Epilog (1)

"-Mamy dokładnie pół godziny by dojechać na drugi koniec miasta, biegiem do samochodu!- ruszyliśmy w stronę pojazdu. Musiałem prowadzić. Nie dość, że nie mam jeszcze prawa jazdy to jeszcze jadę kradzionym autem. Jednak największym problemem jest to, że ciąży na mnie presja czasu. Jeśli nie wyrobię się w pół godziny- możemy więcej nie zobaczyć naszych dziewczyn."

Perspektywa Jaśka

  Wyjechaliśmy zza zakrętu prawie wpadając na tramwaj z numerkiem szóstym.
-Słodki Jezu! Jasiek uważaj bo nas pozabijasz!- krzyknął Florian.
-Zamknij się, nie masz pojęcia jak cholernie się stresuję!
-Nie mam pojęcia? To mi leci krew z mordy, to mnie wiezie jakiś frajer i to mój ojciec porwał moją dziewczynę!- krzyknął. Zdecydowałem się nie odzywać bo w sumie nie miałem argumentów. Jechałem szybko, słuchając bez słowa jego instrukcji. W końcu dojechaliśmy. Ciemnoszary dom z cegłówkami na rogach i zabitymi oknami, świetnie.
-Jaki mamy czas?- syknąłem do Florka.
-Równo trzydzieści minut, ruszaj się!- krzyknął. Podbiegliśmy do drzwi, nie chciały się otworzyć. Wpadaliśmy powoli w panikę, Eskacz przestrzelił zamek, wpadliśmy do pomieszczenia, w którym były schody. Popędziliśmy nimi na górę i stanęliśmy przed drzwiami.
Nacisnąłem klamkę.
Pusty pokój, naprzeciwko jeszcze jedne drzwi. Ćma, która za mocno uderzyła w zbyt ciepłą żarówkę, padła martwa przede mną.
Eskacz wszedł do następnego pokoju, dziewczyny siedziały przywiązane do dwóch krzeseł, po dwóch stronach pokoju zwrócone ku sobie. Między nimi stał mały, ciemny stolik a na nim budzik.
Dzwoniący budzik.
Nie, proszę. Nie, nie, nie.
Podbiegłem do Martyny, jej rude loki zakrywały twarz. Odsunąłem kosmyki z twarzy, była pusta, bez wyrazu. Nie. Proszę, proszę nie. NIE.
-Martysia...- dotknąłem jej policzka, był zimny, klatka piersiowa nie poruszała się. Nie, nie, nie.
-Martyna nie!- wrzasnąłem, Florian też coś mówił, nie wiem co. Spóźniliśmy się. Wszystko przeze mnie, proszę nie. Odwiązałem ją od tego krzesła, bezwładnie opadła w moje ramiona. Przygarnąłem ja do siebie, łzy ciekły po moich policzkach opadając na jej blade czoło. Dlaczego to musiało się stać?
-Dostały zbyt dużą dawkę adrenaliny, nie cierpiały.- głos Floriana był całkowicie zimny i pozbawiony emocji, jednak po jego policzkach również ciekły łzy.
-Martysia. Przepraszam, że jestem taki, przepraszam tak bardzo. Kocham cię, to przeze mnie. Martysia, błagam wróć tu, proszę.- skroplony ból i emocje wylatywały z moich oczu. To. Wszystko. Moja. Pieprzona. Wina. Florian zadzwonił na policję, nie poruszyłem się. Głaskałem ja po włosach. Czułem jak staje się co raz bardziej zimna, to do mnie nie dochodziło. Miała zamkniete oczy. Wygląda, jakby spała. Splotkem jej palce z moimi, przytuliłem ja bardziej do ssiebie. To niemożliwe.
-To przerażające jak bardzo cię kocham. I jak bardzo nigdy nie przestanę.- za oknem usłyszałem dźwięk radiowozów, tupot stóp na schodach. Przytuliłem ja do siebie i pocałowałem po raz ostatni jej zimne, niegdyś tak kochające wargi.

Około dwa lata później.

Dużo się zmieniło.
Zmieniłem szkołę, próbowałem nowego życia, ale ostatecznie zaszyłem się w pokoju i zająłem myśli nauką. Maturę zdałem wzorowo. Florka zamknęli w więzieniu na dwadzieścia pięć lat. Zabił swojego ojca dwa dni po tym co się stało. Alicja popełniła samobójstwo. Wyjaśnia w liście, że straciła najwspanialszą przyjaciółkę i, że chłopak, którego kochała jest zamknięty za kratami a jego serce należy do Emilki, a ona nie chce tego niszczyć. Liwia jakoś się pozbierała, napisała o swojej siostrze książkę, która powoli zyskuje na popularności. Tata Martysi i Olimpia rozstali się, jej ojciec wyjechał do Brazylii by zająć się ornitologią. A ja?
Ja jestem...
Pusty.
Smutny.
Czasem zły na samego siebie.
Głównie smutny.
Niewiele wart.
Samotny.
Tak cholernie samotny.
Nie mogę się pozbyć jej oczu, jej dłoni, ust, zapachu, dotyku, głosu. Wszystkiego co ma związek z nią.

To chyba mój duchowy

KONIEC.





♥♥♥

Tak bardzo nie mogę przestać płakać. Nie wierzę, że to napisałam. Nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się TAK ŹLE. Przepraszam. To koniec, kocham Was. 
Nie wiem co myślicie. To jest niepoprawione w ogóle, surowe. Ale chcę by takie było. Prawdziwe? Nie wiem. Kiedyś to poprawię, ale teraz nie mam na to sił. Piszcie jeśli chcecie co myślicie, byłoby mi w sumie miło. 


Pozdrawiam cieplutkoo i płaczliwie
Miśka. 

10 komentarzy:

  1. Jakie smutny epilog ;-;
    Płaczę przez ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie płacze... Ja rycze ! Kc bardzo dzięki że to pisałaś szkoda że już koniec ale rozumiem... ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie! :CC
    W sumie nie płaczę, ale jest mi okropnie smutno :<
    Jasiu się wyprowadził, Florek w więzieniu, Alicja nie żyje, tata Martyny rozstał się z Olimpią. No za dużo tego smutnego :((
    Ale i tak bardzo fajne i klimatyczne zakończenie.
    Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezu... Płaczę :(
    Nie wiem, teraz będzie taka pustka? Nie wiem jak to określić, ale zżyłam się z tym blogiem. To smutne :<

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak bardzo płaczę...
    Nie wierzę, że to już koniec...
    Tak bardzo pokochałam tego bloga.. ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Boże płacze :'( :"( :""""""""'''""'"""'(

    OdpowiedzUsuń
  7. Boże płacze :'( :"( :""""""""'''""'"""'(

    OdpowiedzUsuń
  8. Płaczę, to było takie świetne ff dzięki niemu zrozumiałam wiele rzeczy. Zżylam się z tym ff; c " nic nie może wiecznie trwać! "

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak bardzo, bardzo płaczę :''( ♡

    OdpowiedzUsuń