czwartek, 26 lutego 2015

Rozdział 1

Jest 27 sierpnia, 11.15, ostatni, wakacyjny poniedziałek. Obudził mnie Korek- mój pies. Trzymał w pysku smycz i u popiskując uderzał łapą w czarny pręt mojego łóżka. Pogłaskałam przyjaciela po głowie i rozpoczęłam pierwszą próbę wyplątania się z pościeli. Nie ważne ile czasu bym spała, nigdy nie mogę wstać i zawsze się przez to spóźniam. Gdy moja siła woli wygrała z lenistwem wstałam, ubrałam się w czarne rurki i luźną koszulkę z napisem "To JA. Bijcie brawa", umyłam się i zbiegłam po schodach na dół aby zjeść moją ulubioną owsiankę z poziomkami. Oczywiście w kuchni zastałam macochę- Olimpię
-Hej młoda! Korek cię obudził? Zjesz coś?
-Hej. Tak, zrobię sobie owsiankę, Tak, korek mnie obudził i uprzedzając twoje pytanie- tak, wyjdę z Korkiem na spacer.- odparłam wlewając pół szklanki mleka do garnka.
-Super! Jak możesz to wieczorem go wyczesz. Tata jest u kanarków. Tak, jak coś. Ja lecę do pracy. Czym się Martynko! - rzuciła Olimpia wychodząc z domu. Mój ojciec ożenił się z nią dwa lata temu, kila lat po śmierci mamy która była chora na nowotwór kości. Oli, bo tak ją z tatą nazywamy jest młodsza od ojca o jakieś siedemnaście lat, więc bardzo dobrze się dogadujemy.
  Gdy zjadłam śniadanie posprzątałam w kuchni i zawołałam Korka. Wyczesałam go od razu bo jak znam siebie to nie chciałoby mi się zrobić tego wieczorem. Korek jest seterem irlandzkim czerwono-białym. Zawsze lubiłam czesać jego długą, jedwabistą sierść. Jest bardzo mądrym psem ale również bardzo żywym i ciekawym świata, więc mimo naszego na prawdę ogromnego ogrodu często chodzę z nim na spacerki.
  Zawołałam czworonoga, przypięłam go do smyczy, wskoczyłam w czarne trampki, chwyciłam moją deskę i wyszłam z domu. Ciepłe, letnie słońce i lekki wiatr wywołały na mojej twarzy delikatny uśmiech. Przebiegłam ścieżką do bramki którą otworzyłam trącając ją biodrem. Wychodząc zobaczyłam, że ktoś wprowadza się do domu na przeciwko nas. Pomachałam ręką do chłopaka niosącego karton a on posłał mi ciepły uśmiech i kiwnął głową. Był chyba w moim wieku i wydaje mi się, że go znam... Tylko skąd?
  Pies ciągnął za smycz, więc wskoczyłam na deskę i pojechałam za Korkiem. Ja jechałam a on mnie ciągnął. Jest duży i ma szelki a nie obrożę, więc nic mu się nie stanie. Poza tym nam obojgu taki układ pasuje. Korek biegnie po drodze jak chce a ja jadę i się nie przemęczam.
  Ciepły wiatr mierzwił moje rude, długie do pasa loki, wsłuchiwałam się w szum trawy, wrzaski ptaków i dzieci bawiących się w okolicy. O, jak ja kocham to miejsce! Szkoda, że niedługo czas wrócić do szkoły...


♥♥♥

Tak. To pierwszy rozdział. Na starcie powiem, że tak- ten chłopak to Jaś (YouTube) Mam nadzieję, że się Wam podoba. Piszcie co myślicie! Krytyka jest również mile widziana :) (Tylko prosiłabym żeby była uzasadniona!) Jeśli możecie to określcie się czy taka długość rozdziałów Wam odpowiada ;)
+ Czytasz=Komentujesz! Im więcej komentarzy, tym szybciej napiszę kolejny rozdział!

Cieplutko pozdrawiam,
Miśka

12 komentarzy: