-Jasiek? Wiesz co się dzieje z dziewczynami? Emki nie ma a zaraz mamy pociąg.
-Nie. Martyna też nie odbiera.
-No to jesteśmy w dupie. Słuchaj to nie jest rozmowa na telefon. Gdzie jesteś?
-Na treningu, na basenie i właśnie wychodzę.
-Siedź tam, będę za dziesięć minut.- nim się rozłączył usłyszałem jeszcze "cholerne karteczki" Oby nie było to czego się spodziewam, proszę."
Perspektywa Jaśka
Siedzę na ławce przed basenem i czekam na Floriana. Boję się o Martynę, bardzo się boję. O Emilkę też, to oczywiste. W końcu spostrzegłem czarny samochód Floriana, od razu do niego podbiegłem i zamaszystym ruchem otworzyłem drzwi. Usiadłem na siedzeniu pasażera, zapiąłem pasy, Eskacz ruszył. Jechaliśmy w ciszy przez chwilę, ale zdecydowałem się ją przerwać:
-Czy możesz mi w końcu powiedzieć o co chodzi? Czy będziemy tak jechać w ciszy?- byłem zdenerwowany, mocno zdenerwowany.
-Powiem ci dopiero w domu, teraz się uspokój. I zadzwoń do Olimpii, może się znalazła.- niemal warknął w moją stronę. To znaczy, ze mój niepokój nie jest bezpodstawny.
-Nie ma sensu do niej dzwonić, rozmawiałem z nią przed chwilą. Na pewno do mnie zadzwoni.- odburknąłem. Dalej jechaliśmy w ciszy. I o dziwo nie kierowaliśmy się w stronę nowego mieszkania, które w krótkich, wolnych chwilach remontowaliśmy, ale do prawdziwego domu Floriana, które miałem okazje zobaczyć chyba dwa razy. Weszliśmy bez słowa na drugie piętro. Klatka schodowa była obskurna, ale nie jakaś tragiczna. Usłyszałem charakterystyczny szczęk otwieranego zamka, potem kolejnego i Florek zaprosił mnie do środka.
-Nie zdejmuj butów, nie ma sensu.
-Ale...- nie lubię chodzić komuś po mieszkaniu i brudzić.
-Zepsuł mi się odkurzacz.- wzruszył ramionami. Jakby to wszystko tłumaczyło.
-A miotła?
-Zachowujesz sie jak baba, nie będę zamiatał. Zdejmuj sobie te buty, ale nie miej potem pretensji.- znów się zdenerwował i odszedł w głąb mieszkania, więc ruszyłem za nim. Jego mały pokój był połączeniem sypialni (rozkładana, szarowata kanapa) kuchni, w której było kilka blatów, lodówka i kuchenka gazowa oraz czegoś na kształt pokoju gościnnego (złożona, szarowata kanapa)
-Kawy?- zapytał przyjaciel wchodząc do kuchni.
-Nie dzięki, jest przecież szesnasta.
-A ja mimo to się napiję.- zaśmiał się nieco nerwowo. Włączył czajnik i czekał aż woda się zagotuje, ja usiadłem na kanapie. Atmosfera była gęsta jak budyń, do którego naleje się za mało wody i łyżka może niemal stać.
-To powiesz mi wreszcie co się stało?- mruknąłem nie patrząc na Eskacza. Ten westchnął, odłożył kawę na ciemny stolik i na chwilkę wyszedł z "salonu" Wrócił z pliczkiem kartek w ręce. Większość była pognieciona, niektóra mokra jakby od deszczu lub błota. Zacząłem je przeglądać. To były pogróżki, wszystkie kartki byłby groźbami. W kilku było wspomnienie o Martynie. Przeglądałem je coraz paniczniej mając przed oczami czarne scenariusze.
-Co wnioskujesz?- chłopak przerwał ciszę.
-One?- zrobiłem wymowną minę.
