I to jeszcze teraz?- popukał się w czoło. 
-Choć też się boję. Boję się tego, że ich nie utrzymam. Że nie będę w stanie sobie z tym poradzić. Ja nigdy nie trzymałem dzieciaka w rękach! A jak nasze dzieciątko się urodzi to ja nie wiem co to będzie, nic nie będę umiał. A jeśli urodzi się chore albo coś? Nie wystarczy nam funduszy na to wszystko, Emcia nie pracuje, ja nie wiem co to będzie.I jeszcze te pogróżki, cholera. Ja nie wiem co ja mam z tym zrobić, tak się o nią boję. Ona i dzieciątko są dla mnie teraz najważniejsi. Jeśli coś im się stanie...- nie skończył. Po jego policzku spłynęła łza, którą natychmiast starł. Pierwszy raz widzę go płaczącego. Nie, drugi raz. Pierwszy był gdy Emilia przeprowadzała się do Warszawy. 
-Wszystko się ułoży po myśli, zobaczysz/- przytuliłam mojego przyjaciela bez słowa. Oddał mi uścisk i uśmiechnął się. 
-Nie mów tego Emci, dobrze? Nie chcę żeby wyszło z mojego gadania coś niedobrego.- niedługo potem musiał iść do pracy, jakoś dwie godzinki później wróciła moja przyjaciółka. Znów siedziałyśmy do późna jednak nie zakończyło się to tak dramatycznie jak wczoraj. Nim przyszedł Eskacz zasnęłyśmy na kanapie. Przebudziłam się na chwilę gdy zabierał Emilię do pokoju i wrócił by ułożyć mnie w normalniejszej pozycji i przykryć kocem.
  Obudził nas natarczywy dzwonek do drzwi. Jako, że i Eskacz i Emi pozwolili mi je otwierać podbiegłam do nich i stanęłam jak wryta. Przede mną stał mój ojciec wraz z Olimpią. Staliśmy tak patrząc na siebie aż nie przyszła zaspana Emilka. 
-O rzesz kur... To znaczy.. Dzien dobry panie Krzysztofie. Może pan wejdzie?




♥♥♥
No to mamy kolejny rozdział :D 
Od razu się wytłumaczę: rozdział pisałam w nocy, nie pytajcie XD I miał być sowi ale nie wyszło bo całkiem padł mi internet :(( Toteż z sowiego wyszedł rozdział popołudniowy :P
Mam nadzieję, że się Wam podobał, piszcie co myślicie :D 
Jak już napiszecie prawilny i kreatywny komentarz to zapraszam tu:

Cieplutko pozdrawiam
Miśka

15 komentarzy:

  1. Będę pierwsza! :D
    Rozdział super :D Nie spodziewałam się że to do drzwi pukają rodzice Martyny :P
    Hyhy, dobrze że nie przyszli jak Martyna była na kacu :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurwa. XD Upiłaś Martynę. :( Jak mogłaś. W dodatku Kszysztow...
    Czuję, że to przez Florka.
    Chciał uby Martyna była bezpieczna, a w jego obecności nie jest.
    Luju, pisz.

    OdpowiedzUsuń
  3. SUPER rozdział już czekam na następny pisz tak dalej :) Miłego dnia !! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. SUPER rozdział już czekam na następny pisz tak dalej :) Miłego dnia !! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział.
    Chcę już wiedzieć, co wyniknie ze spotkania Martyny i jej ojca.
    Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super dawaj szybko następny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zajebiaszczy jak zawsze :3 <333!

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawilnie i kreatywnie: Rozdział supi dupi <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Czemu na końcu zachowanie Emilki mnie rozśmieszyło? XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział jak zawsze i nie moge sie doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział mordko =)
    Jestem bardzo ciekawa skąd ojciec dziewczyny wiedział, że właśnie tam się znajduje. I jakie będzie jego zachowanie.

    Pozdrawiam mordko i weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jedna rzecz mnie bardzo zdziwiła i zastanawiam się dlaczego inni czytelnicy nie zwrócili na to uwagi, ponieważ jest to widoczny błąd bądź chcesz wprowadzić sporo zamieszania. Mianowicie W CIĄŻY KOBIETY NIE PIJĄ ALKOHOLU! Albo zrobiłaś błąd zapominając o tym. Dlaczego Florek nie zwrócił na to uwagi?! Chyba, że planujesz, aby ich dziecko urodziło się chore lub coś. CZEMU MARTYNA NIE WYZWAŁA SWOJEJ PR,YJACIÓŁKI I PIŁA Z KOBIETĄ W CIĄŻY. TO BYŁO NIEODPOWIEDZIALNE.

    OdpowiedzUsuń