-Zostały porwane, najprawdopodobniej. Przez mojego ojca, od jakiegoś czasu w ogóle o nim nie słyszałem, nie mogłem go znaleźć. Jeśli nie wrócą do wieczora musimy zacząć ich szukać.- pociągnął łyk kawy. Był wściekły jak rzadko, ale zachowywał spokój.
-Jest wieczór.- spojrzałem na zegarek.
-Chodzi mi o późny wieczór, jak zacznie się ściemniać. Choć nie wydaje mi się by były tak nieodpowiedzialne i tak po prostu się zapomniały.
-FLORIAN! A obdzwoniłeś szpitale, policję i inne takie?- nagle się ocknąłem. Może coś się stało? Może dlatego nie dają znaku życia. A jeśli miały jakiś wypadek i...? Nie, nie myślę o tym.
-Właśnie! Dzwoń na pogotowie, ja obdzwonię komisariaty. Albo nie, lepiej nie będę dzwonić na policję bo.. bo nie.- zaśmiałem się cicho. No jasne, że nie może zadzwonić na policję, może coś jeszcze mogli by na niego mieć. Sam nie wiem. Kolejne pół godziny spędziliśmy na dzwonieniu do różnych szpitali, izb przyjęć, komisariatów i innych tego typu miejsc. Nic. Przepadły. W międzyczasie zadzwoniła do mnie mama i pytała co się ze mną dzieje. Szybko nakreśliłem jej sprawę, bardzo się przejęła i na szczęście nie muszę wracać na noc. Florek leżał analizując kartki a ja podszedłem do okna i znów zacząłem dzwonić do Martyny. Oby się jej nic nie stało, oby jej nic nie było... Zły przez brak sygnału odrzuciłem telefon od siebie.
-Dlaczego nic wcześniej nie powiedziałeś?- zwróciłem się do przyjaciela.
-To jest mój problem. Nie chciałem was w to wciągać. W sensie Martyny i ciebie. Emilka już w tym była, nie dało się jej od tego odseparować.- mówił z takim żalem w głosie i nerwowo potarł twarz dłońmi.
-Jak to nie chciałeś nas w to wciągać?! W tych cholernych karteczkach było wspomnienie o Martynie! Dlaczego mi nie powiedziałeś?! Jak mogłeś być tak głupi i nie zgłosić tego na policję!?- krzyknąłem w jego stronę.
-Nie rozumiesz, że nie mogłem!? Nie ufam policji, gówno potrafią zrobić! Myślisz, że to takie proste!?- wstał z furią z kanapy i znalazł się naprzeciwko mnie. Nie ustąpiłem.
-Nie ufasz policji!- prychnąłem z gniewem.
-To raczej ona nie ufa tobie! Ćpasz a potem twoje dawne brudy spadają na innych! Nie dogadywałeś się z tatusiem jako dzieciak i co z tego wyszło?!- krzyknąłem. Rzucę się zaraz na niego, przysięgam.
-Trzeba było się ze mną nie zadawać!- warknął. Jego klatka piersiowa ruszała się w górę i w dół.
-Myślisz, że dlaczego "wsypałem" Martynę jej ojcu! Dla jej bezpieczeństwa! Żeby ją chronić! Myślisz, że dlaczego ciągle jeździmy z Warszawy tu i stąd do Warszawy?! Żeby było nas trudniej znaleźć! Ja przynajmniej staram się chronić dziewczyny, nie to co ty!- odepchnął mnie od siebie.
-Jakbyś mi powiedział co się dzieje to bym ją chronił! A ty powinieneś je chronić przed samym sobą bo to ty przyciągasz problemy!- krzyknąłem i wyszedłem z mieszkania, wcześniej zabierając telefon. Zbiegłem na dół i wyszedłem na ciepłe powietrze. Odszedłem kilkanaście metrów, ale usłyszałem krzyk
-Jeśli chcesz je znaleźć musisz to zrobić ze mną. Wracaj tu i nie zachowuj się jak obrażony bachor!- zakląłem pod nosem i zacząłem zawracać. Niestety ma rację- bez niego nic nie zrobię, nie wiem nawet od czego zacząć. Wróciliśmy do jego domu i z furią wpatrywaliśmy się w siebie. Ja siedziałem na parapecie, on na kanapie, czyli tak jak wcześniej.
-Idę się odlać.- poinformował jakby mnie to co najmniej interesowało, po czym zamknął się za białymi drzwiami z czarnymi kółkami u dołu. We mnie nadal kipiała wściekłość. Jak mógł mi nie powiedzieć, jak on może być tak głupi? Rozległ się trzask otwieranych drzwi od łazienki.
-Słuchaj Jasiek. Wkurzeni na siebie nic nie zdziałamy. Obydwu nam zależy na znalezieniu naszych kobiet, tak? Więc się uspokójmy. Choć na chwilę.- wyciągnął do mnie rękę.
-Dobra, sorry. Ale wiesz, jestem tym "nieco" sfrustrowany.- podaliśmy sobie ręce.
-Ja też. Ale tylko troszeczkę.- roześmialiśmy się. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
♥♥♥
Kolejny, tak długo pisany rozdział. Bardzo Was przepraszam za nieutrzymywanie reguralności, ale nie jest to proste gdy są wakacje, ma się "zastójkę" w pisaniu i gdy ciągle jest się poza domem. :(( Ale rozdział już jest, więc piszcie mi jak się podoba :) Wyjaśniło się co się z dziewczynami najprawdopodobniej dzieje, ale gdzie są? To się okaże w kolejnych rozdziałach 8) Tymczasem proszę Was o komentowanie bo to NA PRAWDĘ pomaga pisać dalej :PP Możecie komentować anonimowo i w ogóle. To takie przypomnienie :>
A teraz zapraszam na
aska ASK :D
grupę Grupa! :D
Cieplutko pozdrawiam (choć może wystarczy już tego ciepła :x)
Miśka
PIERWSZA.
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńKomentuje :)
OdpowiedzUsuńŚwietne :)) Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :))
OdpowiedzUsuńDAFAJ NASTEPNY 8)
OdpowiedzUsuńMega czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńJaki polsat XD w takim momencie, ale tak to super rozdział ♥♥♥
OdpowiedzUsuńRozdział super, kurde przecudowny-jak zawsze. <333 Ale popraw "naprawdę"(w opisie), bo pisze się razem XDDD
OdpowiedzUsuńJak ja kocham ten klimacik <3 megacudo! :*
OdpowiedzUsuńWeź zmień nazwe na asku na "Miśka Polsat" i będzie ok xDDDDDDD
OdpowiedzUsuńA tak serio to super rozdział <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMusiałaś w takim momencie Polsacie XDDDDDDD Mam nadzieje że dzwoni Martyna i Emi. Dawaj jak najszybciej kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńOstatnia XDD
OdpowiedzUsuńBoskie Michaśka :*
Teoria jest taka że Martyna i Emilka zostały porwane przez znajomych Alicji a nie ojca Florka.
To moja teoria,ale w sumie co ma Florek i Emilka do Alicji??
Kij wie
Więc,nie wiem ale rozdział fajowski =D
Czekam na kolejny i kolejny i na niebieski tramwaj z numerem sześć :*
Super rozdział. Niech to będą one prooszę. Życzę weny i zapraszam do mnie niedawno zaczęłam:
OdpowiedzUsuńmy-love-my-life-my-air.blogspot.com
Świetny. Zarąbiste te Twoje opowiadania chociaż przeczytałam tylko jeden rozdział, ale jeśli znajdę więcej czasu całe przeczytam. Ciekawe kto zadzwonił. Życzę weny. Też tak mam w wakacje. Zapraszam również od siebie. Zaczynam dopiero http://waiting-for-true-love-jas.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSuper rozdziały piszesz i zastanawiam się kiedy będzie następny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://only--stay--with--me.blogspot.com/
Zajebiste Miska, dziś przeszlas sama siebie; * pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper ;D Ale... Ale tajemniczo :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPolecam jej bloga ;) ----> http://martysiak.blogspot.com/